Polska i Węgry bez poszanowania dla obowiązujących w Unii Europejskiej zasad dialogu i dążenia do konsensusu, szantażem wywalczyły coś, czym mogą się pochwalić swoim wyborcom. Mechanizm wiążący wypłatę środków unijnych z przestrzeganiem praworządności będzie można zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej,
Dla Warszawy i Budapesztu była to batalia kluczowa, bo wprowadzenie mechanizmu tu i teraz oznaczałoby zakręcenie kurka z miliardami euro, co miałoby dramatyczne konsekwencje ekonomiczne w obu państwach. Dlatego delegacje rządów: Mateusza Morawieckiego i Victora Orbana groziły zawetowaniem budżetu UE na latach 2021-27 oraz funduszu odbudowy, w ramach którego państwa członkowskie otrzymają 1,82 bln euro na postawienie na nogi gospodarek zdewastowanych kryzysem. Dodatkowo, dla obu rządów sprawa miała wymiar propagandowy – politycy kreujących się na twardych graczy dbających o narodowe interesy przez „brukselskim dyktatem” musieli zaprezentować swoim wyborcom zdobycze.
Polska i Węgry odniosły taktyczne zwycięstwo – Komisja Europejska powstrzyma się od wdrażania mechanizmu, gdy jakieś państwo członkowskie zakwestionuje jego legalność przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Warszawa i Budapeszt zapowiedziały już, że złożą wniosek o zbadanie tej kwestii przez TSUE. Trybunał rozpatruje takie sprawy zwykle przez około dwa lata. Dla Orbana jest to dobra wiadomość, bo zdąży wytrwać do wyborów przed wyrokiem, który, biorąc pod uwagę skalę przewinień jego rządu, będzie niemal na pewno niekorzystny. Morawiecki jest w gorszej sytuacji, bo wybory w Polsce zaplanowane są na rok 2023, a więc odcięcie od środków nastąpi jeszcze za rządów PiS, tuż przed elekcją. Obaj mogą jednak odtrąbić wiktorię w reżimowych mediach.
Zadecydowano też, że mechanizm będzie miał zastosowanie wyłącznie do nowego budżetu UE na lata 2021-2027 oraz do funduszu odbudowy, wyłączając tym samym płatności, na które zaciągnięto zobowiązania w ramach obecnie obowiązujących ram budżetowych.
Wprowadzone zostało też niejednoznacznie stwierdzenie, że „Rada Europejska będzie dążyła do wypracowania wspólnego stanowiska” w przypadku, gdy państwo, na które nałożono kary, zwróci się o omówienie swojej sprawy.
Sposób, w jaki Polska i Węgry prowadziły rozmowy z pewnością przyczyni się do trwałej marginalizacji obu państw, osłabienia ich roli w stosunkach międzynarodowych. Ale to Orbana i Morawieckiego zdaje się nie obchodzić.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…