Obrażanie piłkarzy z Afryki to nie tylko specjalność polskich stadionów. Mediolańscy kibole próbowali wyśmiać czarnoskórego zawodnika Napoli udając małpy. Skandal wstrząsnął całym krajem i włoskim futbolem. Wicepremier Salvini, czołowy rasista Italii, oczywiście udaje, że nic się nie stało – w przeciwieństwie do premiera Contego.
Nie milkną komentarze po skandalu, do jakiego doszło we Włoszech podczas meczu Inter Mediolan – Napoli. Spotkanie miało być przede wszystkim potyczką liderów włoskiej ekstraklasy, przerodziło się jednak w wydarzenie o znaczeniu politycznym. Kibice gospodarzy, czyli Interu, dali popis ordynarnego rasizmu wobec jednego z piłkarzy Napoli. Pochodzący z Senegalu i grający w obronie Kalidou Koulibaly za każdym razem, gdy dochodził do piłki, słyszał dobiegające z trybun szydercze okrzyki naśladujące odgłosy małp – haniebne zachowanie aż zbyt dobrze znane z polskich stadionów.
Rasistowskie ataki nie ustawały. Stadionowy spiker musiał kilkukrotnie nawoływać fanów Interu do spokoju i kibicowania w cywilizowany sposób. Wszystko na nic. Oburzony trener Napoli Carlo Ancelotti starał się wymóc na sędzim przerwanie meczu – bez skutku. Szykanowany Koulibaly musiał ostatecznie opuścić boisko z powodu otrzymania drugiej żółtej kartki w ciągu minuty. Pierwszą został ukarany za faul, a kiedy ironicznie zaczął klaskać, arbiter sięgnął po kartonik po raz drugi. Ostatecznie Napoli przegrało 1:0. Rasiści triumfowali.
Koulibaly napisał po meczu na Twitterze: “Przykro mi z powodu porażki i przede wszystkim dlatego, że opuściłem moich braci. Ale jestem dumny ze swojego koloru skóry. Z bycia Francuzem, Senegalczykiem, neapolitańczykiem, człowiekiem”.
Mi dispiace la sconfitta e sopratutto avere lasciato i miei fratelli!
Però sono orgoglioso del colore della mia pelle. Di essere francese, senegalese, napoletano: uomo.⚽ #InterNapoli 1-0
?? #KK26 #famiglia
? #ForzaNapoliSempre
?? #DifendoLaCittà pic.twitter.com/f9q0KYggcw— Koulibaly Kalidou (@kkoulibaly26) December 26, 2018
Atak na Senegalczyka był pokazem zuchwałości skrajnej prawicy, z udziałem której już przed meczem doszło w Mediolanie do zamieszek. W trakcie ulicznych bójek zginął wówczas jeden z włoskich liderów neonazistowskiej grupy Blood & Honour.
O wydarzeniu w Mediolanie mówił cały kraj. Ancelotti uznał sytuację za niedopuszczalną, za kompromitację włoskiego futbolu i zapowiedział, że jeżeli jeszcze raz podobne zachowanie kiboli się powtórzy, zawodnicy Napoli opuszczą boisko w trakcie meczu. Burmistrz Mediolanu mówił o hańbie i publicznie przepraszał Koulibaly’ego.
W piątek zareagował nawet premier prawicowego rządu Giuseppe Conte, pod władzą którego rozkwita we Włoszech coraz ostrzejszy systemowy rasizm motywowany wrogością wobec uchodźców. Conte zasugerował, że z jego inicjatywy może dojść do przerwania całej bieżącej kolejki Serie A. Ostatecznie do tego nie doszło, bo przewodniczący włoskiego związku piłkarskiego nie podjął tak daleko idącej decyzji. Zapowiedział jednak postara się ułatwić arbitrom przerywanie meczy w podobnych sytuacjach.
Fala nacjonalizmu we Włoszech zaczyna już przybierać rozmiary przewyższające oczekiwania rządzących krajem nacjonalistów. Wicepremier Matteo Salivini z ksenofobicznej partii Liga, znany z nieprzejednanego stosunku do migrantów z Afryki, z jednej strony obiecał spotkać się na początku stycznia z włoskimi kibicami, żeby ich “uspokoić”, z drugiej jednak, w charakterystycznym dla siebie stylu bagatelizuje sprawę nagonki na Koulibaly’ego i używa języka normalizującego przemoc: – Rasizm w 2018 r. to idiotyzm, ale nie można wszystkich wrzucać do tego samego worka. Leonardo Bonucci został wybuczany, gdy przyjechał na stadion Milanu w koszulce Juventusu. To też jest rasizm? To dokuczanie, coś zdrowego wśród kibiców – kpił minister spraw wewnętrznych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Chory rasizm? A jest też zdrowy?
Sprawa jest przykra, ale ten rasizm nie bierze się z powietrza czy z widzimisię jakiejś grupy ludzi. Ma swoje realne podstawy i nie da się go usunąć dekretem czy ustawą. Jak głosi porzekadło: co za dużo, to i świnia nie chce.
Co ty gadasz człowieku, jakie podstawy? Te bydlaki po prostu nienawidzą czarnych za to że są czarni. Tu imigracja nie ma nic do rzeczy.