8 i 9 maja to dni oficjalnie wskazane przez Organizację Narodów Zjednoczonych jako czas pamięci o pokonaniu faszyzmu, zwycięstwie aliantów w II wojnie światowej, ale przede wszystkim o milionach ofiar walk i ludobójstwa.

Radość w Londynie po zakończeniu wojny, 8 maja 1945
Radość w Londynie po zakończeniu wojny, 8 maja 1945

Oficjalne uroczystości z tej okazji odbywają się dziś we Francji, Wielkiej Brytanii, Norwegii, w Czechach i na Słowacji. Od stosunkowo niedawna w gronie świętujących 8 maja jest również Polska. W Rosji, na Białorusi, w Kazachstanie i w Serbii Dzień Zwycięstwa obchodzony jest 9 maja, natomiast niektóre kraje europejskie świętują wcześniej – Dania i Holandia 5 maja, Włochy – 25 kwietnia.

W Paryżu prezydent Francois Hollande składa dziś kwiaty pod Łukiem Triumfalnym. W całym kraju podobne uroczystości odbywają się pod pomnikami poległych i tablicami pamięci bojowników ruchu oporu. W Wielkiej Brytanii zaplanowano świąteczną iluminację gmachów państwowych, szereg koncertów i ulicznych wydarzeń z udziałem weteranów i rekonstruktorów. Radosnemu świętowaniu towarzyszyć będzie, tradycyjnie, chwila zadumy – o godz. 15 chwilą ciszy uczczona zostanie pamięć wszystkich, którzy podczas wojny zginęli lub zostali zamordowani. W Norwegii oficjalnym uroczystościom w twierdzy Akkerhus będzie przewodniczyć król Harald V.

Najbardziej osobliwa sytuacja panuje na Ukrainie, gdzie od 2015 r. obchodzone są dwa święta – Dzień Pamięci i Pojednania 8 maja (oficjalnie poświęcony ofiarom wojny) oraz Dzień Zwycięstwa nad Nazizmem w II Wojnie Światowej 9 maja. Dodatkowo w świetle uchwalonych również w 2015 r. ustaw dekomunizacyjnych podczas obchodów tych świąt zabronione jest posługiwanie się „symboliką komunistyczną”, w pierwszej kolejności sztandarami radzieckimi. Tym samym Ukraińcy od roku dowiadują się, że z walk toczonych na obecnym terytorium ich kraju podczas II wojny światowej największe znaczenie miała działalność… UPA, a czyny Armii Czerwonej, która wyzwoliła te ziemie z rąk hitlerowców godne są wspomnienia wyłącznie dlatego, że w armii radzieckiej znaczny odsetek żołnierzy miał pochodzenie ukraińskie właśnie.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Od stosunkowo niedawna w gronie świętujących 8 maja jest również Polska.”

    Dzisiaj jest właśnie 8 maja i nie zauważyłem w żadnych mediach, a już tym bardziej w realu, żadnych oznak świętowania. Czy może coś przeoczyłem?
    Zresztą jak może być świętowane przejście z jednej okupacji do innej;)

    1. Nie wiem z jakiego środowiska pochodzisz, ale ja wiem z przekazów rodzinnych, że to było ogromne święto w 1945r. Zresztą ludzie cieszyli się już z samego faktu wyzwolenia ich terenów – moje 17 stycznia, tak jak Warszawa. I wtedy widzieli różnicę.

    2. @Aniu pochodzi chyba z takiego zdroworozsądkowego gdzie okupacja czy ta „lepsza” czy ta „gorsza” to wciąż okupacja. Europa może i ma co świętować ale Polska zaorana przez Niemców lądująca pod butem Rosjan powinna czuć tylko gorycz. @qsc – nie poszli to fakt a gdyby poszli to zapewne by doszli i rozgościli się na dobre (ps.: rozumiem że mówisz „polactwo” bo w pewnym okresie kręciło się po Polsce tyle „zaprzyjaźnionych” nacji i żołnierzy że śledząc twoje drzewo genealogiczne dojdziemy do tego że wywodzisz się od jakiegoś gwałtu? Pokolenie które pamięta tamte czasy wciąż jeszcze żyje a nasi europejscy sąsiedzi już chyba zapomnieli jak ważnej lekcji udzielili wtedy Polsce a pro po tego jak w ich wykonaniu działa ta tak szeroko dziś poruszana Europejska solidarność. Zapewne jeśli w Europie wydarzy się jakaś kolejna wojna to znów będzie rozgrywana na naszym podwórku.

    3. Benedek – pisałam już i nie chcę się powtarzać. W domach mojej rodziny niejednokrotnie „gościło” gestapo, a represje wobec Polaków to nie było w wersji – pałą po łbie od zomowca (zresztą ci zomowcy to akurat byli Polacy), tylko masowe rozstrzeliwania, Pawiak albo obóz koncentracyjny. Oczywiście moja rodzina „była sobie winna”, bo nie powinni wstępować do AK tylko położyć uszy po sobie, płacić drakońskie kontyngenty i czekać aż kolejnych wywiozą na roboty.
      Tak, żyją jeszcze ludzie pamiętający tamte czasy, a także ich dzieci i wnuki, które słyszały różne historie z pierwszej ręki. Dla mnie zrównywanie tych dwóch okresów to już nie tylko ignorancja, ale podłość wobec tych, którzy naprawdę ryzykowali życiem, a wielu zapłaciło najwyższą cenę.
      Poza tym akurat PRL był tym okresem w polskiej historii, w którym największa rzesza ludzi miała szanse na awans społeczny i większość ją wykorzystała. Jeżeli u nas postęp jest możliwy tylko wtedy, gdy się nam przystawia pistolet do głowy, to może z Polakami jest coś nie tak? Jesteśmy genetycznie debilami?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…