Wyjątkowa bezczelność, jaką było zgłoszone przez Ankarę kilka dni temu żądanie wydania przez RFN 69 tureckich dysydentów, znalazła swoją kontynuację podczas wizyty prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana w Niemczech. Polityk pokazał, że zastrzeżenia strony niemieckich polityków dotyczące standardów praworządności i praw człowieka w jego kraju, nie są dla niego niczym ważnym.

Merkel i Erdogan na szczycie w Stambule, 2016, / flickr.com

Dziś rano Erdogan został przyjęty na śniadaniu u prezydenta RFN  Waltera Steinmeiera, na którego zaproszenie przybył zresztą nad Ren. W uroczystym przyjęciu mieli uczestniczyć politycy wszystkich opcji, które mają swoich przedstawicieli w Bundestagu. Tak się jednak nie stało, bo lewica z Die Linke oraz liberałowie z FDP zbojkotowali taką formą bliskości z dyktatorem.

Kolejny punktem wizyty było spotkanie z kanclerz Angelą Merkel. Podczas wspólnego spotkania z dziennikarzami unaoczniły się wyraźnie rozbieżności pomiędzy politykami.  Przywódczyni Republiki Federalnej nie ukrywała, że liczy na sprawne rozwiązanie problemu aresztowanych w Turcji niemieckich obywateli. Mówiła o „głębokich różnicach” w stosunkach między obydwoma krajami, szczególnie w kwestii praworządności, praw człowieka  i wolności prawa. Merkel odniosła się również do sprawy ruchu Fethullaha Gülena, którego członkowie są w Turcji represjonowani i wtrącani do więzień po rzekomym zamachu stanu w 2016 roku, ktory posłużył Erdoganowi jako pretekst do rozprawy z najsilniejszą zorganizowaną pozaparlamentarną strukturą opozycyjną. Kanclerz oświadczyła, że nie widzi żadnego powodu, by uznać ruch duchownego za nielegalny.

Kryminalizacji członków ruchu Gülena przez władze RFN domaga się strona turecka. Jak donosi zespół dziennikarzy śledczych z  NDR, WDR i dziennika „Süddeutsche Zeitung“ we wtorek do niemieckiego MSZ trafiło wezwanie do ekstradycji 69 tureckich aktywistów, w tym żyjącego na emigracji w Niemczech dziennikarza Cana Dündara. Zarzut? Szpiegostwo, wykradanie tajemnic państwowych i szerzenie propagandy.  Can Dündar to były redaktor krytycznej wobec rządu w Ankarze gazety „Cumhuriyet”. Dwa lata temu jego tytuł opublikował artykuł na udziału tureckich służb specjalnych (MIT) w uzbrajaniu Państwa Islamskiego w północnej Syrii, z którego wynikało, że Erdogan uznał, że dżihadyści są mniejszych niebezpieczeństwem od demokratycznej wspólnoty syryjskich Kurdów. Turecki sąd skazał naczelnego Cumhuriyet w 2016 r. na długoletnie więzienie. Dziennikarz korzystając z chwilowego zwolnienia z aresztu uciekł w 2017 roku do RFN. Ankara domaga się teraz jego ekstradycji. Edrogan mówił dzisiaj, że jego kraj musi walczyć „legalnymi środkami z organizacją terrorystyczną”.

Merkel nie dała tureckiemu satrapie żadnych złudzeń. Ekstradycji nie tylko nie będzie, ale kanclerz wezwała również do uwolnienia więźniów politycznych z tureckich więzień. Wśród 77 tysięcy uwięzionych po „puczu” jest kilkudziesięciu obywateli RFN. Erdogan odparł, że nie ma podstaw do wypuszczenia tych osób. – Ważne, by każdy kraj szanował inne kraje. Wierzymy w prawo i demokrację. Powinno się szanować systemy sądownicze innych krajów – rzekł, odnosząc się do apelu Merkel.

 

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Za to krzyki Makreli (dwa lata temu) że ,,nie pozwoli krzywdzić niemieckich sieci handlowych” skierowanych pod adresem sejmu RP – to wporzo były…
    I z tym ,,dyktatorem” to bym się nie spieszył…
    Jakoś na cudzych bagnetach ten gość do tureckiego pałacu prezydenckiego nie wjechał, a wygrał wybory powszechne.
    jeżeli już portal próbuje na katona się zgrywać – to dyktatorami są wszyscy prezydenci USA bowiem wielostopniowa ordynacja USA mniej przystaje do pojęcia demokracji bezpośredniej niż turecka.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…