1000 złotych grzywny będzie musiał zapłacić kierowca furgonetki Fundacji Pro, która we wrześniu rozgłaszała kłamstwa na temat osób LGBT w przestrzeni publicznej miasta.
W 2019 roku do Sopotu zawitało zjawisko obserwowane wcześniej również w innych miastach – samochód Fundacji Pro, obwieszony banerami obwieszczającymi informacje krzywdzące i nieprawdziwe pod adresem osób o nieheteronormatycznej orientacji seksualnej. Auto wyposażone było również w nagłośnienie, za pomocą którego informowało m.in, że geje żyją 20 lat krócej niż osoby hetero, mają po 1000 partnerów seksualnych w ciągu życia oraz dopuszczają się czynów pedofilskich.
Na szerzenie nienawiści zareagowało stowarzyszenie Tolerado, które wystosowało pozew do sądu. Niestety, w polskim prawie nie ma przepisu, który umożliwiałby ukaranie głosicieli homofobicznych bzdur, a więc aktywiści wykorzystali art 156 ustawy o ochronie środowiska, który zakazuje używania instalacji lub urządzeń nagłaśniających na publicznie dostępnych terenach miast i terenach zabudowanych.
Przeciwko obecności samochodów wynajętych przez katolickich fundamentalistów protestowali też mieszkańcy Sopotu. Pod koniec września 2019 roku w akcie obywatelskiej odpowiedzialności, jedna z takich furgonetek została zatrzymana. Przybyła na miejsce policja spisała uczestników zajścia, co umożliwiło wystosowanie pozwu.
Do sprawy odniósł się też prezydent Sopotu Jacek Karnowski. – Chciałbym, żeby w Sopocie każdy czuł się bezpiecznie. Publiczne epatowanie treściami, które mogą kogokolwiek obrażać, nie może uchodzić na sucho – skomentował wyrok sądu włodarz.
Satysfakcji, choć również poczucie niedosytu nie ukrywał Jacek Jasionek ze Stowarzyszenia Tolerado.
– Sopocki wyrok potwierdza tezę, że polskie prawo daje możliwość ograniczania działalności Fundacji Pro Prawo do Życia, w jej akcji z pogromobusem. Nie ma w kodeksie karnym przestępstwa z nienawiści motywowanego homo czy transfobią. Nie jest jednak tak, że w przestrzeni publicznej wolno w związku z tym naruszać czyjekolwiek prawo do godności i wolności osobistej – powiedział w rozmowie z Onetem.
– Brak zgody władz miast na obecność na ulicach pogromobusa, ciągłe podejmowanie prób powstrzymania organizatorów tej homofobicznej akcji, przy wykorzystaniu tych możliwości, które już dzisiaj daje prawo, utrudnia szkodliwą działalność Fundacji Pro Osoby LGBT+ mogą czuć się trochę bezpieczniej na ulicach swoich miast – dodał aktywista.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…