Niebawem będziemy obchodzili kolejną rocznicę rozpoczęcia II wojny światowej. Z tej okazji warto przypomnieć o zapleczu Adolfa Hitlera i jego wspólnikach z kręgu wielkiego biznesu. Ich rola pozostaje w cieniu, gdy mówi się o hekatombie sprzed lat. Mało tego, dziś biznes przedstawia się jako wzór wolności, demokracji i postępowej myśli. Nic bardziej błędnego.
Wraz z końcem I wojny światowej przegrane kajzerowskie Niemcy zostały zobowiązane Traktatem Wersalskim do wypłat reparacji wojennych w kwocie ponad 130 mld marek. Płatność rozłożono na 50 lat. Tak Francja, główny przeciwnik Niemiec, chciała zdusić ich potencjał na dekady. Jednak w latach 20. XX wieku renegocjacje owych płatności wzięła na siebie nowojorska Wall Street. Stworzono w tym celu tzw. plan Dawesa (1924 r.) i Younga (1929 r.). Owen Young był człowiekiem korporacji General Electric i reprezentował jednocześnie interesy banku JP Morgan. W wyniku tych renegocjacji dług reparacyjny został rozłożony na raty, przewidziano także możliwość uzyskania preferencyjnych kredytów dla niemieckich przedsiębiorstw od amerykańskich banków. Plany te opracowano w specjalnych komisjach kontrolowanych przez bankierów zza oceanu – zdaniem historyka Corrolla Quigleya z uniwersytetu Georgtown stworzono je w JP Morgan. Z korzyścią dla samych bankierów.
Między 1924 a 1931 rokiem dzięki owym planom Niemcy spłaciły Aliantom 36 mld marek reparacji, a w tym czasie pożyczyły od USA 33 mld marek. Z własnego kapitału nie płaciły prawie nic.
Hitlerowski luminarz niemieckich finansów, szef Banku Rzeszy, Hjalmar Schacht, cynicznie twierdził, że to właśnie zaangażowanie amerykańskich banków umożliwiło dojście Hitlera do władzy. Plan Dawesa zakładał spłaty reparacji w dobrach niemieckiego przemysłu, wg Younga Niemcy miały płacić gotówką. Doprowadziło to do kompletnego załamania (stającej powoli na nogi) niemieckiej gospodarki i zbiegło się z Wielkim Kryzysem, masowym bezrobociem i potężnym niezadowoleniem społecznym. W takiej sytuacji pozycja Hitlera szybko urosła na kanwie radykalnych haseł oraz obietnic uporania się z plagą bezrobocia.
Wielkim fanem Hitlera był Henry Ford, a potem jego syn i spadkobierca Edsel. Jeden i drugi od 1922 r. wspierali go na różne sposoby. Ford młodszy w 1942 roku zalecał francuskiemu oddziałowi swej korporacji czerpanie zysków z uzbrajania Wehrmachtu, m.in. poprzez produkcję wozów bojowych użytych przeciwko amerykańskim żołnierzom, gdy Alianci wylądowali w Normandii. Podobnie miała się rzecz z silnikami lotniczymi produkowanymi przez niemieckie fabryki będące częścią amerykańskich korporacji. Alianckie samoloty lecące bombardować miasta III Rzeszy były strącane przez Luftwaffe, gdzie ponad 60 proc. samolotów miało tak wyprodukowane silniki. W 1938 r. Henry Ford otrzymał hitlerowski medal w uznaniu zasług dla III Rzeszy, a jego portret wisiał na eksponowanym miejscu w biurze Hitlera.
Trzy domy bankowe – Dilon Read, Harris Forbes oraz National City Company – przekazały ponad 75 proc. pożyczek reparacyjnych, których użyto na potrzeby niemieckiego przemysłu, głównie dwóm firmom: IG Farben i Vereinigte Stahlwerke. Te dwa molochy produkowały 95 proc. materiałów wybuchowych na potrzeby wojenne. IG Farben w przededniu wojny była największą na świecie korporacja w branży chemicznej. Jej spółka-córka – Degesch – produkowała m.in. używany do ludobójstwa w obozach koncentracyjnych cyklon B.
Założyciel IG Farben, Hermann Schmitz po wojnie zasiadł na ławie oskarżonych w Norymberdze oskarżony o współudział w zbrodniach wojennych. Obok niego znaleźli się również pozostali niemieccy członkowie zarządu spółki. Wszyscy, poza amerykańskimi kooperantami i Amerykanami masowo zatrudnionymi w IG Farben.
A przecież w jej radzie nadzorczej zasiadał m.in. Max Warburg. Jego brat Paul był jednym z twórców Rezerwy Federalnej USA i jednocześnie członkiem Rady Nadzorczej amerykańskiej filii tej korporacji. Włos mu z głowy nie spadł. W radzie nadzorczej amerykańskiej filii IG Farben zasiadał także Charles E. Mitchell, założyciel First National City Bank (obecnie Citibank). Również nikt go nie „szarpał” z tego tytułu.
A to właśnie IG Farben wypłacił 400 000 marek H. Schachtowi i R.Hessowi w celu sfinansowania przejęcia władzy przez nazistów w 1933 r. Firma była kluczem w rozwoju militarnym hitlerowskich Niemczech. Stanowiła podstawowe źródło finansowania nazizmu, ale również strategiczne przedsiębiorstwo pod względem technologicznym i rozwojowym. W 1934 r. Niemcy produkowały zaledwie 300 tys. ton paliwa (z przerobu ropy naftowej) i niecałe 300 tys. ton benzyny syntetycznej. Reszta (czyli ok. 80-85 proc.) pochodziła z importu. Dekadę później dzięki transferowi technologii ze Standard Oil do IG Farben produkcja paliwa wynosiła 6,5 mln ton. Amerykańska firma dokonała kluczowych transferów technologii dla rozwoju produkcji syntetycznego kauczuku i benzyny w Niemczech.
Jak podają źródła amerykańskie, Standard Oil / New Jersey, na wyraźne żądania IG Farben, ograniczyła badania nad syntetycznym kauczukiem. Okazało się to wybitnie szkodliwe dla US Army, a niezmiernie korzystne dla Wehrmachtu. Standard Oil była oskarżana w USA o zdradę stanu, ale jej reprezentanci wszystkiego się wypierali, kontynuując współpracę, poprzez firmy zależne i spółki-córki, przekazując środki finansowe na prywatny fundusz Heinricha Himmlera aż do 1944 r.
Jaka nauka płynie z tego, siłą rzeczy krótkiego przypomnienia, kto wsparł nazistów? Taka, że kapitał, zwłaszcza ten globalny, ponadnarodowy nie posiada flag, tożsamości, nie identyfikuje się z żadną cywilizacją. Za to z bezlitosną precyzją kieruje się do osiągnięcia jak największych korzyści. Opisał to już brodaty filozof z Trewiru przed ponad 150 laty. Przykład NSDAP i jej popleczników zza oceanu może wydawać się ekstremalny, ale tak naprawdę na tym właśnie polega kapitalizm. Inny być nie może.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …