„Tego, czego nie chcemy…”, powiedział Jean Jaurès w 1894 r., obserwując ówczesną formę migracji « to tego, żeby międzynarodowy kapitał szukał siły roboczej na rynkach, na których ona jest najbardziej poniżona, upodlona, zdeprecjonowana, po to,  żeby ją potem wyrzucić poza kontrolą i wszelkiej regulacji na rynku francuskim, tak żeby płace były wszędzie na świecie na poziomie krajów,  gdzie są najniższe. W tym sensie, i tylko pod tym kątem, chcemy chronić francuską siłę roboczą przed zagraniczną siłą roboczą, ale powtarzam wciąż, nie z powodu szowinistycznego ekskluzywizmu, ale po to żeby Międzynarodówka dobrobytu zastąpiła wszędzie Międzynarodówkę nędzy”.

Te słowa francuskiego socjalisty, który miał zostać zamordowany w 1914 r. przez rzecznika wojny imperialistycznej, z powodu swojej antywojennej, jednoznacznie internacjonalistycznej postawy przypominają nam, że obecne podziały lewicy w Europie na temat migracji istnieją już od ponad 100 lat. Odżyły ostatnio np. w postaci powstania w RFN ruchu « Wstać/Aufstehen » pod kierownictwem liderki « Die Linke » Sahry Wagenknecht. We Francji już od lat 70.  mamy do czynienia z podobną kwestią zarówno wśród marksistów,  jak i samych imigrantów.

Sahra Wagenknecht. wikimedia

Nie możemy więc ignorować faktu, że przeciwko imigracji (lecz niekoniecznie imigrantom !) występują zarówno faszyści z czarnym podniebieniem,  jak i bojownicy antyimperializmu. Wśród rzeczników otwartych granic można znaleźć tak kapitalistów czynnie zaangażowanych w polityce imperialistycznej i wyzysku klasowego,  jak i działaczy na rzecz pokoju i solidarności między narodami. Zacznijmy więc od wyliczenia głównych argumentów używanych przez rzeczników otwartych granic :

– Dobroć wobec cierpiącej ludzkości,
– Postrzeganie państw narodowych jako głównego narzędzia wojny,  a więc dążenie do ich eliminacji,  począwszy od granic,
– Przekonanie,  że wielokulturowość wzbogaca twórczość artystyczną i urozmaica życie codzienne,
– Przekonanie ludzi należących do takiej, czy innej mniejszości (narodowej, religijnej, regionalnej, seksualnej i in.), że im więcej mniejszości, tym większa możliwość znalezienia w razie potrzeby potencjalnych sojuszników,

– Postrzeganie przez niektórych radykałów mniejszości i imigrantów jako grup, gdzie łatwiej będzie można znaleźć potencjalnych sojuszników w walce rewolucyjnej na miejscu nieco zmęczonego i biernego już lokalnego proletariatu,
– Potrzeba młodej siły roboczej,  importowanej, aby państwo było w stanie płacić emerytury dla starzejącego się społeczeństwa,
– Potrzeba właścicieli środków produkcji i wymiany, aby wzrosła konkurencja o miejsce pracy, dzięki której lokalna siła robocza będzie mniej wymagająca,
– Dążenie firm ponadnarodowych do tego, by siła robocza mogła krążyć w tym samym rytmie od kraju do kraju co kapitały i towary w zależności od fluktuacji sytuacji gospodarki i ich potrzeb,
– Dążenie imperialistów do osłabienia jedności społecznej i kulturowej konkurencyjnego państwa,
– Prowadzenie przez niektórych przywódców politycznych i kapitalistów polityki « dziel i rządź »: osłabienie potencjalnej solidarności klasowej pracujących na bazie różnic językowych, etnicznych czy religijnych.

Nietrudno zauważyć, że pewne argumenty są natury moralnej, inne racjonalnej, pewne odpowiadają interesom silniejszych grup społecznych, a inne interesom słabszych. Nie da się również nie dostrzec, że wszystkie razem wzięte są ze sobą sprzeczne.

Początkowo może się to wydawać groźne dla zwolenników postępu społecznego i internacjonalizmu, jednak równocześnie pokazuje to, że obóz przeciwników migracji także jest podzielony. Siły konsekwentnie lewicowe umiały jednak za każdym razem te sprzeczności  przezwyciężyć. Działo się tak jednak dopiero w momentach postępu ekonomicznego i społecznego. Okresy kryzysu i masowego bezrobocia były zawsze konfliktogenne, gdyż liczba ludzi chętnych migrować radykalnie zmniejsza się zawsze w okresach dobrej koniunktury, akurat w momencie kiedy wzrasta z kolei ilość ludzi chętnych na czasowe wyjazdy na cele turystyczne, handlowe, towarzyskie lub oświatowe.

wikimedia

To pokazuje, że trzeba zacząć oddzielać kwestię swobodnego ruchu między krajami od kwestii prawa do osiedlenia się w obcym państwie. A także, że trzeba zacząć rozważać ten problem nie pod kątem moralnym, do czego jest skłonna tzw. « lewica moralna » ale pod kątem ekonomicznym i społecznym, a więc i racjonalnym co należy do obowiązków tzw. « lewicy społecznej », czyli klasowej.

Lewica społeczna, klasowa, antyimperialistyczna nie może oddzielić kwestii obrony prawa upośledzonych jednostek niezależnie od swego pochodzenia, w tym oczywiście migrantów, od kwestii wojen, a więc podżegaczy wojennych i handlarzy broni, od kwestii prawa wszystkich narodów do rozwoju. Dochodzą więc sprawy plądrowania, pętli zadłużenia i lichwy stosowanej wobec biednych krajów przez państwa imperialistyczne w wyniku polityki agresji oraz stosowania spekulacyjnych cen (kwestia nieuporządkowanej przez kapitalistyczne państwa anarchii cen i tzw. Terms of Trade).

paypal

Nie ulega wątpliwości, że niezależnie od tego, że koniunktura w kapitalizmie globalnym jest raz lepsza w jednym kraju a raz gorsza, nie ma na dłuższą metę kraju, gdzie gros mas ludowych może mieć pewność co do swych perspektyw życiowych. Nikt poza waszyngtońskim FED nie panuje nad samowolą drukarzy dolara, którzy dyktują ostatecznie ceny światowe, warunki handlowe, stopy procentowe i co za tym idzie główne kierunki rozwojowe, a więc także i stagnacyjne. Ostatnio mamy na żywo przykład Wenezueli, która jest pogrążona w kryzysie dzięki « kapryśnej » polityce państwa drukującego dolary.

Wystarczy spojrzeć, jakie kraje lub regiony się rozwijały i jakie podupadały przez ostatnie pięć dekad, żeby stracić nadzieję, że kiedykolwiek w ramach kapitalizmu którykolwiek kraj może mieć pewność, że wyjdzie definitywnie z biedy tylko dzięki własnym wysiłkom. Hossy i bessy w coraz większym stopniu są zależne od « kaprysów » kilku zaledwie światowych największych graczy giełdowych. Wiadomo bowiem, że najbardziej rentowną produkcję w krótkoterminowej gospodarce, na której opiera się kapitalizm, to produkcja zbrojeń i narkotyków, legalnych czy nielegalnych (tytoń, heroina, crack, lekarstwa, alkohol, ekstasy, captagon, itp.) i te zyski zalewają raje podatkowe chronione przez wojska NATO.

W tej nieprzewidywalnej dla mas sytuacji, tylko radykalna zmiana ustrojowa na skalę globalną położy kres niepewności i ustabilizuje życie każdego kraju. Nawet jeśli obowiązkiem postępowego działacza i postępowego stronnictwa jest stanąć po stronie upośledzonej lub wyzyskiwanej jednostki bądź grupy, główna oś działalności zawsze musi polegać na uświadomieniu bezpośredniego związku między ich konkretnym problemem a ogólnymi regułami panującego ustroju, oraz podporządkowanie całej działalności kwestii wojny i pokoju oraz imperializmu i walk narodowowyzwoleńczych. Zaczynając od pokazania, kto jest głównym producentem i eksporterem broni, a więc i wojen i co za tym idzie, nierówności, i niepewności, a więc także niechcianej emigracji ze swojej ziemi.

« Tubylcom » z kolei należy pokazać, kto i co kryje się za nieszczęściem emigracji. Dopiero łączenie reakcji na te dwa nieszczęścia – wymuszonej migracji i ostrej konkurencji na rynku pracy –  pozwoli tworzyć siłę, która umożliwi stworzenie nowego układu sił społecznych, korzystnego dla wszystkich pracowników najemnych niezależnie od pochodzenia. Skoro działacze postępowi uważają, że prawdziwe ludowo-demokratyczne państwo ma obowiązek ustalić reguły co do ruchu kapitałów i towarów, logiczną konsekwencją jest, ażeby ono mogło także planować ruch siły ludzkiej produkującej towary i kapitały.

Wolny z Wolnym, Równy z Równym !

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. „Skoro działacze postępowi uważają, że prawdziwe ludowo-demokratyczne państwo ma obowiązek ustalić reguły co do ruchu kapitałów i towarów, logiczną konsekwencją jest, ażeby ono mogło także planować ruch siły ludzkiej produkującej towary i kapitały.”

    A najlepszą formą owego planowania ruchu „siły ludzkiej” jest budowa muru, obsadzenie go strażnikami i strzelanie do tych, którym owo „planowanie” nie odpowiada i chcą się dać powyzyskiwać, prawda?

    Przerabialiśmy to już. A najwybitniejszym planistą po lewej stronie świata był niejaki Józef Stalin.

    Historia pokazała dobitnie że „wolność” bez prawa przemieszczania się, zmienia się w niewolę a „równość” w poddaństwo. Jak trzeba być ślepym żeby dziś wyznawać tak bolszewickie poglądy?

    1. Trzeba zaczac od rozroznienia prawa do wolnego przeplywu ludzi i idei od kwestii polityki planowania gospodarczego, planowania produkcji, planowania handlu, planowania ksztalcenia zawodowego i planowania zatrudnienia na danym terytorium. Swoboda ruchu a polityka zatrudnienia to zupelnie co innego. A co do « bolszewizmu”, historia posuwala sie dalej od 1989 r. i zmusza do pewnego bilansu. Porownujac dynamike rozwoju i postepu spolecznego swiata w ciagu ostatnich trzydziestu latach w porownaniu z wczesniejszym okresem, opinia zmusza do rewizji « ostatecznych osadow historii » dokonanych na fale sukcesow neoliberalizmu, neokonserwatyzmu i imperializmu. Bilans « wolnej amerykanki » jest chyba jednoznaczny dla klas ludowych i dla krajow nie rozwinietych, peryferyjnych. Wystarczy dzis spojrzec w jakich krajach bieda sie cofala i gdzie sie dzis nadal cofa a w jakich krajach utrzymuje sie lub nawet sie powieksza, Statystyki krajow gdzie bieda sie cofa sa jednoznaczne. Miedzy Kuba, Chinami, Polska, Grecja a Libia, co gorsze z punktu widzenia (no i siedzenia !) najbiedniejszych ?

    2. „Trzeba zaczac od rozroznienia prawa do wolnego przeplywu ludzi i idei od kwestii polityki planowania gospodarczego, planowania produkcji, planowania handlu, planowania ksztalcenia zawodowego i planowania zatrudnienia na danym terytorium.”

      Ale my już widzieliśmy w praktyce jakie są skutki takiego planowania. I lud pracujący miast i wsi w wyborach 1989 powiedział „NIE”.

      Bo łatwo jest kreślić plany ale trudno poradzić sobie z ludzką naturą. A jej nie da się zaplanować. Można wprawdzie planowo czyli z premedytacja rozpętać demony, ale potem już wszystko wymyka się z pod kontroli.

  2. Stop taniej najemnej siły roboczej ściąganej z zagranicy przez kompradorskich polityków, i tzw. pracodawców!

  3. Jakie to ma znaczenie czy ludzie, demokratycznie, chcą imigrantów (także Ukraińców) czy nie chcą? Liczy się, że garstka, jakieś 3% społeczenstwa – ludzi wiekszego biznesu, potrzebuje taniej siły roboczej. Kiedyś nie było kapitalistów, nie było problemu. Biorąc pod uwagę dzisiejdsze standardy to, w Polsce, w której się urodziłem nie było imigrantów.

    Brak imigracji jest jedną z większych zalet PRL, a PRL w oczach dzisiejszego społeczeństwa, dużo zalet nie miał. Jest to pewna karta, którą możnaby zagrać.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…