Gdybym wierzyła, że polscy politycy kogokolwiek posłuchają, wystosowałabym apel: zostawcie historię w spokoju. Darujcie sobie porównania i analogie, które błyskotliwe są tylko w waszym mniemaniu. Nie wychodzicie dzięki nim na mężów stanu, którzy odrabiają lekcję z przeszłości.

Narodowa mitologia o II RP, kraju mlekiem i miodem płynącym, tak poniosła marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, że nasz pierwszy demokrata (chociaż może teraz honorowe pierwszeństwo ma Tusk?) wrzucił wątek historyczny do dyskusji zupełnie bieżącej: o tym, ile powinni zarabiać politycy. I czy przepychanie podwyżki dla tychże drogą prezydenckiego rozporządzenia w środku pandemii jest marnotrawcze i zwyczajnie nieprzyzwoite. Podpowiem: owszem, jest, zwłaszcza, gdy w tym samym czasie zamraża się płace w budżetówce. Zwykli pracownicy jeść nie muszą? Nie zastanowił się nad tą kwestią pan marszałek, bo patrzył szerzej. Jak powiedział dziennikarzom, chce powołać zespół ekspercki i stworzyć reformę wszystkich wynagrodzeń. Wszystkich, nie tylko w budżetówce. Żeby było chociaż trochę jak w Polsce przedwojennej. Bo tam…

– Każdy od początku swojej kariery wiedział, że jak idzie na robotnika, będzie zarabiał maksymalnie tyle, jak na maszynistę – tyle, jak na pułkownika Wojska Polskiego – tyle, a jak na nauczyciela – to tyle. I wszyscy wiedzieli, mogli sobie zaplanować swoją przyszłość – rozmarzył się Tomasz Grodzki i pewnie wrócił do swojego własnego planowania. Samo się nie wymyśli, jak sprytnie odsunąć PiS od władzy. Trudny to problem i historia na razie mało pomaga.

Trudno zresztą, by pomagała ludziom, którzy nie mają o niej pojęcia.

Opowiadają o planowaniu przyszłości przez mieszkańców przedwojennej Polski, zupełnie jakby nie był to kraj porażających nierówności, w którym „szedł na robotnika” ten, kto sam miał rodziców ciężko pracujących w fabrykach, kopalniach, hutach czy drobnych warsztatach.

Gdzie szeregi rozwarstwionego, często tragicznie biednego chłopstwa zasilał ten, kto sam urodził się chłopem. Gdzie „pójście na nauczyciela”, które tak lekko wymienił marszałek, dla źle urodzonego mogło być absolutnym szczytem marzeń – albo marzeniem nigdy niespełnionym. Najprościej: żeby się kształcić, trzeba było mieć pieniądze. Pod koniec wspaniałej II RP cennym atutem było też czysto polskie pochodzenie. I tyle w temacie „planowania przyszłości”. O kobietach nasz pierwszy demokrata nie wspomniał w ogóle. Może dobrze, bo tutaj już mówienie o zaletach życia, pracy i robienia kariery w II RP zakrawałoby na szyderstwo.

I jakie to znaczące, że prawie zawsze, gdy nasi politycy zaczynają opowiadać o swoich historycznych inspiracjach, wypływają jakieś obrazy archaiczne, w najlepszym razie dawno przebrzmiałe, w gorszym – zwyczajnie odrażające. Mieliśmy już budować Między- czy też Trójmorze, inspirowani obrazem Polski szlacheckiej, wielokulturowej protodemokracji… która żyła z niewolniczej pracy chłopów, a swoją wielokulturowość sama zamieniła na wojującą katolicką kontrreformację. Teraz mielibyśmy inspirować się okresem w historii, w którym władza należała do wąskiej elity, miliony obywateli prędzej wegetowały niż żyły, a gdy robotnik czy chłop zastrajkował – strzelano bez litości. Czy słyszał o tym nasz demokratyczny marszałek?

Zostawcie II Rzeczpospolitą historykom, mogłabym powiedzieć. Ale wiem, że nie zostawią. Bo te marzenia, przebijające w mniej lub bardziej bezsensownych momentach, to emanacja interesu klasowego naszych polityków. Tak głęboko zakorzenionego, że oczywistego. Nasi demokraci po prostu reprezentują tych, którzy i w obecnych czasach traktują „pójście na nauczyciela” jako degradację. System, w którym dzieci robotników zostają robotnikami, a elita wychowuje kolejne pokolenie elity, to właśnie ten, w którym chcą żyć. Który już nam w znacznej mierze zbudowali. On zagwarantuje, że ich interesy pozostaną nienaruszone.

II RP umarła paskudną śmiercią. Co czeka jej rekonstruktorów?

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Układ domknięty: Tusk – Trzaskowski

Wybór pomiędzy Panem na Chobielinie a Bonżurem jest wyborem czysto estetycznym. I nic w ty…