Mieszkańcy stutysięcznego Flint od 2014 roku spożywali wodę zatrutą ciężkim metalem. Wszystko przez politykę oszczędnościową prowadzoną przez gubernatora Ricka Snydera. Jego administracja doskonale wiedziała o zagrożeniu.

Flint River - rzeka ściek, z której pobierana była woda dla mieszkańcow miesta. /facebook.com/KheriHines
Flint River – rzeka ściek, z której pobierana była woda dla mieszkańcow miesta. /facebook.com/KheriHines

Ludność miasta, które w ostatnich dwóch dekadach boleśnie odczuło upadek przemysłu motoryzacyjnego, doświadczyła kolejnego nieszczęścia. Flint znajduje się na ustach całej Ameryki po tym, jak okazało się, że w miejskim systemie wodociągowym zamiast wody płynie ciecz skażona związkami ołowiu. Okazało się, że przyczyną takiego staniu rzeczy jest decyzja stanowego departamentu środowiska, który w 2014 roku, w ramach polityki austerity nakazał zmianę ujęcia – zamiast znakomitej jakościowo wody, pochodzącej z polodowcowego jeziora Huron, zaczęto dostarczać  do kranów szambo z miejscowej rzeki – River Flint, którą od dobrych stu lat wzbogacały odpady z pobliskich fabryk koncernów General Motors i DuPont.

Jak nietrudno się domyślić mieszkańcy, zwłaszcza najmłodsi szybko zaczęli chorować.   Badanie, przeprowadzone we wrześniu w Szpitalu Dziecięcym Hurley wykazało, że u większości dzieci w wieku do 5 lat pojawiły się ”głębokie i trwałe negatywne skutki zdrowotne, upośledzające rozwój mózgu i układu nerwowego, będące skutkiem spożywania ołowiu”.

Wściekłość mieszkańców sięgnęła zenitu, kiedy w ostatnich dniach doszło do wycieku korespondencji wysokich rangą urzędników biura gubernatora, z której wynika, że władze wiedziały o zagrożeniu już od co najmniej sześciu miesięcy.  Okazało się jednak, że lokalni włodarze uznali, że polityka oszczędnościowa jest ważniejsza od bezpieczeństwa i zdrowia obywateli. Ci wielokrotnie składali liczne skargi na jakość wody – wszystkie były ignorowane. Teraz mieszkańcy Flint zawiązali komitet kryzysowy, który domaga się niezwłocznego oczyszczenia sieci wodociągowej z pozostałości ciężkich metali, powrotu do ujęcia wody z jeziora Huron oraz ustąpienia gubernatora jako głównego winnego narażenia na szwank zdrowia i życia obywateli. Członkowie komitetu zamierzają również doprowadzić do postawienia Ricka Snydera oraz innych decydentów przed wymiarem sprawiedliwości. „Rodziny w Flint zostały zmuszone do picia wody skażone ołowiem, podczas gdy administracja wyśmiewała ich obawy i wołania o pomoc. Całe pokolenie młodych obywateli Michigan jest teraz niepewne swojej przyszłości z powodu republikańskich cięć w zakresie podstawowych i życiodajnych usług” – czytamy w oświadczeniu wydanym przez mieszkańców Flint.

Flint już wcześniej pojawiało się niemal we wszystkich rankingach jako jedno z najgorszych miejsce do życia w Stanach Zjednoczonych.  Wysokie wskaźniki bezrobocia i przestępczości sprawiają, że co roku z miasta wyprowadza się kilkanaście procent jego mieszkańców.  Wyludnione połacie dzielnic są rozjeżdżane buldożerami, a prowadzone działania rewitalizacyjne nie odnoszą praktycznie żadnych skutków.  Afera z zatrutą wodą z pewnością nie pomoże w procesie odbudowy wizerunku upadłego miasta.

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Z ciekawością trafiłem na nowy portal Lewicy, że może będzie coś NOWEGO na lewicy,
    ale niestety redaktor jak dawniej niekompetentny i lewo przślizgnął się (sory ledwo) nad konkretnymi statystykami skutków wpływu na zdrowotność i porównanie z innymi mastami,
    stąd nie zrobi to na ludziach wrażenia, jak obecne zanieczyszczenia w Polsce.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…