W sobotę późnym wieczorem przy jednej z toruńskich tras znaleziono potrąconego przez samochód wilka. W pobliżu był ekolog Marcin Kostrzyński. Musiał stoczyć bitwę z policją i myśliwym, aby nie dobijali będącego pod ochroną zwierzęcia, którego nawet nie próbowali ratować.
Kostrzyński jest członkiem PZŁ. Przez wiele lat był zapalonym myśliwym, ale przeszedł na jasną stronę mocy. Teraz z równie wielkim zapałem chroni zwierzęta. W ostatni piątek miał pokaz filmów – właśnie o wilkach, w Aleksandrowie Kujawskim. Dwie osoby, które uczestniczyły w pokazie dzień później przy toruńskiej trasie zobaczyły rannego wilka i natychmiast zadzwoniły do Kostrzyńskiego, który wezwał policję. Niestety funkcjonariusze wpadli na pomysł ściągnięcia również myśliwego, który, jak relacjonuje Kostrzyński, poszedł do zwierzęcia, kopnął je i stwierdził, że „należy dobić, żeby się nie męczył”.
Kostrzyński musiał skłamać, że pomoc jest już w drodze. Do czwartej rano w niedzielę pilnował wilka i nie pozwolił go skrzywdzić, choć policjanci grozili mu mandatem (można było się zorientować, że jeden z policjantów i myśliwy byli znajomymi). Ustąpili dopiero, kiedy ekolog zagroził funkcjonariuszowi podaniem do prokuratury za pomoc w bezprawnym zabiciu zwierzęcia znajdującego się pod ścisłą ochroną.
W końcu pomoc przyjechała aż z Włocławka. Po czwartej zjawili się ludzie ze stowarzyszenia „Wilk”. Zabrali ranne zwierzę do ośrodka – w niedzielę zapewnili, że czteroletni samiec, którego nazwali Kopernik („zobaczył wszystkie gwiazdy i przeżył”), ma jedynie kilka zewnętrznych obrażeń i zwichniętą łapę. Jest w dobrym stanie. Dostał antybiotyk i założono mu szwy. Po rekonwalescencji spokojnie wróci do natury.
Gdyby nie heroiczna postawa garstki ludzi, zwierzę zostałoby zabite, chociaż jest ich w Polsce już tylko około dwóch tysięcy. W przeciwieństwie do myśliwych, których w polskich lasach żyje 6 razy tyle.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
W oparciu o ustawę z 1959 roku wypracowany został tzw. „polski model łowiectwa”, przyjmujący zasadę nadrzędności ochrony i hodowli zwierząt łownych nad ich eksploatacją, opierający działalność łowiecką na społecznej aktywności członków PZŁ zrzeszonych w kołach łowieckich, prowadzących gospodarkę łowiecką w dzierżawionych obwodach.
Wikipedia :”Polski Związek Łowiecki jest posiadającym osobowość prawną, zrzeszeniem myśliwych i kół łowieckich. Liczy ok. 120 tys. członków. W Polsce są 2503 koła łowieckie (zrzeszające ok. 95% wszystkich członków PZŁ), które dzierżawią 4766 obwodów łowieckich. Niezależnie PZŁ prowadzi 43 ośrodki hodowli zwierzyny, których zadaniem jest wzorcowa gospodarka łowiecka przy wykorzystaniu osiągnięć naukowych. „
Cytat „Corocznie regionalne dyrekcje ochrony środowiska przekazują informacje na temat stanu liczebnego ważniejszych zwierząt chronionych, w tym wilka. Informacje te umieszczane są w opracowaniu „Ochrona Środowiska” publikowanym przez Główny Urząd Statystyczny. Zgodnie z tymi danymi w 2015 r. w Polsce były 1484 osobniki tego gatunku. ” koniec cytatu. I nie „już tylko” ale „aż” bo populacha wilka rośnie. Wzrost populacji wilka w Polsce można zawdzięczać w zasadzie wyłącznie myśliwym.
Bo nie wolno im było strzelać do zwierząt pod ochroną
(* 2000 6)
12000
na pewno 6 razy tyle?
Nie wiem, ale przynajmniej się pochwaliłeś, że znasz lispa :-)