Miliarder uznał, że w zasadzie może zwolnić już z kampanią wyborczą. Agencja Associated Press podała, że Trump przekroczył już o 1 głos limit potrzebnych głosów poparcia od delegatów. Partyjni koledzy nie będą już mogli w ostatniej chwili zablokować jego kandydatury. Mając zielone światło, Trump natychmiast obniżył loty w swoich wystąpieniach.

Trump w otoczeniu wiernych wyborców / fot. Wikimedia Commons
Trump w otoczeniu wiernych wyborców / fot. Wikimedia Commons

Trump poczuł się już na tyle pewny siebie, że zrezygnował z wzięcia udziału w telewizyjnej debacie z Berniem Sandersem w formule 1:1. Wcześniej wypowiadał się ciepło o kandydacie Demokratów, stwierdzając, że przed kluczowymi prawyborami w Kalifornii 7 czerwca, mógłby nieco pomóc Sandersowi, a osłabić obecną liderkę Hillary Clinton. Teraz jednak stwierdził, że nie uchodzi, aby oficjalny nominat debatował z nieoficjalnym, dlatego uznał, że poczeka na „właściwego” kandydata Demokratów. „Będę czekał na debatę z tym, kto zajmie pierwsze miejsce w Partii Demokratycznej, prawdopodobnie z nieuczciwą Hillary Clinton” – napisał w swoim oświadczeniu.

Występując na wiecu we Fresno w Kalifornii, Trump próbował podawać też inną wersję zdarzeń. Twierdził, że potencjalną debatę z Sandersem uniemożliwiły sieci telewizyjne, które odmówiły przekazania wymiernych zysków z oglądalności potyczki polityków na cele charytatywne. Z Berniem nie chciała debatować również jego konkurentka Clinton.

Senator z Vermont, określający się jako socjalista,  stracił realną szanse na nominację po prawyborach w Nowym Jorku 19 kwietnia. Od tego czasu jego kampania koncentruje się na budowaniu sprzeciwu wobec elit politycznych i biznesowych oraz krytyce niesprawiedliwego systemu wyłaniania kandydatów. Clinton wygra prawybory dzięki głosom tzw. superdelegatów, czyli elektorów, którzy nie są wyznaczani przez poszczególne stany, lecz wywodzą się z establishmentu Partii Demokratycznej. Są to m.in. byli i obecni senatorowie i kongresmeni. W realnych prawyborach była Pierwsza Dama otrzymała 1769 głosów elektorskich, a Sanders 1499. Superdelegaci popierają jednak w zdecydowanej większości Clinton, relacją głosów 541:43.

Trump  tymczasem puszcza wodze fantazji – opowiada o swoich planach spotkania z Kim Dzong Unem, a także zapowiada, że rozwiąże „sztuczny” problem suszy w Kalifornii. Oskarża władze stanu o to, że zamiast kierować wodę do systemów nawadniających pola uprawne, „spuszczają ją do morza, aby chronić pewien rodzaj rybek”. Miliarder znany jest ze swojego lekceważącego stosunku do ochrony środowiska. Zapowiedział, że zwiększy wydobycie paliw kopalnych, a ekologów uciszy. Wreszcie może również bez obaw głosić swoje flagowe obietnice – zaostrzenia polityki imigracyjnej.

W sondażach przez decydującym starciem o Biały Dom, które odbędzie się w listopadzie, liderką jest kandydatka Demokratów, jednak przewaga, która jeszcze miesiąc temu wynosiła 12-13 pkt procentowych, obecnie zmalała do 1 pkt procentowego. Trump podczas kampanii puszcza oczko do wyborców Sandersa, wyrażając poparcie m.in. dla podwyższenia płacy minimalnej i podwyżki podatków dla najlepiej zarabiających obywateli.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…