Od dziś maszyniści prowadzący pociągi na polskich torach będą zatrzymywać pociągi nawet w sytuacji nieznacznego zagrożenia dla ruchu. To forma protestu przeciwko niesprawiedliwemu, ich zdaniem, wyrokowi sądu, który skazał ich kolegę na karę więzienia za nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w 2011 roku.

Katastrofa kolejowa w Babach, 12 sierpnia 2011 roku / wikipedia commons
Katastrofa kolejowa w Babach, 12 sierpnia 2011 roku / wikipedia commons

Nie pomogło odwołanie do Sądu Najwyższego. 13 kwietnia tego roku sędziowie oddalili kasację wyroku skazującego maszynistę PKP Intercity na 3 lata i 3 miesiące więzienia za nieumyślne spowodowanie katastrofy kolejowej w Babach w dniu 12 sierpnia 2011 roku. Dziś rano były maszynista miał się stawić do aresztu w Częstochowie na odbycie kary. Jego koledzy ze Związku Zawodowego Maszynistów Kolejowych uważają orzeczenie za „skandaliczne” i „krzywdzące”.

Ich zdaniem zawinił przede wszystkim system sterowania ruchem. „Z odpowiedzialnego kolejarza cieszącego się dobrą opinią zrobiono kozła ofiarnego i potraktowano niczym pospolitego przestępcę. W ten godny pożałowania proceder wpisał się cały wymiar sprawiedliwości i dwie instytucje kolejowe – Państwowa Komisja Badania Wypadków Kolejowych i Instytut Kolejnictwa. Wszystko po to, by odsunąć podejrzenia od wadliwego działania urządzeń systemu sterowania ruchem” – czytamy w wydanym w kwietniu oświadczeniu organizacji maszynistów.

Jak doszło do katastrofy? 12 sierpnia 2011 roku na stację kolejową Baby przy wsi Kiełczówka wjechał pociąg TLK z Warszawy do Katowic. Doszło do wykolejenia składu. Lokomotywa uderzyła w nasyp. Na miejscu zginął 52-letni mężczyzna, 81 osób odniosło obrażenia; kilka dni później w szpitalu zmarła 63-letnia kobieta. Przyczyny katastrofy miał wyjaśnić wspólny raport Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych i Instytut Kolejnictwa. Według autorów tego opracowania winę ponosi maszynista, który miał jechać z prędkością 113 km/h przy ograniczeniu do 40 km/h. Mężczyzna ponoć nie zwrócił uwagi na sygnały na semaforach i miał problemy z koncentracją w momencie zdarzenia.  Dodatkowym czynnikiem potwierdzającym jego zaniedbanie był fakt, że nie założył tego dnia okularów, mimo wady wzroku.
Związek maszynistów zwraca uwagę, ze sąd nie wziął pod uwagę żadnych dowodów poza tymi przedstawionymi przez komisję w ramach „stronniczego raportu Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych oraz Instytutowi Kolejnictwa, będącą sędzią we własnej sprawie, gdyż opracowuje, opiniuje i wdraża na sieci PKP PLK SA urządzenia sterowania ruchem kolejowym”. Ich zdaniem sąd nie wziął pod uwagę opinii innych ekspertów, którzy wskazywali m.in. na wcześniejsze nieprawidłowości w funkcjonowaniu systemu sterowania ruchem na stacji w Babach oraz podobne dysfunkcje, które miały miejsce na polskich trasach kolejowych przed i po katastrofie.
Związkowcy zamierzają teraz prowadzić strajk włoski. Pociągi mają stawać przy każdym dostrzeżonym przez maszynistów zagrożeniu. – Musimy być bezwzględni dla wszelkich zagrożeń dla bezpieczeństwa, dlatego m.in. zaapelowałem do maszynistów, aby przy najdrobniejszych uchybieniach w tym względzie zatrzymywali pociągi. Musimy zrobić wszystko by na polskich torach nikt nie ginął wskutek zaniedbań systemowych – wyjaśnił przewodniczący Związku Zawodowego Maszynistów Leszek Miętek.
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…