Podwyżki uposażeń dla polityków i wysokich urzędników państwowych zawsze wywołują emocje. Nie ma nic złego w zarabianiu poważnych pieniędzy przez ludzi, na których ciąży duża odpowiedzialność. Problemy zaczynają się wtedy, gdy porównamy to z zarobkami większości obywateli.
Tak jest i w tym wypadku. Prezydent Duda popisał specjalne rozporządzenie regulujące zarobki wiceministrów w randze podsekretarza stanu. To z kolei, według przepisów, reguluje zarobki parlamentarzystów. Krótko mówiąc, PiS i jego wspólnicy z opozycji użyli fortelu, by nie uchwalać ustawy. Na tę, procedowaną w świetle reflektorów i kamer, opinia publiczna zareagowałaby fatalnie.
Porozumienie ponad podziałami
Pikanterii dodaje tej sytuacji fakt, że w sprawie podwyżki porozumieli się bez problemów marszałkowie Sejmu (Elżbieta Witek – PiS) i marszałek Senatu (Tomasz Grodzki – KO). Zazwyczaj pełni wzajemnych pouczeń dotyczących etyki i moralności w polityce. Jednak, gdy idzie o pieniądze do własnej kieszeni, niezgoda zniknęła jak zdmuchnięta wiatrem. Można ich zrozumieć. Jak podaje „Rzeczpospolita” ich zarobki wzrosłyby z 11,7 do około 20,5 tysiąca złotych miesięcznie.
Posłowie otrzymają podwyżkę z z około 8 tys. miesięcznie do oko. 13 tysięcy. Plus diety w wysokości 2,5 tys. złotych. Premier może oczekiwać podwyżki o około 5 tysięcy brutto, podobnie wicepremierzy. Prezes NIK zarobi około 18 tysięcy, porównywalnie szef Instytutu Pamięci Narodowej.
Sprzeciw Borowskiego
Podwyżka uposażeń odbyła się jak zwykle w akompaniamencie szlochów nad trudnymi warunkami finansowymi, z którymi zmagają się posłowie i urzędnicy państwowi. Przypomnijmy, że dzieje się wtedy, gdy rząd proponuje zamrożenie płac w budżetówce, zaś najwięcej Polaków zarabia około 1830 złotych na rękę.
Jedynym, który czynnie sprzeciwił się tego typu regulacjom jego zarobków, był senator Marek Borowski ( niezrzeszony).
„Oświadczam, że w sytuacji, gdy płace nauczycieli i budżetówki praktycznie stoją w miejscu, a milionom Polaków rząd szykuje podwyżki podatków – mogę zaakceptować podwyżkę mojej płacy jedynie w wysokości 2 tys. zł, odebranych mi bezpodstawnie przez Kaczyńskiego w 2018 r.”, napisał Borowski. Zadeklarował jednocześnie, że 2 tysiące „będę do końca kadencji przekazywał na rzecz działających na warszawskiej Pradze fundacji i organizacji, wspierających praskie dzieci, seniorów oraz praską edukację i kulturę”.
Borowski znajdzie naśladowców w Senacie i Sejmie?
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…