U państwowego dostawcy przesyłek pensje nie wzrosły od ośmiu lat. Niezadowolenie pracowników osiąga już poziom krytyczny. Obecnie trwają rozmowy ostatniej szansy. Jeśli nie przyniosą porozumienia, to załoga zastrajkuje.
W czwartek odbędzie się ostatnia tura rozmów pomiędzy zarządem spółki Poczta Polska, a reprezentującym personel związkiem zawodowym. Przy stole negocjacyjnym będzie obecny również mediator. Pocztowcy jasno deklarują, że dłużej czekać nie zamierzają. – Naszym kolejnym krokiem będzie referendum w sprawie strajku, a sądząc po nastrojach, nie ma najmniejszych wątpliwości, że ludzie zagłosują na „tak” – mówi przedstawiciel pocztowej „Solidarności” z Częstochowy.
Płace w Poczcie Polskiej są dramatycznie niskie. – Niedoświadczony pracownik Lidla zarabia 2,4 tys. zł brutto. W Poczcie taka pensja jest po 20 latach pracy – skarżą się pocztowcy. Ludzie wykonujący niezwykle ważną z punktu widzenia interesu społecznego pracę, zarabiają grubo poniżej średniej krajowej. – Ostatnia godziwa podwyżka była w 2008 roku po strajku. Średnio ponad 400 zł – mówi Bogumił Nowicki, przewodniczący NSZZ „Solidarność” Pracowników Poczty Polskiej. Związkowcy zaznaczają, że ich żądania nie są wygórowane, a jedynie są apelem o przywrócenie pracownikom godności.
– Gdybyśmy podnieśli pracownikom Poczty pensję do poziomu 2,1 tys. zł brutto, to podwyżkę dostałoby 40 proc. załogi – zauważa Sławomir Redmer, szef Związku Zawodowego Pracowników Poczty (OPZZ).
Strona związkowa domaga się minimum 300 zł podwyżki brutto dla najmniej zarabiających. Przedstawiciele „Solidarności” przyznają, że realne potrzeby załogi są dużo wyższe. Część pracowników wyraża niezadowolenie z powodu tak niskiej propozycji wysuniętej przez związek. Uważają, że powinni zarabiać ok. 700 zł brutto więcej.
„Solidarność” ze zrozumieniem podchodzi do kiepskiej kondycji finansowej spółki, dlatego też związkowcy proponują 5 proc. obniżkę wynagrodzeń dla osób zarabiających powyżej 6 tys. zł. brutto. – Nie spowoduje to radykalnego wzrostu środków na podwyżki płac w ramach sporu, ale potwierdzi wolę osobistego zaangażowania się tych około sześciuset osób w poprawę kondycji naszej Poczty – argumentują.
Pocztowcy wywołują do tablicy przedstawicieli obecnego rządu, który podczas kampanii wyborczej obiecywał poprawę warunków płacowych. „Dobra zmiana w Poczcie Polskiej postępuje niestety zbyt wolno. (…) Obecny stan rzeczy w Poczcie Polskiej może także niespodziewanie doprowadzić do niebezpiecznych dla porządku publicznego działań społecznych” – czytamy w liście związku do ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka.
Zarząd spółki deklaruje, że jest szansa na porozumienie. – Obecnie rozmawiamy z partnerami społecznymi na temat podwyżki wynagrodzeń – twierdzi Zbigniew Baranowski, rzecznik Poczty Polskiej, który zwraca również uwagę, że jego firma zatrudnia personel na podstawie umów o pracę, co nie jest standardem u innych operatorów.
Poczta Polska znajduje się obecnie w fazie restrukturyzacji. Została dokonana m.in. redukcja liczby etatów poprzez program odejść dobrowolnych. Obecnie państwowy doręczyciel zatrudnia ok. 80 tys. osób. W ubiegłym roku spółka wygenerowała zysk netto 77,4 mln zł netto.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…