Wirtualny szczyt G-20, z wirtualnym gospodarzem w postaci tyranii saudyjskiej, wezwał do „solidarności” wobec kryzysu sanitarnego i jak najszerszego dostępu do przyszłych szczepionek przeciw Covid-19. Krótko obecny prezydent USA Donald Trump oddał sobie hołd w postaci zasług na polu „zainicjowania rewolucyjnych terapii i rozwoju opracowań szczepionek w rekordowym czasie, które uratują miliony ludzi.”

Rozmowy toczą się za pośrednictwem komputerów. youtube

Grupa G-20, tj. państw reprezentujących dwie trzecie ludności naszej planety, skupia 80 proc. światowego handlu i 85 proc. bogactwa produkowanego w ciągu roku. W momencie, gdy wyścig szczepionkowy wyraźnie przyśpiesza, ten temat zdominował początek rozmów między przywódcami. Po Trumpie, głos zabrał francuski prezydent Emmanuel Macron, by retorycznie zapytać „Czy będziemy gotowi zapewnić dostęp do szczepionek na szczeblu globalnym i za wszelką cenę uniknąć scenariusza świata na dwóch biegach, w którym tylko bogaci będą mogli się ochronić?”

Pytanie było dziwne o tyle, że przed samym szczytem sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres przypomniał, że programowi „ACT-Accelerator” wysuniętemu przez organizację ciągle brakuje 28 miliardów dolarów ( w tym ponad 4 miliardy jeszcze w tym roku). Program miał gwarantować, że bogate kraje nie zmonopolizują terapii, testów, czy szczepionek, a ani Macron, ani inni zachodni przywódcy nie pośpieszyli z deklaracjami pomocy, jeśli nie liczyć Niemiec. Kanclerz Angela Merkel powiedziała na szczycie, że „Dostęp do szczepionek musi być możliwy i stosunkowo tani dla każdego kraju” i wezwała resztę do sięgnięcia do kieszeni, gdyż jej zdaniem leży to też w „naszym” (bogatych) interesie.

Szczyt ma jeszcze przy okazji omówić kwestię zadłużenia krajów ubogich, którym grozi bankructwo, tj. niewygodny dla banków brak spłaty odsetek. Wygląda na to, że mimo sprzeciwu niektórych krajów, może być przewidziana tradycyjna „pomoc ubogim poprzez pomoc bankom”. Tymczasem nad szczytem unosi się nieco kłopotliwa kwestia gospodarza, Arabii Saudyjskiej. Obok króla Salmana, siedział faktycznie rządzący krajem jego syn Mohammed, kat Jemenu, który każe ścinać lub dożywotnio więzić liderów najmniejszej opozycji i ćwiartować niechętnych dziennikarzy. Na konferencji prasowej saudyjski minister inwestycji Chaled al-Faleh przypomniał zagranicznym dziennikarzom, że „inwestorzy to nie dziennikarze. Szukają oni krajów, którym mogą ufać, ze skutecznym rządem.”

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…