Prezydent imperium amerykańskiego Donald Trump zapowiedział wczoraj, że istniejące limity więzienia dzieci tzw. nielegalnych imigrantów przejdą do przeszłości. W ciągu dwóch najbliższych miesięcy ma wejść w życie nowa reguła prawna, według której nie będzie już żadnych ograniczeń czasowych trzymania odebranych rodzicom dzieci w amerykańskich ośrodkach więziennych.
Chodzi o wspólny pomysł Trumpa i departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego. Zdaniem amerykańskiej bezpieki, dotychczasowe ograniczenie – trzy tygodnie – zachęcało do imigracji, gdyż rodziny z dziećmi mogły liczyć na „rychłą wolność”. W rzeczywistości na zasadę ograniczonego więzienia dzieci mogły liczyć tylko te (rozdzielone) rodziny, które trafiały do zbyt przepełnionych obozów koncentracyjnych przy granicy z Meksykiem. Na ogół władze amerykańskie po 20 dniach wypuszczały – oddzielnie – dzieci i rodziców tylko „papierowo”, by trzymać ich za drutami kolejne 20 dni (itd.).
Nowe przepisy zlikwidują ten proceder poprzez jego faktyczną legalizację, co uprości procedury. Naturalnie, według komunikatu Białego Domu, Stanom Zjednoczonym chodzi tu o „ochronę dzieci” – przed „nadużyciami” ich rodziców. Te „nadużycia” to zabieranie dzieci ze sobą przy nielegalnym przekraczaniu granicy. Komunikat mówi wprost, że bezterminowe więzienie dzieci odpowiada „potrzebom humanitarnym”, gdyż pozwoli na „lepszą opiekę” nad małymi więźniami.
Obrońcy praw człowieka już zapowiedzieli walkę przed sądami przeciw nowym przepisom. Madhuri Grewal, rzecznik ACLU – organizacji broniącej wolności obywatelskich, oświadczył, że „rząd nie powinien wtrącać dzieci do więzień, ani szukać sposobu na uwięzienie ich większej liczby na dłużej”. Według części demokratów, administracja Trumpa podjęła „nielegalne działanie” i powinna „natychmiast” je odwołać. Na razie Trump zareagował na to proponując zniesienie „prawa ziemi”, dającego obywatelstwo urodzonym w USA. Jest rzecznikiem postnazistowskiego „prawa krwi”, które oferuje obywatelstwo tylko dzieciom obywateli USA.
Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty
W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…
Tę wiadomość powinno się kolportować w krajach pochodzenia nielegalnych migrantów, aby ich to zniechęciło do przyjazdu do USA. A jeśli dalej przyjeżdżają, to są chyba masochistami. Rzecz dla mnie niepojęta: pchać się tam, gdzie cię nie chcą! Sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
To wcale nie jest takie sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
Nikt nie pchałby się do Stanów gdyby czekała go tam jedynie bieda. Jednak gospodarka amerykańska potrzebuje tych imigrantów i jeżeli służby imigracyjne ich nie złapią i nie deportują to jakąś robocinę znajdą. Bo oni potrafią pracować w warunkach w jakich legalni mieszkańcy USA nie są w stanie, i za stawki za jakie Amerykanie nie kiwnęliby palcem.