Ponad dwadzieścia trzy lata temu, we wczesnych godzinach porannych 24 marca 1999 roku, NATO rozpoczęło bombardowanie Federalnej Republiki Jugosławii. Kryptonim akcji nosił nazwę „Allied Force”.
Kiedy rozpoczęły się bombardowania Belgradu, jednym z pierwszych celów stal się szpital dziecięcy. Został wybrany przez planistów wojskowych z pokojowego i cywilizowanego i oczywiście pro-demokratycznego aliansu, jakim jest od zawsze NATO, jako pierwszorzędny cel strategiczny.
Oczywiście NATO-wscy stratedzy i politycy euro-atlantyccy założyli i ogłosili to za pomocą mediów (zachodnich, wolnych i głoszących zawsze prawdę), że aby ratować życie nowo narodzonych i hospitalizowanych dzieci, nie zbombardowano tej części szpitala, w której one miały przebywać. Skierowali na cel budynek stojący obok, w którym mieścił się generator prądu. Celne uderzenia z powietrza pozbawiły szpital elektrycznego zasilania i automatyczne wyłączenie inkubatorów z nowonarodzonymi wcześniakami. W sumie efekt był taki, iż cały szpital został całkowicie – wewnętrznie i funkcjonalnie – sparaliżowany, a wiele dzieci zmarło.
Gdy autor książki po raz pierwszy – jej prezentacja w Belgradzie miała miejsce wczoraj w centrum konferencyjnym hotelu „Moskwa” – odwiedził ów szpital rok po zbombardowaniu (czerwiec 2000 r.), na własne oczy zobaczył tę dokładnie wykonaną zbrodnię wojenną, zrealizowaną przez tzw. „inteligentne bomby NATO”. Rozmawiał z widzami tego tragicznego „teatrum”: lekarzami, pielęgniarkami, strażakami, ratownikami, policjantami ,wolontariuszami. Ma więc relacje z pierwszej ręki.
Przyczyny i konsekwencje, a także formy prowadzenia tej wojny z narodem serbskim były przedmiotem szeroko zakrojonej medialnej kampanii dezinformacyjnej, kłamstw i manipulacji, które miały na celu zakamuflowanie zbrodni wojennych NATO, polityków z Zachodniej Europy i z USA. Dla zmagającego się z „aferą rozporkową” prezydenta USA Billa Clintona ten atak i medialne zainteresowanie nim na całym świecie oraz w Ameryce stanowiły doskonały parawan dla zmniejszenia zainteresowania jego intymnymi relacjami z Moniką Levinsky i kłamstw oraz matactw na ten temat. Zajęto się „wojną o demokrację” w Serbii i „humanitarną ochroną” Kosowarów (i UÇK, którą wcześniej Amerykanie traktowali jako ugrupowanie terrorystyczne, ale potem zmienili zdanie pod wpływem potrzeb geopolitycznych, mianując ich sojusznikami i przedstawicielami zachodnich wartości, wolności i demokracji).
„Dziś – jak napisał autor tej książki („THE US-NATO WAR OF AGRESSSION AGAINST YUGOSLAVIA”), Michel Chossudovsky, w sieci przed jej belgradzką prezentacją – nasze myśli są z narodem Serbii”.
Moja refleksja aktualna jest następująca: czy wspominany tu krwawy epizod z najnowszej historii Europy czegoś nam dzisiaj nie przypomina ? Czy ponownie współcześnie tego nie doświadczamy ? I czy dzisiejsze zaskoczenie brutalnością wojny jako takiej, samej w sobie, nie jest samooszustwem Europejczyków i obywateli państw NATO wobec wydarzeń na Ukrainie ?
Dobrze jest żyć złudzeniami o swej cywilizacyjnej wyższości, swej kulturze, swych technologicznych przewagach i pysznie patrzeć spoza ogrodu Europa – jak to ujął niejaki Borell, vice-szef Komisji Europejskiej – na resztę, na tę dżunglę, poza-unijną i poza-natowską. I pouczać mieszkańców dżungli jak mają żyć, jakie wartości wyznawać, jak się prowadzić, a nawet co jeść. W tym miejscu chciałam już tylko przytoczyć sentencję jednego z najmądrzejszych cesarzy Imperium Romanum, Marka Aureliusza: „Kiedy wady i występki innych sprawiają ci przykrość, oburzają ciebie, spójrz na siebie i zastanów się nad twoimi własnymi. Zajmując się nimi, zapomnisz o złości i nauczysz się żyć mądrze oraz z pokorą”.
Syria, jaką znaliśmy, odchodzi
Właśnie żegnamy Syrię, kraj, który mimo wszystkich swoich olbrzymi funkcjonalnych wad był …