Każde wspólne stanowisko central związkowych zasługuje na uwagę. Szczególnie wtedy, gdy obiektem ich uzasadnionej krytyki jest rząd, szafujący autoreklamą.
Trzy tygodnie. Tyle trwały negocjacje w Radzie Dialogu Społecznego miedzy związkowcami, pracodawcami i rządem. Zakończyły się fiaskiem. Największy opór wobec prospołecznych rozwiązań okazywał rząd.
Trzy centrale związkowe: OPZZ, „Solidarność” i Forum Związków Zawodowych opublikowały wspólne stanowisko po niepowodzeniu rozmów w RDS.
Rząd nie wiem, o czym mówi
Związkowcy są zdania, że prognozy makroekonomiczne rządu są niewiele warte, proponowana podwyżka płacy minimalnej jest zbyt niska w trudnej sytuacji gospodarczej, rozwarstwienie się wciąż pogłębia, zaś pomysł zamrożenia płac w budżetówce przyniesie niepowetowane szkody obywatelom. Związkowcy proponowali wzrost wynagrodzeń w budżetówce o 12 proc. i podwyżkę płacy minimalnej o 10,7 proc. Jednak rząd nie zgodził się na te propozycje. W odpowiedzi zaproponował zamrożenie płac w budżetówce, co w praktyce oznacza ich obniżenie. Do tego dodał przewidywany wzrost płacy minimalnej ledwie o 7 proc.
Centrale związkowe zarzucają rządowi manipulacje danymi. Uważają, że rząd zaniża planowany wzrost gospodarczy, by uniknąć płacowych oczekiwań pracowników. Władz nie chcą tez uwzględnić pozytywnego wpływu Krajowego Planu odbudowy i Polskiego Ładu na gospodarkę.
Zamrożenie płac w budżetówce przyniesie opłakane skutki. Sfera ta, już mało konkurencyjna, nadal będzie tracić wykwalifikowanych fachowców. Poziom płac nie będzie przyciągał nowych.
Związkowcy zwracają też uwagę, ż znaczne podwyżki opłat stałych w gospodarstwach domowych. Na przykład cena za gaz wzrośnie o 13 proc. To odbije się na domowych budżetach, a to nie jedyne podwyżki, które mogą uderzyć w gospodarstwa domowe. Zwracają też uwagę na zauważalny wzrost bezrobocia (w styczniu 6,5 proc.), przy czym mowa tylko o bezrobociu oficjalnym. Z nieoficjalnym może być jeszcze wyższe. Rząd, zdaniem związkowców nie przedstawił planów walki z tym zjawiskiem, i związkowcy nie otrzymali „zapowiadanego wielokrotnie projektu ustawy reformującego rynek pracy”. Związki zawodowe udowadniają z danymi w rękach, że przedsiębiorcy mają dobre wyniki, ale to nie przekłada się na zarobki pracowników. Utrzymują wciąż niskie koszty pracy.
Biedni jeszcze biedniejsi, bogatsi się bogacą
Zwiększają się nierówności społeczne. „Przeciętny miesięczny dochód rozporządzalny osób o najwyższych dochodach był w 2020 r. 5,6 razy wyższy od analogicznego dochodu osób najuboższych. Z kolei udział wydatków w dochodzie rozporządzalnym osób najbogatszych wyniósł 52 proc., a najbiedniejszych – 126 proc. Oznacza to, że osoby o najniższych dochodach nadal były zmuszone korzystać ze swoich oszczędności, pożyczek czy kredytów”, czytamy w stanowisku trzech central związkowych.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…