Rosja i USA porozumiały się w sprawie „wstrzymania wszelkich wrogich działań” i powołania centrum koordynacji działań bojowych przeciwko terrorystom. Rozejm ma wejść w życie w poniedziałek. Czy załamie się tak samo, jak poprzednia próba zawieszenia broni z początku roku?
Ostatnia tura negocjacji, jak podaje RIA Novosti, trwała z krótkimi przerwami blisko piętnaście godzin i kilka razy wydawało się, że zostanie zerwana. Ostatecznie jednak porozumienie jest. – Dziś Siergiej Ławrow i ja, w imieniu naszych prezydentów i naszych krajów wzywamy wszystkie strony zaaangażowane w działania w Syrii do poparcia planu uzgodnionego przez Stany Zjednoczone i Rosję, aby (…) ten katastrofalny konflikt mógł zostać jak najszybciej zakończony, drogą procesu politycznego – powiedział sekretarz stanu USA John Kerry. Rosyjski minister spraw zagranicznych podkreślił, że obie strony nadal sobie nie ufają. Mimo to udało się wynegocjować pięć dokumentów, w których zawarto warunki wznowienia rozejmu w Syriii. Co więcej, tym razem strony dogadały się również co do wspólnego zwalczania organizacji terrorystycznych – tego podczas poprzedniego rozejmu, ogłoszonego na początku roku, nie było.
Rozejm w Syrii ma rozpocząć się o wschodzie słońca w poniedziałek 12 września. Wojska rządowe mają wówczas zaprzestać ataków na określone tereny zajęte przez oddziały opozycji. Za terrorystów ponownie uznano w porozumieniu tylko Państwo Islamskie i Armię Podboju Lewantu. Pozostałe organizacje antyrządowe, chociaż deklarują się jako fundamentalistycznie sunnickie i również dopuszczały się zbrodni na cywilach, w oczach Amerykanów nadal zasługują na poparcie. Około 19 września Rosja i USA utworzą wspólne centrum koordynacji działań przeciwko dżihadystom, w ramach którego będą uzgadniać szczegóły operacji przeciwko nim, w tym wspólnych uderzeń lotniczych, i dzielić się danymi wywiadowczymi. Zawieszenie broni ma wreszcie pozwolić na dostarczenie pomocy humanitarnej.
Tak jak podczas poprzedniego rozejmu, każde z mocarstw zobowiązało się wpłynąć na popieraną przez siebie stronę, by zawiesiła broń. Siergiej Ławrow powiedział, że rząd w Damaszku jest gotowy uszanować porozumienie. John Kerry zadeklarował, że opozycja jest gotowa postąpić tak samo, kiedy zobaczy dobrą wolę Baszszara al-Asada. Amerykański sekretarz stanu po raz kolejny powtórzył również, że USA wpłyną na antyasadowskich bojowników i przekonają ich do zerwania współpracy z organizacjami, których terrorystyczny charakter nie ulega wątpliwości. Właśnie ta kwestia wydaje się najmniej prawdopodobnym do zrealizowania punktem porozumienia. W walkach w Aleppo to właśnie połączenie sił między Armią Podboju Lewantu a oficjalnie uznawaną opozycją pozwoliło rebeliantom odnieść czasowe sukcesy, m.in. przerwać na kilka tygodni oblężenie miasta. Aby „umiarkowani” opozycjoniści zrezygnowali z tego sojusznika, który w gruncie rzeczy jest im bliski ideowo, Amerykanie musieliby naprawdę potraktować ich tak, jak niedawno Kurdów, których zwyczajnie zostawili na pastwę losu. Walka tylko z Armią Podboju Lewantu, nieszkodząca innym oddziałom, może zresztą okazać się, wobec wymieszania jednych i drugich, technicznie niewykonalna – a „przypadkowe” uderzenie w „umiarkowanych” antyrządowych partyzantów raczej Rosjan, ani tym bardziej Baszszara al-Asada, nie zmartwi.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…