Od pół roku nie zobaczyli wypłaty – przyjechali protestować pod siedzibę rządu i głowy państwa. Blisko 200 zdesperowanych pracowników i pracownic fabryki w ukraińskim Hniwaniu żądało, by ich zakład znowu ruszył, a oni mieli szansę zarabiania na siebie bez potrzeby emigrowania.
Zakład w kilkunastotysięcznym Hniwaniu (obwód winnicki) wytwarza podkłady oraz podpory elektryczne na potrzeby ukraińskiego państwowego przewoźnika kolejowego (Ukrzalyznici), którego jest własnością. Mówiąc dokładniej, od ubiegłego roku przestał wytwarzać cokolwiek, gdyż nie otrzymał ani jednego nowego zamówienia. Załoga nadal jednak jest zatrudniona w fabryce i bezskutecznie dotąd czeka na informację o wznowieniu produkcji. Zakład stoi, a ludzie nie otrzymali od lutego 2019 r. ani hrywny wynagrodzenia. Uczestnicy demonstracji ocenili, że firma zalega im z wypłatami na kwotę ponad 12 mln hrywien (blisko milion 700 tys. złotych).
„Jesteśmy cierpliwi, ale nie bez końca”, „Dajcie pracę” – napisali na transparentach, z jakimi przyjechali dziś do Kijowa. Najpierw pojawili się pod siedzibą Ukrzalyznici, następnie przeszli do tzw. kwartału rządowego – pod budynki Rady Ministrów i administracji prezydenta. Organizatorem zgromadzenia był Związek Zawodowy Pracowników Budowlanych Ukrainy, którego przedstawicielom udało się wejść do siedziby linii kolejowych i przedstawić ich kierownikom sytuację protestujących. Uzyskali słowa zrozumienia i obietnicę, że położenie robotników wkrótce się poprawi. Do zgromadzonych przemówił szef zarządu przedsiębiorstwa, zapewniając, że do końca miesiąca dostaną na początek zaległe wypłaty za dwa pierwsze miesiące, gdy zakład stał bezczynnie. Co z nowymi zamówieniami? Mają pojawić się w sierpniu – to z kolei obietnica przedstawiciela Ukrzalyznici, Heorhija Seliwanowa.
Przedstawiciele administracji prezydenta i rządu niczego nie obiecywali. Przyjęli jedynie od protestujących petycję, w której przedstawiono desperacką sytuację pracowników.
Zakład w miasteczku na historycznym Podolu przeżywa od początku tego roku najgorszy kryzys, ale już w poprzednich latach jego sytuacja systematycznie się pogarszała. Jeszcze w 2007 r. zatrudniał dwa tysiące pracownic i pracowników. Obecnie pozostało ich nie więcej, niż czterystu. Jeszcze gorzej powiodło się prężnemu niegdyś w tym ośrodku przemysłowi spożywczemu – z fabryki cukru w Hniwaniu pozostały ruiny.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Pamięć moja sięga, że ongi Balcerek doradzał któremuś z ichnich wodzów. No więc nie dziwne, przecież on żyje z zarzynania gospodarki.
Rewolucja godności była?. Była jest co prawda biednej,ale godnie i bez Janukowycza. Tylko coś ”wolny świat” nie biegnie z darami dla bohaterskich rewolucjonistów i jeszcze ich do UE nie przyjęto. Wina Putina!.