Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna przeprowadził badanie, z którego wynika, że wyborcy nie wyceniają swoich posłów na 10 tys. pensji (plus dodatkowe 2,5 tak zwanej diety). Chcą, aby górne widełki parlamentarnych zarobków nie przekraczały 5 tys. brutto.

fort facebook.com

10 tys. zł brutto i 2,5 tys. diety – to dzisiejsze poselskie zarobki. Po tym, jak Jarosław Kaczyński stwierdził, że „jest oczekiwanie skromności w życiu publicznym”, 10 maja Sejm przegłosował ustawę o obniżce poselskich wynagrodzeń. Obecnie znajduje się ona w Senacie, następnie prawdopodobnie trafi na biurko prezydenta. Obcina ona comiesięczne dochody parlamentarzystów o 20 procent – czyli zamiast 10, pensja wynosić będzie 7900 zł brutto (5571 zł na rękę). Diety mają zostać zachowane.

Rzeczywiście Polacy, co potwierdza badanie przeprowadzone przez panel Ariadna dla gazety.pl, chętnie obcięliby zarobki wybrańcom narodu: 49 procent wyceniło poselską pracę na 5 tys. brutto (3550 zł na rękę) góra. 30 procent chciałoby nieznacznego podniesienia poselskich pensji (do 7,5 tys. brutto) – później wzrost poselskiej pensji jest wprost proporcjonalny do poparcia dla tego pomysłu (14 proc. respondentów opowiada się za zarobkami w widełkach 7,5-10 tys., a tylko 3 procent chciałoby nagrodzić ich hojnymi wynagrodzeniami powyżej 12,5 tys.).

Badanie zostało przeprowadzone w dniach 11-14 maja 2018 r. na ogólnopolskiej próbie 1076 osób.

Sęk w tym, że obniżki, których domagał się Jarosław Kaczyński dotyczą posłów i senatorów – a oni tak naprawdę po aferze z nagrodami przyznanymi przez expremier Szydło dostali rykoszetem. Bowiem nie dotkną one realnie tych, w których na przełomie roku sypnięto pieniędzmi najhojniej, czyli ministrów, wiceministrów i sekretarzy stanu. Nagrody te przez posłów opozycji nazwane zostały „drugimi pensjami” – przypomnijmy, rekordowa nagroda wyniosła 82 tys. zł. Wprawdzie Kaczyński wezwał do oddania nagród i przekazania ich na Caritas, ale nie wszyscy ministrowie grzecznie posłuchali polecenia.

Beata Mazurek 16 maja oświadczyła, że nagród nie przekazały trzy osoby, które „już w polityce nie są”. Zaś czynni politycy niekoniecznie postąpili zgodnie z wolą prezesa – przekazali pieniądze na inne instytucje.

Faktem jest, że posłowie i senatorowie ucierpieli na całej sprawie nieco przypadkiem, w międzyczasie jednak wielu z nich pokazało elementarny brak solidarności z protestującymi w Sejmie niepełnosprawnymi, zatem trudno się dziwić, że społeczeństwo opowiada się za odebraniem im 20 procent z i tak wysokiej jak na polskie standardy pensji.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…