Na zdjęciu stoi były prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński, w tle jakieś kolorowe sztandary, gmach Sądu Najwyższego, grupa ludzi demonstrujących swe poparcie dla sędziego Włodzimierza Wróbla. Przypomnę, że prokuratura żąda uchylenia immunitetu sędziego Wróbla , by postawić mu zarzuty „nieumyślnego niedopełnienia obowiązku rozstrzygania spraw zgodnie z obowiązującymi przepisami”, przez co pewien mężczyzna spędził w areszcie miesiąc dłużej. „To nie styknie” – powiedziała znajoma prawniczka, widząc ten obrazek. A potem dodała: jak musi być potwornie męczące dorabiać polityczne tło ciemiężenia do każdej dyscyplinarki!
Hasło „murem za sędzią Wróblem” jest obecnie znakiem rozpoznawczym odróżniającym ludzi porządnych od łajdaków – to interpretacja środowisk opozycyjnych. Są one zdania, że prokuratura ściga znakomitego sędziego nie za jego przewiny, a z zemsty za jego krytyczne opinie dotyczące demolki, jaka funduje PiS polskiej praworządności. Może i tak, nie wykluczam.
Nie ma sporu co do tego, że Izba Dyscyplinarna nie ma nic do zgadzania się lub nie na uchylenie immunitetu komukolwiek. Poza dyskusją jest fakt, że Włodzimierz Wróbel uwiera rządzących tym boleśniej, że jest znakomitym sędzią. Jednak nie przyłączę się do jego obrony.
Znam zdanie Sądu Najwyższego, że winę tej sytuacji ponosi Kierownik Sekretariatu, który przygotowuje nakaz zwolnienia i przedstawia do podpisu sędziemu, który potem nie ma obowiązku sprawdzać „ osobiście wykonania zapadłych decyzji procesowych”. Urzędniczkę sądową zresztą ukarano. Mężczyzna, który niewinnie przesiedział miesiąc za kratami, sądzi się o odszkodowanie od Skarbu Państwa. Słusznie.
Jednak tu rzecz ma się nieco inaczej. Sędzia jest człowiekiem, któremu dano niesłychaną władzę. Rozporządza ludzkim życiem. Może je zniszczyć jednym podpisem. Od niego mamy prawo i obowiązek wymagać wiele. Bardzo wiele. Pomylić to się może hydraulik, kiedy źle dokręci śrubę w kranie mojej łazienki i zaleję sąsiadów. Wtedy tak, może się tłumaczyć, że nie dopilnował czeladnika, który niedbale, osioł jeden, dobrał nakrętkę z niewłaściwym gwintem i stało się to, co się stało. Sędzia tak tłumaczyć się nie ma prawa. Zawiniła urzędniczka? To trzeba staranniej dobierać urzędniczki, a jeżeli ma się wobec nich ograniczone zaufanie, to należy sprawdzać wykonanie naszych poleceń. Efektem zaniechania może być właśnie to, że człowiek niezasłużenie przesiedział 30 dni w areszcie. Dla niektórych to może być wieczność. Albo otchłań szaleństwa. Zaniechanie? Zapomnienie? Nie, to działanie, którego ofiarą był człowiek. Nie powinien mieć odebranej wolności nawet przez sekundę ponad to, co było dopuszczone. Została wyrządzona krzywda.
Naprawdę, trzeba być silnie odklejonym od rzeczywistości, by wierzyć, że tzw. szary człowiek stanie po stronie sędziego, którego, niechby nawet nieumyślne, zaniechanie spowodowało, że ktoś miesiąc kiblował za kratami niewinnie. A za jego błędy zapłaci Skarb Państwa czyli każdy obywatel.
I tak, dorabianie politycznego tła i czynienie z sędziego Wróbla męczennika liberalnej opozycji nie przystoi ani sędziemu, ani wszystkim tym, którzy tej argumentacji używają. W normalnym kraju samo środowisko prawnicze wiedziałoby, co trzeba zrobić. Ale po pierwsze tutaj nie jest normalnie, po drugie, zaczadzenie polityczną wojną poczyniło takie spustoszenia w ludzkich umysłach, że wszelka nadzieja na rozwiązanie tej sytuacji jest płonna.
Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski
Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…
To jeszcze, Panie Redaktorze, niech Pan napisze o kolejnej odsłonie rewolucji kulturalnej w Lewicy Razem.
Chyba że obawia się Pan o swoje bezpieczeństwo. Przecież nie można wykluczyć że w zupełnie innych warunkach politycznych otaczającego nas świata, za 20 – 30 lat, przyjdzie do Pana (z bojówką) kolega z redakcji i powie – Pamiętasz co napisałeś w 21. roku.
Ci co teraz usunęli z partii panią Kuczyńską najprawdopodobniej nic lub niewiele wiedzą o wydarzeniach w CHRL w latach 1966 – 76. A właśnie wkraczają na tą drogę.
Ostatnia nadzieja na oddanie głosu w najbliższych wyborach na lewicę właśnie upadła. Oczywiście dla lewicy to żadna strata. W to miejsce przyjdzie kilka/kilku młodych z tej czy innej „sekty”.