Rząd chce, aby osoby wysoko zarabiające wpłacały do budżetu większe kwoty z tytułu składek emerytalnych. Wpływy z tego źródła mają być przeznaczone na załatanie dziury budżetowej po obniżeniu wieku emerytalnego. Rozwiązanie wydaje się logiczne i sprawiedliwe, ale bogatym oczywiście się nie podoba.
Zmiany nie będą żadną rewolucją. Rozwiązania proponowane przez ministerstwo pracy, rodziny i polityki społecznej zakładają po prostu wprowadzenie progresji do systemu składek emerytalnych. Obecnie najbogatsi obywatele przestają odprowadzać należności z tego tytułu po przekroczeniu w roku rozliczeniowym progu zarobków 120 tys. zł brutto, czyli ok. 10 tys. zł brutto miesięcznie. Przykładowo, jeśli Kowalski do września danego roku wygenerował już dochód powyżej 120 tys. to system przestał pobierać z jego pensji składkę emerytalną. Takie rozwiązanie było czymś w rodzaju emerytury maksymalnej – zabezpieczenie państwa przez wypłacaniem horrendalnie wysokich świadczeń w przyszłości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Ze składki emerytalnej obywatela X powinna być finansowana wyłącznie emerytura obywatela X. Wszystkie inne rozwiązania to złodziejstwo. I tak, im człowiek więcej zarabia, tym większy płaci podatek dochodowy. Widać socjalistycznemu rządowi to za mało i chce jeszcze raz łupić obywatela.