W Gdańsku grupa stadionowych bandytów urządziła najazd na koczowisko zamieszkane przez rumuńskich Romów. Kibole demolowali ich domy, a przerażani mieszkańcy osiedla musieli uciekać do lasu. Policja nie zareagowała na zgłoszenie.
Zdarzenie miało miejsce w środę. Bojówkarze w szalikach Lechii Gdańsk, w drodze na potyczkę swojej drużyny z Legią Warszawa, dwukrotnie najechali romskie osiedle usytuowane kilka kilometrów od stadionu. Pierwsza napaść miała miejsce jeszcze przed meczem. Wówczas kibole ograniczyli się do agresji słownej.
– Usłyszałam głosy mężczyzn, którzy krzyczeli do moich dzieci „wypierdalać do swojego kraju brudasy, cyganie” – opowiada portalowi Trójmiasto Info-migrator Marica, mieszkanka koczowiska . – Wyszłam wraz z moim mężem z domu zobaczyć co się dzieje, zobaczyłam czterech mężczyzn i dziewczynę stojącą przed bramą. Zapytałam się co chcą od moich dzieci? Oni mówili, że dzisiaj tu wrócą i nas spalą i zabiją – relacjonuje wstrząśnięta kobieta.
Romowie skontaktowali się z osobą, którą darzą największym zaufaniem – z Tomaszem Nowickim z gdańskiego Centrum Wsparcia Imigrantów i Imigrantek. – Wczoraj o godz. 20.31 dostałem telefon od jednego z Romów (…) Kibice powiedzieli Romom że jeszcze do nich wrócą i ich spalą. O godz. 20.36 poinformowałem o wszystkim oficera dyżurnego z policji dzwoniąc pod numer 112, obiecał „zabezpieczyć teren”. Mimo mojego zgłoszenia policja nic nie zrobiła – mówi członek miejskiego zespołu tworzącego Model Integracji Imigrantów.
Po zakończeniu meczu, zgodnie ze wcześniejszą zapowiedzią, bojówkarze wrócili aby rozprawić się z Romami. Niektórzy mieszkańcy byli do tego stopnia przerażeni pierwszym najściem, że postanowili zabrać swoje rzeczy i opuścić osiedle. Ich relacja przypomina opowieść ofiary czystek etnicznych z terenów ogarniętych wojną.
– Byliśmy wszyscy w lesie, moja córka musiała zasłaniać usta swojemu rocznemu dziecku, aby nie płakało. Baliśmy się, ze ci bandyci nas usłyszą i po nas pobiegną – relacjonuje Contstantin. – Chowaliśmy się w lesie do 4:00 rano, cała noc nie spaliśmy. Co mamy teraz zrobić, gdzie mamy pójść, nie możemy tu zostać. Nie jest bezpiecznie – dodaje mężczyzna.
Reszta mieszkańców pozostała na terenie koczowiska aż do ponownego nadejścia oprawców. Dopiero wtedy schronili się w lesie. Z ukrycia widzieli jak polscy rasiści dewastują ich dobytek.
– Chyba około godz. 22:30 usłyszeliśmy grupę kibiców idąca do nas. Wyszedłem zobaczyć co się dzieje, przed domem stało kilkanaście osób, szarpali za bramę, którą wcześniej zamknęliśmy na łańcuch. Zaczęli rzucać w nas kamieniami i butelkami. Tak jak staliśmy zaczęliśmy uciekać z domu – opowiada Trajan.
Mimo wielu zgłoszeń o możliwości popełnienia przestępstwa na tle rasistowskim od mieszkańców i ich przyjaciół, polska policja nie wysłała na miejsce choćby jednego patrolu. Mundurowi pojawili się na terenie osiedla dopiero następnego dnia rano. Możliwe, że atak zostałby całkowicie zignorowany gdyby nie interwencja Piotra Olecha, wicedyrektora Wydziału Rozwoju Społecznego ds. Integracji Społecznej, który wysłał do o komendanta miejskiego policji pismo z prośbą o niezwłoczne zbadanie sprawy.
Dziś rano odbyły się pierwsze przesłuchania mieszkańców koczowiska. Jak dotąd nie zatrzymano żadnego z kilkunastu członków kibolskiego szwadronu, który dopuścił się napaści.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Nie są rumuńscy Romowie z mojej bajki, ale to okropne. Kiedy przyjdzie czas na kolejne grupy?
A kiedy na mnie?
Rozumiałbym, gdyby ci Cyganie się szarogęsili, czy robili zadymy, zaczepiali ludzi, ale chyba tego nie było, więc akcja zbędna.
Czy w Rumunii toczy się jakaś wojna, czy może ludzie są tam prześladowani, że muszą uciekać do Polski, z której sami Polacy wyjeżdżają, jeśli tylko mają możliwość?
A dlaczego to policja i władze miasta pozwalają na istnienie nielegalnego koczowiska, zamieszkanego przez cudzoziemców? Może marzy sie 'dżungla” jak w Calais? Jesli rumuńskim Cyganom nie podobają sie straszni kibole (jakoś nic się nikomu nie stało – przynajmniej tak wynika z artykułu), to mogą wrócić do swojej rodzinnej Rumunii…
Kibole nie są od wyręczania organów porządkowych a o samoobronie mowy być nie może.
Mi także się ci kibole nie podobają choć jakoś nic mi się takiego złego z ich strony nie przytrafiło jeżeli nie liczyć wgniecionej karoserii samochodu i zniszczonych autobusów czy przystanków za które płaciłem w podatkach.
Relatywizm moralny to pułapka. Kiedyś, gdy nie będzie pod ręką Rumunów czy jakichś „ciapatych” celem ich gniewu może stać się Twoje dziecko. A może będziesz miał szczęście?
Takie przypadki bezczynności czy opieszałości Policji należy bezwzględnie zwalczać. Nawet jeżeli wydaje się że nie można nic zrobić bo rządzą „oni”, to trzeba nagłaśniać i dokumentować, a gdy „wrócą nasi” ukarać winnych funkcjonariuszy. I jest to ważniejsze niż marsze przeciw PiSowi. Bo tyrania opiera się na wykonawcach i od gorliwości wykonawców zależy jej oblicze. Gdy wykonawcy są przeświadczeni o bezkarności robi się naprawdę źle.
Wrócą nasi? A kiedyż to w „wolnej Polsce” mieliśmy „swoich”? Zmiana ekipy rządzącej nic nie zmienia w charakterze służb mundurowych – zmienia się ich pan, ale funkcja pozostaje ta sama. Policja nie jest powoływana przez społeczeństwo i przez nie kontrolowana, dziecko o tym wie. Można się bawić w nagłaśnianie przypadków jej przemocy, ale łudzenie się, że przy zmianie naszych właścicieli jej charakter ulegnie „poprawie” można porównać do wiary w bajeczki o cudach Jezusa.
Jak łatwo zauważyć użyłem cudzysłowu. Nieprzypadkowo.
Nie jest wykluczone że jakaś czuła na słupki sondażowe siła postanowi uciułać kilka punktów procentowych na „sprawiedliwości”. I choć zasadniczo zgadzam się z konstatacją dot. charakteru resortów siłowych to jednak coś tam się zmienia wraz ze zmianą władzy. Istnieje zatem szansa.
Przypomnę że powszechna niegdyś korupcja została jednak ograniczona. Proszę podczas kontroli drogowej zaproponować stówkę funkcjonariuszowi. Kiedyś wziąłby bez wahania. A dziś?
To, że gliniarze niechętnie biorą dziś łapówki nie jest jakimś powodem do zadowolenia, po prostu wykonują swoje rozkazy; równie dobrze można by chwalić kierowców za używanie kierunkowskazów. Państwo rzeczywiście dąży do zmniejszenia i ostatecznej likwidacji korupcji, ale po to, by więcej pieniędzy zasilało skarb państwa – swobodny obrót pieniędzmi wśród obywateli nie za bardzo cieszy władzę.
Policja nie działa w interesie społeczeństwa, ale władzy. Oczywiście wykonuje różne pożyteczne zajęcia, ale nie zmienia to jej charakteru. Nie wie Pan, że państwo jest specjalną siłą do ujarzmiania ludzi? Policja to jego zbrojne ramię, Ekipa rządząca niewiele w tej kwestii zmienia, bo kiedy mieliśmy „naszą” władzę ludową, to paradoksalnie milicjant także był naszym wrogiem. To ja i Pan za byle głupotę pójdziemy siedzieć, przedstawiciele państwa, władzy i kapitaliści za rzadko trafiają za kratki (chyba, że są naprawdę bardzo głupi). To jest tak, jak mówić, że na Zachodzie jest lepiej i są wyższe zarobki. Zgoda, ale tam nadal istnieje antagonizm klasowy, wciąż istnieją siły, które ów status mają za zadanie utrzymywać. Pewien postęp w relacji obywatel-państwo jest, ale i tak wyzysk pozostaje wyzyskiem.
Jeśli jakaś nowa władza „zrobi porządek” to tylko na pokaz. Po pierwszych jej działaniach służby mundurowe znajdą się w rękach przedstawicieli „dobrej zmiany” i cyrk zacznie się na nowo, oczywiście dla naszego dobra. Policja znajdując się w rekach naszych „panów i władców” nigdy nie będzie stała po naszej stronie. Państwa i podległych mu służb nie można reformować, ten system musi być zniesiony i zastąpiony nowym. Ale tu pojawia się kolejny kłopot: czy i taka udana rewolucja nie zostanie zdradzona?
Państwo to aparat przymusu. Wiem to doskonale. Tyle że mam już wiele lat i mam co porównywać. Jeżeli robotnik w kapitalistycznych Niemczech ma większy poziom zaspokojenia potrzeb niż miał taki sam robotnik w „państwie robotników i chłopów” to mam zamknąć mocno oczy i udawać że nie widzę? Dla idei? Obraziłbym Marksa.
W piątek minęła rocznica zatrzymania mnie przez ZOMO. Miałem szczęście i mnie akurat ominął oklep. Ale różnicę pomiędzy nimi a dzisiejszym bawarskim policjantem widzę wyraźnie. Znowu mam udawać że tej różnicy nie ma?
Tak, kapitalizm jest niesprawiedliwy i opiera się na wyzysku. Ja to odczuwam na własnej skórze – dosłownie, gdy pot leci mi po …. wszystkim. Jednak ma różne stopnie drapieżności i to jednak czyni różnicę. Na nadejście ustroju sprawiedliwości społecznej wolę czekać w tej mniej drapieżnej odmianie.
I podobnie myślą chyba setki milionów ludzi pracy w Europie.
Oczywiście, że istnieją różnice między policyjnymi psami w różnych krajach: w jednych są bardziej „ludzcy”, w innych mniej. Wcale nie twierdzę, że należy zamykać oczy na różnice pomiędzy nimi – tych różnic trzeba szukać, ale także trzeba widzieć cechy wspólne, które rzutują na całościowy obraz.. W swoim pierwszym poście odniosłem się do Pańskiego przekonania, jakoby w nieokreślonej bliżej przyszłości miałaby nastąpić zmiana, w wyniku której pojawi się szansa na ukaranie „niedobrych” policjantów („powrót naszych”). Mam na ten temat odmienne zdanie, gdyż uważam, że zmiana władzy rzeczywiście może mieć wpływ na działanie aparatu państwowego i podległych mu służb, ale będzie to zmiana tylko kosmetyczna – miły bawarski pies jest takim samym psem jak polski policjant: obaj są wrogami społeczeństwa i ludzi pracy (zapewne wie Pan dlaczego w państwie burżuazyjnym istnieć muszą uzbrojone siły podległe władzy). Zadaniem policjanta jest wykonywać rozkazy rządzących – osobiście nie widzę różnicy, czy działa on zgodnie z wytycznymi czy bez nich, jego polityczny dowódca jest moim wrogiem. Naprawdę nie wierzę, żeby w państwie liberalnej demokracji możliwa była sytuacja, w której nowo wybrany rząd ukróci łańcuch podległym mu służbom. Policjant nie działa z mojego (naszego) nadania, ale z nadania władzy, która na wyzysk mnie i Pana przyzwala, ba, wpisane jest to w jej podstawowe kompetencje. Tylko proszę mi nie pisać, że mądrze głosując możemy polepszyć swój byt, Pan bawił się w poparcie dla SLD i w Polsce Pan nie mieszka. Jeśli woli czekać Pan w mniej przykrych warunkach, to Pańska sprawa, ale od problemu wcale Pan w ten sposób nie ucieka.
Widać zabrakło imigrantów, a kibole z przeciwnej drużyny nie dopisali i biedne chłopaki nie mieli na kim pokazać, kto tu rządzi. I jaka nad wyraz pozytywna reakcja służb. Zaiste bardzo dobra zmiana w działaniach władz.