Jarosław Szarek stwierdził, że jego zburzenie „byłoby znakiem końca komunizmu”. To komunizm wciąż trwa?

Muzeum Techniki i Przemysłu, Pałac Kultury i Nauki, Warszawa/wikimedia commons

Prezes IPN udzielił tygodnikowi „Sieci” arcyciekawego wywiadu, w którym przekonywał, że centrum stolicy powinno wyglądać jak przed wojną, a prawdziwy komunizm zniknie dopiero wtedy, kiedy wyrugowane zostaną całkowicie „te segmenty życia, które pozostają pod wpływem osób wywodzących się z PRL”.

– Należy odbudować centrum stolicy zgodnie z tym, jak wyglądało w 1939 r. Przecież obok poniemieckich ruin zniszczono potężny obszar miasta, by wybudować ten symbol sowieckiego panowania nad Polską, a obok ziejący pustką pl. Defilad – w miejsce tętniącego życiem fragmentu Warszawy – powiedział Jarosław Szarek. – Nie trafiają do mnie argumenty, że Pałac Kultury i Nauki – ten pomnik Stalina – wrósł w tkankę miasta, albo że nie dałoby się go wyburzyć, bo to kosztuje. (…) Był to symbol rosyjskiego panowania nad Polską i został postawiony, aby swym potężnym cieniem mówić o tym Polakom każdego dnia.

Co więcej, Szarek ewidentnie się w rozmowie z prawicowym pismem rozmarzył. Stwierdził bowiem, że kiedy już uporamy się ze zburzeniem PKiN (jesteśmy tak zaawansowani technologicznie, że na pewno damy sobie z tym radę), to gdyby jeszcze udało się uzyskać od Niemców reparacje – można by je przeznaczyć na odbudowę starych budynków przy ul. Chmielnej, Siennej czy Złotej, zgodnie XX-wieczną z koncepcją „Paryża Północy”.

Dowiadujemy się również, że komuna jest w Polsce, nawet Polsce PiS, wiecznie żywa:

– Lata PRL niesłychanie nas zniszczyły, wyjałowiły i nie znaleźliśmy na ten stan lekarstwa nawet w 1989 r. Zostaliśmy wtedy wolnością niejako zaskoczeni, byliśmy do niej zupełnie nieprzygotowani. To oczywiste wykorzystała strona komunistyczna, cała konstrukcja Okrągłego Stołu okazała się trwała. Mamy pretensję do wielu ludzi Solidarności o to, że bliżej im było i jest do działaczy PZPR niż do kolegów z podziemia, z którymi siedzieli w jednej celi. A komuniści byli przygotowani, zachowali wszystkie instrumenty realnej władzy. W mediach, w bankowości, w biznesie. Po 1989 r. zmieniono dekorację, natomiast instrumenty pozostały w rękach ludzi starego systemu – powiedział Szarek.

Wywód prezesa IPN nie wydaje nam się przypadkowym zbiegiem okoliczności – zwłaszcza, że nie dalej jak w połowie listopada „marzeniem” o zburzeniu Pałacu podzielił się obecny premier, wówczas wciąż jeszcze wice-, Mateusz Morawiecki. Ponoć „marzy o tym od 40 lat”.

– Myślę, że parę lat i powstaną tam przepiękne inne kamienice, budynki – mówił. – Nie jest to priorytet dla nas, ale chciałbym, żeby w to miejsce powstało coś dużo piękniejszego, dużo ważniejszego.

Powiało grozą.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. To jest koncert na dwie ręce. Jedną gra Jaki, dereprywatyzator, odzyskujący kamienice bez wyroku sądowego, za co po latach trzeba będzie zapłacić. Druga ręka to premier i tacy mędrcy antykomuny jak ów prezes, którzy nie mówia prawdy, że po zburzeniu owej budowli teren trzeba będzie zwrócić poprzednim właścicielom, czyli kupcom praw, ktorych tak usilnie i głośno ściga PiS. To taka sama ściema w innym wariancie, jak oddać śródmieście stolicy w nieznane ręce na podstawie wątpliwych dokumentów. Jedna optymistyczna wiadomość, że jeszcze w Polsce można się obłowić na upadającym za długi państwie z przeceny. Pesymistyczna, że może to się stać jeszcze za naszego życia.

  2. W XVIII dzielnicy Krakowa stoi rażący relikt mrocznego komunizmu Huta im. W.I. LENINA alias AcelorMittal! Pisałem kilkakroć do krakowskiego IPN w celu jej zrównania z ziemią, bez odpowiedzi! Dla niezorientowanych informuje, że w PRL-u pracowało tam ponad 42 tysiące ludzi. Obecnie pracuje około 1,5 tysiąca osób! Szeryf IPN niech burzy Hutę-Trutę, a od PKiN trzy „kroki w bok”.
    Pozdro.

  3. Proponuję ,żeby p.prezes ipn najpierw coś zbudował, zanim zabierze się za burzenie.A opowiadanie o wielkości przedwojennej Warszawy to faktycznie można włożyć miedzy bajki, znaczna jej część to dzielnice nędzy i ubóstwa.
    A mnie się PKiN podoba i mam z nim same dobre wspomnienia, pierwsza wizyta w Warszawie i to właśnie Pałac był tym elementem który najbardziej mi utkwił w pamięci ,i czy to prezesowi odpowiada czy nie jestem za tym, żeby został tam gdzie stoi.

  4. Sami Ruscy zawsze przyznawali, iż ze wszystkich wybudowanych przez nich pałaców kultur akurat ten we Warsiawie jest najładniejszy.

  5. Jakiś czas temu była ciekawa rozmowa z Błażejem Brzostkiem w Teologii Politycznej („Tyrmand był niesłychanie uprzywilejowany”) o Warszawie lat 50 (głównie). Rozbija mimo wszystko i mimo miejsca publikacji wiele mitów antykomunistycznych, choć brak perspektywy europejskiej, porównania, jak to było np. w Londynie
    powojennym. Bardzo wiele z powojennych trudności, niedogodności, biedy – zrzuca się na „komunizm” (czyli władzę ludową), a była to prosta konsekwencja wojny, ogromnych zniszczeń Warszawy (materialnych, i przede wszystkim ludzkich). To nie prawda, że Warszawa „padała pod obuchem odbudowy”, jak chciał Tyrmand. Było to też co może najważniejsze – zapóźnienia cywilizacyjnego z 2RP. Bo Warszawa, to także „niepiękne dzielnice”, przedwojenne slumsy Annopola, okolic dzisiejszego Dworca Gdańskiego, zabytkowe ale nigdy nie remontowane Stare Miasto – dzielnica biedoty, czynszowe, ciemne kamienice-studnie zlokalizowane na teranach zajętych przez Pałac Kultury i Nauki… Co więc odbudowywać? „Paryż Północy” to było parę ulic, niewielki kwartał, gdzie mieszkali, pracowali i bawili się władcy 2RP oraz ich kulturalni chwalcy z okolic Ziemiańskiej.

    Burzenie PKiN to sprawa dla psychoanalityka – decydenci prawicowi mają kompleks Pałacu Kultury, najładniejszego budynku Warszawy. Najchętniej by PEKiN zburzyli, a że na razie (jak długo???) nie mogą, to będą go dalej wizualnie pomniejszać i degradować. Nowe budynki są jednak architektonicznymi gniotami: hotel na kurzej nóżce, żagiel który wygląda jak majtek, silos-transformers, czy reszta sztampowych szklanych kolosów bez polotu. Ponadto – co zbyt mało osób wie – wnętrza PKiN są najwyższej klasy, porównywalnej z Wilanowem i innymi zabytkami przeszłości.

    Burzenie PKiN to też interes – ktoś będzie budował, ktoś „odzyska zagrabione przez komunistów” tereny. Hitler był psychopatą, ale użytecznym. Dziś mechanizm podobny.

    To nie Tyrmenda miał rację. Rację miała – i coraz bardziej ma – Melania Kierczyńska.

  6. Chca odtworzyc Getto-na poczatek ; dom/szpital / ochronka -skad wyruszyl dr Korczak z dziecmi/ potem reszte Burzenie Palacu Kultury- to pomysl szatanski !

  7. rozumię że prezes policji politycznej zapłaci za swój kaprys ze swojej kieszeni , a już na pewno ma klientów na przyszłe działki

  8. „jego zburzenie byłoby znakiem końca komunizmu” – nie trzeba być psychiatrą, żeby wiedzieć, że dla tego przypadku psychicznego „komunizm” nie skończy się NIGDY

    1. Generał Jaruzelski uratował – zwłaszcza w 1981 – tyle, ile był w stanie. Nie miał wpływu na procesy globalne, na destrukcję ZSRR (widzianą już wtedy z punktu, w którym się znajdował). Największym jego błędem był miękka postawa wobec kościoła katolickiego. Nie przewidział przebiegłości ideologicznej tej struktury.

  9. Zaorać IPeeNa!
    A IPeeNiarzy na Syberię! Tam zdrowy klimat, a i można dać się zakonserwować dla przyszłych pokoleń. W lodzie.

  10. A może lepiej by wyglądała ta część Warszawy lub nawet cała Warszawa gdyby przywrócić na złość komunistom jej promienny urok po Powstaniu Warszawskim.

    1. Genialny pomysł, Warszawę zburzyć i poprzecinać kanałami, może Wenecja Północy?
      Jak szaleć to z rozmachem, a w środku ruin wstawić Watykan i Kolosa z Rodos i Sfinksa i nawet Czomolungmę, wszak jesteśmy tak zaawansowani technologicznie.
      Skończyłby się koszmarny proceder „reprywatyzacji” i komunizm by się skończył.

      Debile opanowały kraj we wszystkich resortach.

    2. Obawiam się, że taki stan Warszawy może zapewnić nam w końcu militarystyczna polityka USA. Republiką ZSRR nigdy nie byliśmy, ale stanem USA – promiennym – możemy zostać.

    3. Przecież o tym marzą. Zburzenie Polski pod pozorem powrotu do przedwojnia to nic innego, jak przywrócenie stanu posiadania nie tyle potomków zmarłych dawnych właścicieli, co oddania w pacht za bezcen resztki tego, co jeszcze zostało. I tą robotę, z patriotycznym zaśpiewem i w patriotycznych szatach wykona PiS. Czy nikogo nie zastanawia, że nikt na początku nie protestował przeciwko prywatyzacji kamienic i wyprzedaży za bezcen fabryk? Widać ostatnio dorobili sie nie ci, co mieli. Uczmy sie, jak pilnować koryta. A mądrym warszawiakom pokopać kanały jak w Wenecji i za kilkanaście lat nie będzie potrzebny żaden kolektor na lewym brzegi Wisły. Miłego niszczenia. Dziś wprawdzie zła wiadomość dla marzycieli wojenki na wschodzie, ale spoko.

    4. To nie prawda, że „nikt na początku nie protestował przeciwko prywatyzacji kamienic i wyprzedaży za bezcen fabryk”. Były protesty, były strajki, mądrzy ludzie (mało ich niestety było) ostrzegali. Łatwo to odszukać nawet w sieci, kto pokrywał przemiany w sferze ekonomiczno-społecznej patriotycznym kwikiem. Warto dziś poczytać książki wydawane w latach 60 i 70 o strategiach antykomunistycznych na „wolnym zachodzie” np. książkę pod red. Ryżenko i Reinholda czy Gulczyńskiego, bo wiele tam z realiów współczesnej Polski.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…