Smutek i wściekłość panują w Brazylii po tym, gdy pożar niemal całkowicie zniszczył Muzeum Narodowe z jego unikatowymi zbiorami. Złość jest tym większa, że szybko wyszło na jaw, iż katastrofa była absolutnie do uniknięcia. Gdyby tylko nie polityka oszczędzania na wszystkim, co publiczne, a na kulturze w szczególności…
Muzealnicy nie pozostawiają złudzeń – pożar strawił 90 proc. kolekcji dwustuletniego Muzeum Narodowego w Rio de Janeiro, liczącej 20 mln przedmiotów. Zanim ogień się rozprzestrzenił, pracownikom obecnym na salach i w gabinetach badawczych udało się uratować zaledwie pojedyncze przedmioty, te, które mieli na wyciągnięcie ręki. Wskutek katastrofy przepadły bezcenne skamieliny, pozostałości po dinozaurach i najstarszy ludzki szkielet zachowany na kontynencie amerykańskim – szczątki kobiety sprzed 12 tys. lat. Zniszczeniu uległy również unikalne kolekcje przedmiotów związanych z rdzennymi ludami Ameryki Łacińskiej, z okresu przedkolonialnego. Badacze zajmujący się kulturą tych ludów mówią o stracie porównywalnej ze zniszczeniem Biblioteki Aleksandryjskiej w 48 r. czy też o wymazaniu całych obszarów pamięci.
Z najcenniejszych zbiorów muzeum przetrwała jedynie przechowywana w osobnym pawilonie biblioteka (500 tys. woluminów), fragment meteorytu Bendego i szczątki innych eksponatów, które strażacy nadal wydobywają z ruin budynku. Tymczasem przed wypalonym budynkiem w ciągu ostatnich dwóch dni spontanicznie zbierali się protestujący, wykrzykujący swoją złość z powodu faktu, iż brazylijskie władze od lat realizowały w stosunku do kultury zasadę „taniego państwa”. Czyli oszczędzały na ochronie najcenniejszego lokalnego dziedzictwa.
„No podemos permitir que Brasil pierda su historia”. Entre la ira y el llanto, #Brasil y el mundo aún lloran por la invalorable pérdida. Se estima que el Museo Nacional ha perdido hasta un 90% de su colección. ?? (poc) pic.twitter.com/QV7avNb92j
— DW Español (@dw_espanol) 4 września 2018
Nie ma już bowiem wątpliwości, iż tragiczny pożar to nie tyle efekt nieszczęśliwego wypadku, co przerażająca konsekwencja cięcia wydatków na kulturę, oświatę i bezpieczeństwo. Jednostka straży pożarnej, która miała w swoich obowiązkach reagowanie na sygnały pożarowe z muzeum, nie miała odpowiedniej liczby drabin i masek przeciwgazowych. Mało tego – w dwóch hydrantach położonych najbliżej muzeum nie było nawet wody. – Przez wiele lat walczyliśmy z kolejnymi rządami, by zdobyć środki na ochronę dziedzictwa, które teraz uległo zniszczeniu – powiedział jeden z wicedyrektorów placówki Luiz Duarte.
W ostatniej dekadzie brazylijskie rządy wolały wydawać pieniądze m.in. na obiekty sportowe potrzebne na organizację mistrzostw świata w piłce nożnej (2014) i letniej olimpiady (2016). Z kolei Muzeum Narodowe nie było nawet ubezpieczone, a na dwusetną rocznicę jego otwarcia, która miała miejsce w tym roku, nie przybył żaden polityk.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…