Przywódcy części krajów G-7 zwrócili się dziś oficjalnie do prezydenta Stanów Zjednoczonych o przedłużenie terminu ostatecznego wycofania się z Afganistanu, wyznaczonego na 31 sierpnia, gdyż nie nadążają z organizacją ucieczki swoich ludzi i kolaborantów. Amerykanie ogłosili tymczasem, że nie będą już wywozić swoich lokalnych współpracowników, by skoncentrować się na własnych obywatelach, co ma przyśpieszyć ewakuację. Nowe władze afgańskie oświadczyły, że nie zaakceptują kolejnego opóźnienia.

Afgańczycy w Kabulu prezentują przedwojenną flagę Afganistanu, z szahadą. nbc

Zgodnie z warunkami kapitulacji podpisanej w zeszłym roku, USA-NATO miały wycofać się całkowicie z Afganistanu do końca kwietnia. Po dojściu do władzy Demokratów, Stany Zjednoczone samowolnie przedłużyły swój pobyt do końca sierpnia, co wywołało w maju ofensywę ruchu oporu zakończoną po trzech miesiącach zdobyciem Kabulu. Talibowie zgodzili się w końcu na przedłużenie ucieczki ludzi Zachodu, pozostawiając żołnierzom USA kabulskie lotnisko, ale  mówią jednak o „czerwonej linii”, którą ma być data 31 sierpnia i której NATO nie powinno przekroczyć. Suhail Szahin, jeden z afgańskich sygnatariuszy kapitulacji amerykańskiej, oświadczył, że „nie ma mowy o kolejnym przedłużeniu okupacji” i zagroził „konsekwencjami”, gdyby doń doszło.

Wczoraj kabulskie lotnisko znowu nie działało z powodu napływu lokalnych kandydatów do emigracji, którego amerykańscy żołnierze nie zdołali opanować, mimo strzelania w tłum. John Johnson z ambasady USA w Kabulu ogłosił, że „pierwszeństwo mają obywatele i rezydenci amerykańscy”, a wszyscy inni powinni powstrzymać się z udaniem na lotnisko, gdyż „wejścia będą zamknięte”. Faktycznie, dziś Amerykanie zamknęli trzy wejścia i wpuszczają na lotnisko jedynie rodaków i obywateli krajów NATO. Afgańczycy niecierpliwią się, bo na początku września, gdy teoretycznie okupacja powinna się całkiem zakończyć, chcieli ogłosić skład swego niepodległego, „inkluzywnego” rządu.

W Europie tajne służby ostrzegają z kolei, że wśród wywiezionych z Kabulu kolaborantów są również współpracownicy talibów lub radykalnej organizacji Państwo Islamskie (PI). Talibowie uważają PI za jedną z „plag amerykańskich”, przywleczoną przez okupantów z Iraku i Syrii, z kolei przywódcy PI głoszą, że talibowie to „lewacy”, gdyż zgodzili się negocjować z okupantami i mówią o wolności edukacji i pracy kobiet. Talibowie, którzy walczyli przeciw PI i Amerykanom, zapowiadają „wykorzenienie” PI, po uwolnieniu się z okupacji. We Francji i Belgii doszło do pierwszych aresztowań wśród uciekinierów z Kabulu, w innych krajach trwa „prześwietlanie” świeżych uchodźców. Ta nieufność irytuje b. współpracowników afgańskich i organizacje humanitarne, dla których straszenie uchodźcami wynika z antyimigracyjnej polityki Unii.

Masowa emigracja z Afganistanu rozpoczęła się wraz z zachodnią okupacją kraju, a nabrała dodatkowego rozmachu po zlikwidowaniu przez NATO państwa libijskiego 10 lat temu, co umożliwiło falę emigracji do Europy przez Morze Śródziemne, na równi z trasą między Turcją a Grecją.

 

 

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…