„Port Solidarność” – tak ma się nazywać centralny port komunikacyjny, który, według planu PiS, ma powstać w drugiej połowie następnej dekady. Projekt jest jest jedną z flagowych inwestycji infrastrukturalnych Prawa i Sprawiedliwości. Już teraz wiadomo jednak, że jego realizacja napotka spory opór społeczny. Przekonał się o tym wiceminister gospodarki Mikołaj Wild podczas spotkania z mieszkańcami terenów, na których po 2020 roku mają się rozpocząć prace.
Jeszcze do niedawna wydawało się, że megalotnisko powstanie na terenie gminy Baranów, na obszarze zalewowym pomiędzy rzekami Pisia Tuczna i Pisia Gągolina. Twórcy projektu zostali jednak sprowadzeni na ziemię przez ekspertów z firmy konsultacyjnej Arup, którzy wskazując na horrendalne koszty stawiania tak wielkiego obiektu na terenach podmokłych, zasugerowali, że należy znaleźć nową lokalizację.
Rząd dość szybko wytypował kolejny skrawek ziemi. Problem w tym, że znajduje się nie tylko na terenie gminy Baranów, ale również w obrębie gminy Wiskitki blisko Żyrardowa. Teren inwestycyjny obejmuje również skrawki gminy Teresin w powiecie sochaczewskim. Łącznie jest to 66,2 km kw., czyli 6200 hektarów, na których ma powstać lotnisko, a także trakcje kolejowe i drogi do niego prowadzące.
Jaki jest więc problem? Po pierwsze odległość. Pisowski kandydat na prezydenta Warszawy Patryk Jaki zarzekał się niedawno, że centralny port komunikacyjny nie będzie się znajdował dalej niż 35 kilometrów do stolicy. Teraz już wiadomo, że obietnicę tę można wsadzić pomiędzy bajki. Po upadku koncepcji „baranowskiej”, tereny, które obecnie są brane pod uwagę mieszczą się ponad 50 km od Warszawy. Ale to nie jest największą bolączką rządu, lecz opór mieszkańców wsi w wymienionych gminach, którzy po prostu nie chcą oddawać państwu swoich ziem.
23 maja w Baranowie, przed siedzibą strażacką odbyło się spotkanie ministra Wilda z lokalną społecznością. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, przedstawiciel rządu powiedział na początku „Cieszę się, że was widzę”, na co mieszkańcy odpowiedzieli ” A my nie!”, po czym zaczęli gwizdać i buczeć oraz zaprezentowali transparenty o treści „Nie chcemy lotniska”, „Rujnujecie nam życie”, „Tracimy źródło utrzymania”, „Nie oddamy naszych ojcowizn”, „Betonujcie piachy, a nie dobre gleby”. To ostatnie hasło jest niezwykle istotne, gdyż gleby na pograniczu miejscowości Stanisławów, Osiny, Nowa i Stara Pułapina, gdzie miałoby powstać lotnisko, należą do najznamienitszych jakościowo w całym województwie. Dla wielu rolników problemem jest nie tylko przeniesienie magazynów i środków produkcji, ale również niższa wydajność przyszłych upraw. Nie wierzą bowiem w zapewnienia ministra Wilda, który obiecuje, że „jedynym poszkodowanym będzie skarb państwa”.
Rząd chce wykupić ziemie pod inwestycje za 0-40 zł za m kw, co daje łączną kwotę 2,5 mld złotych. Do kosztów ekspropriacji należy doliczyć jeszcze odszkodowania za utracone budynki i pomieszczenia gospodarcze. Łączna kwota może więc znacznie przewyższyć zakładany budżet projektu, który, według wstępnych wyliczeń miał nie przekroczyć 30 mld zł.
Kolejny problem to niechęć mieszkańców do zmiany miejsca zamieszkania i pracy. Uczestnicy spotkania z ministrem Wildem solidarnie deklarują, że w referendum, w którym będą się wyrażać swoje zdanie na temat inwestycji, będą głosować na „nie”. Problem w tym, że zapowiedziany przez wojewodę mazowieckiego plebiscyt będzie mieć charakter wyłącznie konsultacyjny. To zapewne dopiero początek nowego konfliktu społecznego wywołanego przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
Uwagi merytoryczne i dyskusja ponadpartyjna to słuszne i zda się nieosiagalne marzenie. Brudne łapy i parcie do koryta to rzeczywistość. Jak żyć?
A była doskonała lokalizacja. Dawne lotnisko wojskowe pod Sochaczewem. Jednak Platformersi postanowili je zlikwidować a tereny sprzedać.
Dziś trzeba szukać nowej, nie budzącej sprzeciwów lokalizacji. A z tym może być kłopot i koszty…
Nie istotne w takim przypadku jest jakie tereny się zajmie. Ważna jest bliskość stolicy, dobre skomunikowanie.
Sprzedaż terenów po lotnisku Okęcie – pozwoli w całości pokryć koszty budowy nowego. (za 1 metr kwadratowy ziemi na Okęciu można kupić trzydzieści czterdzieści w okolicach Żyrardowa).
Port lotniczy „Solidarność w Dorwaniu Się Do Kasy”. Jest peron we Włoszczowej, może być i port lotniczy czy przekopanie Mierzeji Wiślanej. Zawsze da się wydoić szmal ze społeczeństwa na tak piękne okazy durnoctwa. Tosię nawet nazywa: „jedynym poszkodowanym będzie skarb państwa”.
Sprawa budowy nowego lotniska powinna być wyjęta z bieżącej walki politycznej, bo to nikomu i niczemu nie wyjdzie na dobre. Najpierw należy rozstrzygnąć, czy nowe lotnisko jest w ogóle potrzebne. Sądzę, że tak, bo Okęcie nie ma już perspektyw rozwojowych, a poza tym blokuje rozwój Warszawy.
Bardzo bolesnym i kosztownym problemem będzie lokalizacja nowego lotniska, bo trzeba będzie „wyrzucić” setki, może tysiące ludzi z miejsc, gdzie żyli od pokoleń. Nikt tego nie robi dobrowolnie, chyba, żeby się to opłacało finansowo. Do tego nie można wybrzydzać, że poświęci się ziemie urodzajne, bo co zrobić, jeśli w promieniu 50-70 km od W-wy nie ma piaszczystych/nieurodzajnych terenów?
Pisowski projekt centralnego węzła komunikacyjnego to megalomania, ale od samej idei nie można się odżegnywać, bo problem istnieje, niezależnie od tego, kto w Polsce rządzi i wcześniej czy później ktoś się będzie musiał z tym zmierzyć.
Dzika :Solidarność: i takoważ buta owego symbolicznego posłańca autokratycznej wladzy. Pora, aby ową zmieniającą kontury zasięgu lotniska i zawlaszczającą urodzajne tereny rolnicze i lesne tuz pod stolicą obejrzeli wszyscy zainteresowani. początkowo wskazywano na tereny w pobliżu Grodziska Mazowieckiego. Dziś ten obszar ma sięgać do Wiskitek, Jaktorowa.i Teresina. Ten oierwszy pewnie wywalczył zaradny wlasciciel terenow, ktore w pocie czola skupowal od dwudziestu lat. ten przynajmniej wykazal smykałkę. Jaktorów to symboliczne miejsce zabicia ostatniego w Polsce żubra. dziwne jednak, że mapa przekracza granicę trasy kolejowej i zawlaszcza tereny zabudowane przez prywatnych wlaścicieli i kawałek lasu. A Teresin to zapewne ukłon pod adresem patrona i zalożyciela klasztoru w Niepokalanowie, do ktorego przsylecą pielgrzymki z dalekiej Japonii, pamietających sprzed ostatniej wojny polskich misjonarzy. A tak naprawdę chodzi o potężna dwa skoki na tereny vudowlane po starym lotnisku w warszawie i wywlaszczonych za bezcen terenach na Mazowszu. Wyjątkowo pazerna sitwa caly czas kombinuje, co tu jeszcze zawłaszczyć. Wśród dzisiejszego otoczenia wokół prezesa pozostaly śladowe postacie, z ktorymi budowal Porozumienie Centrum, majace przynajmniej ideowe oblicze, ale wyjątkowego pecha w doborze ludzi interesu. dzis jest zgola radykalnie na odwrót.