Światowe, a wśród nich polskie media jeszcze niedawno zatrzęsły się, najpierw z oburzenia, potem z radości, że Rosja została wykluczona na cztery lata z wielkich imprez, w tym igrzysk olimpijskich, imprez rangi mistrzowskiej za doping. Dziennikarz sportowy „Gazety Wyborczej” napisał: „Skrytobójczo mordują lub trują nie tylko na rosyjskiej ziemi, stosują groźby i wymuszenia tam, gdzie się negocjuje, oszukują tam, gdzie najważniejsza jest gra fair. A na koniec mówią, że to nie oni. (…) Rosja powinna być wyrzucona ze świata sportu bez wyjątków. Po prostu. Po to, aby do wszystkich zainteresowanych w Rosji dotarło, że w sporcie dokonali największej zbrodni, za którą wcale nie pójdą do więzienia, wcale nie zapłacą odszkodowań oszukanym rywalom, wcale nie zwrócą im odebranej chwili szczęścia i satysfakcji”.
Doprawdy, wolę kiedy dziennikarze sportowi GW biorą się za to, na czym się znają i o czym pisać potrafią z pewnym wdziękiem, czyli o sportowych zmaganiach, bo z rozdawaniem świadectw moralności jest im zupełnie nie do twarzy.
Nie zamierzam bronić tych rosyjskich sportowców, którzy splamili się dopingiem i jeszcze próbowali nieuczciwie się wymigać od odpowiedzialności. Przyznała się do tego sama Rosja i winni muszą ponieść konsekwencje. Problem leży jednak zupełnie gdzie indziej – w samym zawodowym sporcie.
Nie wiadomo, kiedy to się zaczęło. Może już wtedy, kiedy zwycięzca biegu maratońskiego na pierwszych nowożytnych igrzyskach w Atenach w 1896 r. Spiridon Luis otrzymał zapewnienie, że dożywotnio będzie obsługiwany przez ateńskich fryzjerów za darmo, a restauratorzy obiecali, że do końca życia będą go karmić swoimi obiadami. Może już wtedy zaczęło kiełkować w ludziach przekonanie, że przecież za pierwsze miejsce należy się więcej niż wieniec laurowy na skroniach. Że z tego można żyć. I to dostatnio.
Kiedy przestało nam przeszkadzać, że ludzi kopiących mały, okrągły nadmuchany przedmiot sprzedaje się i kupuje jak kilogram ziemniaków? W którym momencie oni za powód do dumy poczytują, że dziennikarze z podziwem opisują ile milionów trzeba „dać” za tego lub innego czy z cielęcym zachwytem wyliczają, jak drogie jest jedno kopnięcie piłki przez gościa w kolorowej koszulce? Albo sumują wartość 11 żywych, bogatych, ale jednak niewolników. Bo w którymś momencie spotkały się w połowie drogi dwie chciwości: jednych gotowych zaryzykować życie i zdrowie dla zwycięstwa dającego bogactwo i drugich, wietrzących w tym doskonały interes. Bo przecież i tym można handlować, eksploatować ludzi jak bydło rzeźne i zbierać zyski. Kiedy przestało być wstydliwym uściśnięcie dłoni „właściciela drużyny” niczym przecież się nie różniącego od „właściciela niewolników”?
Cały zawodowy sport, na fundamentach chciwości i zysku zdegenerował się do niesłychanego stopnia, zatracił pierwiastek szlachetnego współzawodnictwa i dżentelmeńskiej rywalizacji z szacunkiem dla przeciwnika. Doping jest powszechny, a walka z nim beznadziejna, bo wokół krążą ogromne, niewyobrażalne pieniądze. Krążą jałowo, bo nic z tego krążenia nie wynika, niczemu dobremu nie służą. Budzą jedynie chore emocje. Zawodowy, chory sport, korzeniami tkwiący w kapitalistycznej chęci zysku za wszelką cenę, trzeba zlikwidować. Pieniądze, uzyskane z tej likwidacji, przeznaczyć na sport masowy, sport dzieci i młodzieży. Próby komercjalizacji sportowych zmagań amatorów – karać. Przestaniemy wtedy mieć problem z z dopingiem i wykorzystywaniem sportu do politycznych rozgrywek.
Sutrykalia
Spektakularne zatrzymanie Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka przez funkcjonariuszy CBA w z…
Nie tylko sport nowożytny nosi znamiona dopingu,już w starożytnej Grecji podczas igrzysk olimpijskich uciekano się do przeróżnych forteli z dopingiem włącznie,niestety świat wyczynowego sportu na najwyższym z możliwych poziomie charakteryzuje się nieustannym biciem rekordów,natomiast ograniczenia ludzkiego organizmu nawet najsilniejszego i najzwinniejszego czynią koniecznym wspomaganie się róźnymi substancjami chemicznymi,i tak się dzieje nie tylko w Rosji ale i na całym świecie dlatego nie mam pretensji do sportowców,którzy przez te kilkanaście lat swojej kariery próbują zgromadzić jak największą sumę pieniędzy aby móc spokojnie egzystować w wymiarze pozasportowym,nie zmienia to faktu że nie powinno się ryzykować życiem i zdrowiem dla sukcesów,jednak kiedy to ryzyko zostało już podjęte i nie ma odwrotu należy czerpać z tego zyski aby po zakończeniu kariery móc spokojnie egzystować bez odczuwania niepokoju o swoją przyszłość,ten stan rzeczy nie ulegnie zmianie poniewaź to ludzie w swej ogromnej masowości pragną podziwać swoich herosów i są gotowi płacić za to ogromne pieniądze,cała sytuacja wywodzi swe korzenie z natury ludzkiej i jej odwiecznych pragnień stąd wynika utowarowienie całego sportu wyczynowego a co za tym idzie ogromne pieniądze i doping,które niezmiennie temu zjawisku towarzyszą,dlatego świat nie zmieni reguł gry i nie przywróci zasad fair play w sporcie,jest to przykre ale prawdziwe,pozytywne jest tylko to że my sami ćwicząc gdzieś amatorsko dla zdrowia nie próbujemy bić za wszelką cenę rekordów mając na uwadze ograniczone moźliwości naszego organizmu,ćwiczymy dla własnej satysfakcji,lepszego samopoczucia,sport amatorski w przeciwieństwie do sportu wyczynowego moźe być jak najbardziej szlachetny zaleźy to jedynie od nas samych.
Jakiś czas temu czytałem wywiad z pewną młodą panią naukowiec która ma kapitalne wyniki w pracy nad jakimś nowym antybiotykiem, aby kontynuować badania potrzebuje kilkudziesięciu lub co najwyżej 150 tysięcy złotych, chodzi gdzie może i „żebrze” o granty……………..
Kopacz Lewy zarabia w Bayernie 180 tysięcy złotych, 180 DZIENNIE co daje 64 miliony rocznie………….
Badania młodej pani naukowiec być może uratują tysiące istnień ludzkich, kogo uratuje Lewy?
Współczesny sport to syf, kiła i mogiła a pensje płacone „Lewym i spółce” są policzkiem wymierzonym ludzkości, to już nawet nie jest niemoralne, to zwykłe SQRWYSYŃSTWO do kwadratu, żaden mądry i wybitny naukowiec nawet w małym procencie nie może marzyć o pensji a la „Lewy”…..
Jak tu dzisiaj powiedzieć dziecku UCZ SIĘ a do czegoś dojdziesz?
A propos dopingu to cały świat doskonale wie, że w ćpaniu nikt nie dorasta jankesom do pięt tylko jankesi kontrolują większość związków sportowych czy instytucji typu WADA, ugryżli teraz Rosjan a głupkowata juropa zamerdała ogonkiem i zgodziła się z jankeskim wyrokiem.
Ameryka to JEDYNY kraj na świecie gdzie w nagrodę za wyniki sportowe możesz dostać stypendium na prestiżowe studia — jest ciśnienie by wygrywać?
„Czysty” jankeski sportowiec to tak jak gdyby powiedzieć „jankeskie lobby zbrojeniowe jest największym dostarczycielem miłości, demokracji oraz pokoju na świecie”……………
100/100
„Bo w którymś momencie spotkały się w połowie drogi dwie chciwości: jednych gotowych zaryzykować życie i zdrowie dla zwycięstwa dającego bogactwo i drugich, wietrzących w tym doskonały interes.”
Trzeba uwzględnić jeszcze trzeci czynnik, chyba jeszcze ważniejszy: miliony żądnych wrażeń „kibiców”, gotowych dużo zapłacić za oglądanie tego cyrku. I muszą być nowe rekordy, bo bez nich strumyk kasy przysycha.
Sankcje na rosyjskich sportowców są absolutnym skandalem i przekroczeniem wszystkich norm prawnych i moralnych. Jest to „kara” za to, za co już raz Rosja została ukarana. Sportowcy rosyjscy są kontrolowani przez międzynarodowe agencje antydopingowe tak często, jak żadni inni zawodnicy, a do tego stosuje się odpowiedzialność zbiorową.
100/100! Przy okazji – nasuwa mi się dręczące od dłuższego czasu pytanie… Kiedy wykluczone z imprez międzynarodowych zostaną USA za… celowe zniszczenie próbek B własnych zawodników (bo w baśnie op sprzątaczce przewracającej ,,przypadkiem” regał z 30 000 próbek – waga ze 300-400 kg i solidna sztywna konstrukcja – bo takie są normy dla sprzętu medycznego).
Ale chyba się nie doczekam…i to jest właśnie clou ,,demokratycznej rzetelności i bezstronności” owego zachodu któremu wciąż polerujemy rowa.
Oczywiście że kundelki radośnie ujadają, bo teraz konkurencja się zmniejszyła i będzie łatwiej wygrać :) podobnie więcej Ameryka zarobi na swym gazie z łupków, przy okazji dewastując środowisko, gdy wyeliminuje rosyjską konkurencję z europejskiego rynku… tak działa kapitalizm, dla którego wszystko jest biznesem. Ja już dawno przestałem wierzyć w międzynarodową moralność i dobrą wolę. Zawodowy sport to oczywiście syf dla niewybrednych… ale i wolny handel powoli też przechodzi do historii. A idee? Wszystkie idee z czasem wynaturzają się i wypaczają w swe przeciwieństwa.
Norwescy narciarze i narciarki „klasyczni” wszyscy chorzy na astmę i mogą (wyjątek) przyjmować preparat który……dla innych jest uznawany za doping. I tak się dzieje w narciarstwie klasycznym od wielu lat. I co ? Czy ten ewenement nie jest związany z nadreprezentacja Norwegów we władzach Federacji Narciarskiej ?
Podobnie jak Korzeniowski i Jędrzejczyk
Starożytni już dawno wiedli dyskusje nad sensem sportu wyczynowego. Aż wpadli na przednią myśl, że sport służy tężyźnie fizycznej, a ta służy obronności ojczyzny. I wprowadzili na Olimpiadę konkurencję bieg w pełnej zbroi. Ponieważ czasy się zmieniły, więc zamiast tego proponuję wprowadzić do sportu zawodowego przymusową konkurencję bieg z giwerą, ale z ograniczeniem tylko do jednego pełnego magazynka. I widzowie poczują się jak starożytni, i wydatki na sport będą mniejsze, bi wygrany będzie tylko jeden. Tylko czy to nie odstraszy kiboli od przychodzenia na stadiony?
Jak to dobrze, że ja cały ten komercyjny sport a w szczególności piłkę nożna miałem od zawsze gdzieś …