Sondaż, przeprowadzony 4 maja przez IBRiS na zlecenie Radia ZET, pokazuje, trwałe, moim zdaniem, tendencje, z którymi mamy do czynienia w polskiej polityce od początku wojny.

Z tego powodu warto porównać jego wyniki z wcześniejszymi badaniami opinii publicznej – United Surveys dla Wirtualnej Polski z 18 lutego, będący ostatnim tego typu badaniem przeprowadzonym przed wojną, zatem niemal w innej epoce.

Oba sondaże wykonane zostały metodą CATI, oba wyodrębniają również niezdecydowanych, liczących po około 10 procent, jako osobną grupę.

Na kłopoty Kaczyński?

Obecne poparcie dla Zjednoczonej Prawicy wynosi 35,9 procent głosów, co stanowi wzrost o 3,7 punktów procentowych. Nie jest to wielka zmiana dla ugrupowania dzierżącego palmę pierwszeństwa na polskiej scenie politycznej, zwłaszcza w kontekście prognozowanego przez wielu publicystów efektu flagi.  To zjawisko, gdy w sytuacji kryzysowej ludzie gromadzą się wokół przywódcy, który obiecuje stabilność.

Koalicja Obywatelska uzyskała w najnowszym sondażu wynik 26,3 procent, co w porównaniu z uzyskanym 18 lutego poparciem w wysokości 26,9 procent daje różnicę niezauważalną.

Interesująco robi się na trzecim i dalszych miejscach. 18 lutego trzecie miejsce zajmowane było przez Polskę 2050 z wynikiem 9,4. Lewica darzona była wówczas poparciem na poziomie 7,1, plasując się dopiero na piątej pozycji, wyprzedzona przez Konfederację o wskazaniach niewiele słabszych niż ugrupowanie Szymona Hołowni.

Lewica nagle zyskała

W sondażu IBRiS-u Lewica otrzymała 9 proc., zaś Polska 2050 uzyskała 8,6 proc

Wzrost poparcia dla Lewicy widoczny jest również w innych ostatnich sondażach, jak choćby ten przeprowadzony przez IBRiS dla Super Expressu. Czy to oznacza, że lewica staje się rywalem dla ugrupowania Hołowni, licząc na to, że Polska 2050 będzie rezerwuarem potencjalnych wyborców Lewicy? Tak może być, jeśli zważyć, że wielu wyborców Hołowni z wyborów prezydenckich głosowało w 2019 r. na Lewicę, jak też deklarowany przez oba ugrupowania sceptycyzm wobec deklarowanej przez Donalda Tuska chęci budowania ,,zjednoczonej opozycji’’.

Poza tym, skąd poparcie dla Lewicy? I to mimo opuszczenia tej koalicji przez PPS, wzmocniony kilkoma dotychczasowymi politykami Nowej Lewicy, z niezwykle medialną Joanną Senyszyn na czele? Odpowiedź na to brzmi: inwazja Rosji na Ukrainę.

Jest to, nie licząc wojny ormiańsko – azerskiej, pierwsza od wielu lat wojna manewrowa między państwami dysponującymi potencjałem militarnym który, choć niewątpliwie różni się, to okazuje się, że nie na tyle, by uniemożliwić Ukrainie sprawną obronę.

Państwo nagle ważne

Stanięcie w obliczu inwazji, której jedyny odpór może dać państwo z całym arsenałem dostępnych mu środków, legitymizuje właśnie pozycję państwa jako obdarzonego szerokimi kompetencjami podmiotu społecznego. Państwa rozumianego jako organizm składający się z wielu instytucji będących własnością obywateli. W szczególności dotyczy to postrzegania  armii.

Postawienie figury jasno definiowalnego, zewnętrznego wroga, zwykle prowadzi do przełamania partykularnych animozji na rzecz budowania szerszych wspólnot. W tym przypadku wspólnotą tą jest Unia Europejska.

Obie te idee nie dość, że od dawna podnoszone były przez Lewicę, to jeszcze 23 kwietnia zostały jasno i spójnie wyłożone na konwencji ,,Bezpieczna Polska w Zjednoczonej Europie’’.

Wojna też miała wpływ na notowania pozostałych partii. PSL-Koalicja Polska, która w sondażu United Surveys uzyskała 5,2 procent, by do 4 maja stracić zaledwie 0,1 punktu.

No i Konfederacja. Ta z 9 procent i perspektyw na zdobycie trzeciej pozycji spadła do poziomu równo 5 procent i pozycji szóstej, tuż za PSL-em.

Poparcie Rosji szkodzi

Wpływ konfliktu na Ukrainie mogła spowodować, że wrogość elektoratu tych ugrupowań do wspomnianych powyżej idei mogła wpłynąć na wycofanie się części dotychczasowych zwolenników.  Prezentowana w tej grupie polityków rusofilia traktowana z początku jako niegroźne dziwactwa, przeistoczyła się teraz w czynnik mający dla wyborców znaczenie w decydowaniu nad ulokowaniem swojego politycznego poparcia.

Jest to elementem szerszego procesu ,,upolitycznienia’’ społeczeństwa, rozumianego jako przywrócenie polityce należnego jej statusu jako sfery działalności mającej realny wpływ na nasze życie. Status ten powinien obligować wyborców do traktowania słów polityków z należytą powagą i wyciągania wobec nich należytych konsekwencji.

Oby jednak zainteresowanie polityką nie ograniczało się jej najpłytszej formy, czyli bieżących wypowiedzi, lecz sięgnęło głębiej, do analizy długofalowych tendencji politycznych, ekologicznych, ekonomicznych i technologicznych, wszystkiego, co powstaje na styku tych stref, a także do historii idei. To ostatnie pozwoliłoby wyeliminować z dyskursu publicznego takie trawiące go patologie, jak utożsamianie socjaldemokracji z bolszewizmem czy kategorię ,,marksizmu kulturowego’’, pojęcia zasadniczo nieposiadającego swojego odpowiednika w rzeczywistości.

To, że potrzebna była wojna, by doprowadzić do przebudzenia polskiego społeczeństwa, świadczy tylko o marazmie i bierności, w jakie to wpadło.

Co robić, lewico?

Niezależnie jednak od tego, czy mamy do czynienia z powrotem do społeczeństwa obywatelskiego z prawdziwego zdarzenia, czy z chwilowym politycznym wzmożeniem, niezwykle istotną kwestią jest to, jakie taktyki Lewica powinna obrać w tym burzliwym okresie.

Taktyki te możemy zasadniczo podzielić na dwie kategorie. Pierwsza to negatywne, koncentrujące się na wadach przeciwnika .

To, jakie konkretnie będą to wady i przewiny, zależy oczywiście od tego, jakiego przeciwnika będą dotyczyły. W przypadku PiS-u w pierwszym rzędzie można wymienić hamowanie integracji europejskiej, alienowanie Polski na arenie międzynarodowej czy niechęć do sięgnięcia w kieszenie najbogatszych w celu sfinansowania rozbudowy armii, struktury państwowej darzonej obecnie największą uwagą i poważaniem. Większość z tych oskarżeń z powodzeniem można stosować również w odniesieniu do Konfederacji.

Drugie kategoria to taktyki pozytywne, odnoszące się do kształtowania własnego wizerunku, swojej formacji, programu i stojącej za nim wizji świata. Lewica powinna zadbać, by uchodzić za ugrupowanie zdolne do realizacji nie tylko postulatów w rodzaju legalizacji małżeństw jednopłciowych czy zakazu hodowli zwierząt na futra, lecz również daleko bardziej złożonych projektów w rodzaju budowy zjednoczonego, bezpiecznych z punktu widzenia militarnego i energetycznego państwa europejskiego. Musi to być jednak podparte obrazem formacji dysponującej odpowiednimi, wykfalifikowanymi kadrami, zdolnymi stanąć na wysokości zadania stworzenia, a następnie kierowania taką wieloaspektową, obdarzoną szerokimi kompetencjami strukturą.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Para-demokracja

Co się dzieje, gdy zasady demokracji stają się swoją własną karykaturą? Nic się nie dzieje…