Według niepełnych jeszcze wyników, 78-letni Sanders dosłownie zmiażdżył swych kontrkandydatów w stanie graniczącym z Kalifornią: zebrał 46 proc. głosów. Były wiceprezydent z czasów Obamy 77-letni Joe Biden zajmuje drugie miejsce z 23 proc. Wynik Sandersa, który czyni z niego faworyta, coraz bardziej niepokoi władze Partii Demokratycznej przekonane, że nie będzie on w stanie pokonać Trumpa.
Proces wyłaniania kandydata Demokratów na prezydenta Stanów Zjednoczonych pozostaje jeszcze w fazie początkowej – partyjne głosowania odbyły się dopiero w trzech stanach, ale niebywałe powodzenie Sandersa potwierdza, że coś się zmienia w Ameryce: pierwszy raz od II wojny światowej demokratyczny faworyt rzeczywiście różni się od kandydata Republikanów.
Tym razem młody, tradycyjny kandydat oligarchii, 38-letni Pete Buttigieg zebrał jedynie 13 proc., zajmując dopiero trzecie miejsce. To głównie do niego należy atakowanie lewicującego Sandersa: „Senator Sanders wierzy w idee, których nie podziela większość Demokratów, nie mówiąc o większości Amerykanów”. To zresztą bardzo możliwe: władze Demokratów wolą wierzyć w niego lub jeszcze bardziej podobnego do Trumpa, miliardera Michaela Bloomberga, który dzięki masowej inwestycji w reklamy (ponad 400 milionów dolarów) wychodzi w federalnych sondażach na trzecie miejsce.
Właściwie ostatnia szansa Joe Bidena na odegranie jakiejś roli to najbliższe prawybory w Karolinie Południowej. Tym bardziej Bloomberg, który poważnie weźmie udział w wyścigu dopiero od marca, urasta do rangi najlepszego kandydata Demokratów. Jest według władz partii idealny: raz należy do Republikanów, raz do Demokratów (w zależności od miary swych szans) i ma pieniędzy po szyję, co może zapewnić demokratycznemu establiszmentowi dojście do władzy.
Trump obserwuje walkę Demokratów ze złośliwą ironią. Wczoraj wieczorem nadał tweeta: „Podobno Bernie Wariat ma dobry rezultat w Wielkim Stania Nevada. Biden i reszta słabo wyglądają.” Pozuje na przyszłego triumfatora, bez względu na swego przyszłego demokratycznego kontrkandydata.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Czy można nazywać socjalistą kogoś, kto popierał atak na Afganistan? Socjalista powinien jasno zadeklarować wycofanie wszystkich zagranicznych wojsk Stanów Zjednoczonych, a tego Sanders nie zrobił i raczej nie zrobi.
ZSRR też było w Afganistanie!
Więc okazuje się, że nie był to socjalistyczny kraj…
ZSRR był tam z zupełnie innych pobudek, w celu obrony zdobyczy Demokratycznej Republiki Afganistanu, a sama wojna w Afganistanie była określana jako wojna domowa. Porównanie do typowo najeźdźczego ataku państwa z zupełnie innego kontynentu jest więc zupełnie nietrafione.
Blomberg przeputał 400 baniek na reklamy i ma trzecie miejsce. Blombuś. Drugie tyle i wygrasz!
I to jest miara cudownej demokrejszen.
„Bernie Wariat” – człowiek wypowiadający się w taki sposób, człowiek o takiej dojrzałości jest prezydentem jednego z największych państw świata. W ciekawych czasach przyszło nam żyć.