Lewicowy socjolog, publicysta i wykładowca Boris Kagarlicki został zatrzymany dziś rano w Moskwie. Oficjalnego powodu nie podano do wiadomości publicznej, jednak najprawdopodobniej chodzi o fakt udostępniania informacji o demonstracji Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, zarzucającej władzom fałszerstwa wyborcze.

Kagarlicki został zatrzymany przed wejściem do Moskiewskiej Wyższej Szkoły Nauk Społecznych i Ekonomicznych, gdzie pracuje. Zdążył napisać o tym na Twitterze, informując, że będzie odwieziony na posterunek w dzielnicy Aeroport.

Kagarlickiego poszukiwano na terenie uczelni już dzień wcześniej. Socjolog jest przekonany, że chodzi o zamieszczone przez niego w mediach społecznościowych zapowiedzi demonstracji organizowanej przez Komunistyczną Partię Federacji Rosyjskiej. Wydarzenie to, zorganizowane 25 września, było protestem przeciwko fałszerstwom w wyborach do Dumy. Materiały wyrażające poważne wątpliwości co do przebiegu i wyników głosowania, zwłaszcza elektronicznego, pojawiały się również na portalu rabkor.ru, prowadzonym przez Kagarlickiego i jego współpracowników.

Ślepy zaułek

– Polityczny wynik wyborów – w odróżnieniu od wyniku formalno-biurokratycznego – jest taki, że powstały w Rosji reżim nadal nie znalazł wyjścia ze ślepego zaułka rozwoju, w którym sam się zaprowadził, stawiając na model autorytarno-surowcowego kapitalizmu peryferii – napisano w jednym z komentarzy na portalu.

Tego samego dnia w Moskwie zatrzymany został Armien Aramian, redaktor studenckiego magazynu DOXA. Zarzucono mu organizację nielegalnej demonstracji (również chodzi o zgromadzenie prowadzone przez działaczy KPRF). Podstawą spisania protokołu i skierowania oskarżenia do sądu  jest wpis w mediach społecznościowych, w którym Aramian udostępnił przemówienie wygłoszone podczas wiecu przez komunistę Michaiła Łobanowa.

Demonstracja KPRF została przeprowadzona oficjalnie jako spotkanie deputowanych z wyborcami – na formalną rejestrację wiecu komuniści nie mieli szans z powodu obowiązujących obostrzeń koronawirusowych. W wiecu na Placu Puszkina w Moskwie wzięło udział ok. 400 osób.

Rosyjska lewica – zarówno KPRF, jak i mniejsze pozaparlamentarne organizacje – stoją na stanowisku, że władze Rosji naruszyły zaufanie obywateli w najgorszy możliwy sposób, jak określił to lider KPRF na Twitterze. Zamierzają oficjalnie oprotestować wyniki głosowania elektronicznego w sądzie, przedstawiając dowody masowych naruszeń prawa.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…