Szef MSW wprowadził w błąd opinię publiczną informacją o postawieniu zarzutu spowodowania wypadku drogowego kierowcy Fiata Seicento, który zderzył się w piątek z limuzyną premier Szydło. Słowa Błaszczaka zdementował rzecznik krakowskiej prokuratury.

twitter.com

21-latek nie przyznał się do winy i nie zostały mu postawione żadne zarzuty. – To prokurator, kiedy będzie miał całe akta i zgromadzony materiał dowodowy, będzie decydował o tym, czy postawić bądź nie zarzut konkretnej osobie. To będzie dopiero zrobione – powiedział „Gazecie Wyborczej” Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie, który dodał również, ze na razie nie ma wyznaczonej daty przesłuchanie kierowcy przez śledczych.

Warto w tym kontekście przypomnieć, że wczoraj, na spotkaniu z dziennikarzami, minister Mariusz Błaszczak zapewniał, że kierowca Seicento został przesłuchany w szpitalu i przyznał się do spowodowania wypadku. Taką informacje podała również małopolska policja. Tymczasem eksperci wskazywali na prawdopodobną winę funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu, którzy prowadzili samochody z rządowej kolumny. – Trudno mi krytykować firmę, w której spędziłem 27 lat, ale to wygląda na elementarz. Tylny ochrony samochód powinien zapobiec uderzeniu seicento w samochód główny. To ewidentny błąd kierowcy auta z tyłu kolumny – tak o wypadku mówi w TVN24 gen. Marian Janicki, były szef Biura Ochrony Rządu.  Podobne zdanie wyraził były szef ochrony prezydenta Kwaśniewskiego, Jerzy Dziewulski, który zaznaczył też, że kierowca wiozący szefową rządu, powinien taranować Fiata, zamiast skręcać na pobocze. Na to, że wina 21-latek jest ofiarą, a nie sprawcą wypadku wskazują również opinie świadków,  którzy twierdzą, że rządowe wozy nie używały sygnału dźwiękowego, a zatem nie były uprzywilejowane w momencie zdarzenia, a więc kierowca Seicento miał prawo dokonać skrętu, a samochód premier Szydło powinien go przepuścić.
Małopolska policja dopuściła się również drastycznego naruszenia obowiązujących procedur, uniemożliwiając 21-latkowi kontakt z lekarzem. Aleksander Gurgul, dziennikarz „GW”, opublikował na Twitterze protokół z przesłuchania kierowcy. Okazało się, że mieszkaniec Oświęcimia nie tylko nie został przewieziony do szpitala, ale nawet nie został zbadany przez medyków. Policjanci sami ocenili jego stan, wpisując w formularzu „zdrowy”.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. inną rzeczą jest sprawca wypadku a inną wypowiedz dziewulskiego która oznacza że taki patałach z rządu jest ważniejszy i to on powinien żyć -skandal

  2. W kraju, którym włada namiestnik, niemianowany przez z zaświatów powołanych władców Polski, minister widać czerpał również pozaziemską wiedzę. A tu jakieś biurokraty spisują protokoły i jeszcze publikują w prasie. Jak tu rządzić niewdzięcznym ludem. Znowu wypadek sprowokowali dziennikarze, nieprawdaż?

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…