Członkowie facebookowej grupy La Villa del Humor uważają, że lipcowe demonstracje antyrządowe na Kubie były wielkim sukcesem i tworzą już plany protestu na październik i listopad. Intryguje jednak fakt, że duża część użytkowników owej grupy nie jest mieszkańcami Kuby.
Jak podaje Mint Press News, jednemu z ich dziennikarzy udało się dostać na prywatną grupę La Villa del Humor, która powstała w 2017 i początkowo była lokalną tablicą ogłoszeń położonego w zachodniej części Kuby miasteczka San Antonio de los Baños, pełną ogłoszeń o zaginionych zwierzętach lub ofert sprzedaży rzeczy z drugiej ręki. W ciągu ostatniego roku postów tego typu pojawia się jednak coraz mniej, a znaczna część użytkowników La Villa del Humor mieszka na Florydzie. Jeden z nich, według danych zamieszczonych na profilu, pracuje nawet dla lokalnej gazety w Miami.
Większość kontentu obecnie zamieszczanego na grupie to memy z antykomunistycznym przesłaniem oraz inne obrazki agitujące do antyrządowych działań. Wcześniej nie brakło również grafik popierających prezydenturę Donalda Trumpa i nazywających Obamę „niebezpiecznym socjalistą”. Aktualnie grupa stała się platformą do podsycania buntowniczych nastrojów na Kubie. Chwilę przed protestami, jakie miały miejscem latem, liczba jej członków podwoiła się, zanim jej status ustawiony został na prywatny. Jednak dziennikarz Mint Press News wspomina, że wystarczyło zmienić imię i nazwisko na brzmiące „mniej angielsko”, aby przyjęto go do grupy. Co więcej, większość administratorów i moderatorów pozostaje anonimowa, a jedyny z nich, który ujawnia swoją tożsamość, nie jest ani mieszkańcem miasteczka San Antonio de los Baños, ani nawet mieszkańcem Kuby.
Jesienne plany
Początkowo jako datę najbliższego strajku generalnego użytkownicy La Villa del Humor wyznaczyli 11 października, czyli dzień po kubańskim Dniu Niepodległości. Ostatecznie manifestację (zaplanowano marsz przez całą wyspę, z punktem startowym w Hawanie) przełożono na 20 listopada. Według organizujących wydarzenie użytkowników, pokojowy protest ma przyciągnąć tysiące ludzi, a rząd posiada informacje na jego temat i już podejmuje działania przeciwko organizatorom.
Organizatorzy planowanych rewolt są tak nietransparentni, że sami Kubańczycy zastanawiają się, czyją właściwie są one inicjatywą, a co więcej, skąd czerpią fundusze. Biorąc pod uwagę miliony wydawane przez Stany Zjednoczone na „prodemokratyczne” programy na Kubie, nietrudno się tego domyślić. Działalność on-line jest najwygodniejsza, ponieważ najłatwiej utrzymać jej anonimowość.
Social media w rękach Amerykanów
Mając w pamięci kubańskiego Twittera zleconego oraz ufundowanego przez amerykański Narodowy Fundusz na rzecz Demokracji, nietrudno wysnuć wnioski, że La Villa del Humor nie jest w pełni kubańską inicjatywą. Zwłaszcza, że Facebooka, finansowanego przez NATO oraz Stany Zjednoczone, nie należy uważać za niezależną platformę i nie powinny nikogo zwodzić statusy „prywatnych”, bądź „tajnych” grup, tworzonych w tej przestrzeni.
Zarówno Facebook, jak i Instagram nie lubią treści niezgodnych z polityką rządu Stanów Zjednoczonych i algorytm jest dla nich szczególnie bezlitosny, co widać nawet po obciętych zasięgach i nierzadko banowaniu chociażby polskich lewicowych aktywistów. Sam Facebook przyznał się do cenzurowania palestyńskich głosów na żądanie zaprzyjaźnionego z Izraelem amerykańskiego rządu.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…