Donald Tusk został wybrany na drugą kadencję – poinformował premier Belgii. Lobbing Beaty Szydło okazał się całkowicie nieskuteczny. Szefowa polskiego rządu zapowiada walkę do końca, jednak szansę na zaszkodzenie Tuskowi malały z każdą godziną.
9 marca zapisze się w annałach polskiej dyplomacji jako jedna z najbardziej sromotnych porażek. Warto zauważyć, że jest to klęska doznana na własne życzenia i z własnej inicjatywy. Kandydat PiS na szefa RE, Jacek Saryusz-Wolski, nie zdobył poparcia żadnego kraju Unii Europejskiej poza Polską. Próby przekonania przedstawicieli państw Beneluxu i Grupy Wyszehradzkiej, najpierw przez ministra Witolda Waszczykowskiego, potem przez premier Szydło, zakończyły się klapą.
Czwartek, podobnie jak wcześniej dni bieżącego tygodnia, upływa pod znakiem napływających fatalnych wieści dla pisowskiej dyplomacji. – Tusk wykonał dobrą pracę – powiedział dziennikarzom premier Hiszpanii Mariano Rajoy, członek Europejskiej Partii Ludowej, który zamierza oddać głos na Donalda Tuska. Podobne komunikaty wydały dzisiaj przedstawicielstwa Finlandii, Szwecji i Węgier, na których poparcie do końca liczyła premier Szydło. Jak widać, przeliczyła się i to bardzo, bo nawet jedyny sojusznik w UE nie zdecydował się wesprzeć kandydatury niemal anonimowego Saryusz-Wolskiego. Wynik ostatecznego głosowanie nie był więc niespodzianką – Donald Tusk został po raz drugi przewodniczącym Rady Europejskiej.
Drużynowe zwycięstwa cieszą najbardziej. Brawo Polacy!
— Donald Tusk (@donaldtusk) March 4, 2017
Wcześniej delegacja polskiego rządu w Brukseli nie może się zdecydować czy odgrywać rolę groźnego gracza czy moralisty odwołującego się do zasad i wartości. Jeszcze dziś w południe Waszczykowski wspominał o możliwości nie uznania przez przez Polskę wyniku głosowania, powołując się na zasadę konsensualnośc, która jednak nie znajduje zastosowania w przypadku procedury obierania przewodniczącego RE. – Podjęcie tej decyzji zaplanowano na dzisiaj (…). To, co znajduje się na agendzie, musi być zdecydowane – powiedział dziennikarzom Joseph Muscat, premier przewodzącej Unii Malty. – Każde państwo członkowskie ma prawo robić to, co jest w jego ocenie najlepsze. Nie mam zamiaru przeszkadzać w tym, co zdecydował polski rząd. Moja pozycja jest bardzo jasna, jako przewodniczący muszę szanować pozycję każdego państwa członkowskiego. Są jasne reguły dotyczące tego, co dzisiaj będzie się działo. Nie decyduję o nich ja, nie decyduje o tym żaden rząd ani prezydent, regulują to zasady i traktaty – stwierdził polityk.
Kiedy środki siłowe zawiodły, do akcji wkroczyła Beata Szydło, tym razem z apelem o przyzwoitość. – Przypomnę, że dla wzajemnego szacunku i poczucia wspólnoty potrzebne jest uszanowanie wszystkich państw członkowskich. Nie ma zgody na to, abyśmy ten fundament jedności burzyli. Tu chodzi o zasady – mówiła premier Polski.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
dla mnie najważniejsze z tej historii jest to że kaczor dostanie zawału lub co najmniej rozwolnienie, widzimy co wyprawia pis ale trzeba pamiętać co wyprawiała platforma ale niestety Polak i po szkodzie głupi
Jakie znaczenie dla mnie ma to kto dostanie 25000 euro miesięcznie i pensji i 20000 emerytury na 62 urodziny?
Początek końca sekty smoleńskiej
Raczej teraz kaczka dostanie fiksum dyrdum by sobie powetować taką klęskę