Protesty przeciw „prezydentowi bogatych” Emmanuelowi Macronowi i jego ekstremistycznej polityce neoliberalnej objęły dziś wszystkie regiony Francji. Bezprecedensowa mobilizacja policji i masowe aresztowania nie przeszkodziły „żółtym kamizelkom” przeprowadzić „Akt IV” swych protestów. W Paryżu policji wyposażonej w wozy pancerne udało się po godz. 18 „oczyścić” Pola Elizejskie z manifestantów , lecz ciągle trwają starcia wokół barykad w północnej części miasta i na Placu Republiki. Według przecieków z partii Macrona, milczący od tygodni prezydent ma na początku przyszłego tygodnia wygłosić w końcu przemówienie do narodu i ogłosić przy tej okazji „znaczące” ustępstwama wobec ruchu „żółtych kamizelek”, by uratować swą władzę.
Macron do tego stopnia nie rozumie o co chodzi żółtym kamizelkom, że wydał decyzję anulującą dodatkową akcyzę na paliwa samochodowe myśląc, że to uspokoi ludzi. Być może, gdyby to zrobił na początku listopada, mógłby na krótką metę powstrzymać protesty, lecz dzisiaj postulaty „żółtych kamizelek” wyrażają pragnienie radykalnej zmiany jego obłędnej, antyspołecznej polityki , co manifestantom wydaje się niemożliwe bez dymisji Macrona.
„Akt IV” protestów zaznaczyły liczne starcia demonstrantów z policją, m.in. w Bordeaux, Marsylii, Nantes , Lyonie, Lille, Tuluzie, Grenoble, St. Etienne i dziesiątkach innych miejsc, jednak większość dzisiejszych manifestacji i blokad we Francji przebiegła stosunkowo spokojnie. W Paryżu starcia skończą się zapewne dopiero późną nocą. Na wielkim Placu Republiki, wypełnionym niemal w całości przez manifestantów, policja próbuje bezowocnie rozproszyć tłum. Zatrzymano już ponad 1500 osób, jednak ta rekordowa liczba może jeszcze wzrosnąć.
Francja była dziś sparaliżowana czwartą sobotę z rzędu. Powszechne odrzucenie obecnego prezydenta i brak jego odpowiedzi politycznej na postulaty protestujących, skłoniło lewicową Nieuległą Francję do domagania się jak najszybszego rozwiązania parlamentu i nowych wyborów, najlepiej do Konstytuanty, która mogłaby zmienić instytucje V Republiki i odebrać prezydentowi jego monarchiczną władzę. W sytuacji, gdy to stanowisko zajmuje ktoś tak niedojrzały i nieodpowiedzialny jak Emmanuel Macron, sytuacja kraju zmienia się w społeczną katastrofę.
Francuzi domagają się poprawy poziomu życia najmniej zarabiających i powstrzymania polityki niszczenia francuskiego systemu socjalnego, sprawiedliwości fiskalnej i znacznych reform, które zdemokratyzowałyby obecny system polityczny.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„We Francji walki uliczne w licznych miastach. Lewica domaga się rozwiązania parlamentu”.
Hahahahahah!!!!!!! Lewica się domaga………………….. Ta lewica przed wyborami była przekonywana, iż MUSI zagłosować na Macarona bo a nuż wygra „Hitler w spódnicy” czyli pani Le Pen, guru juropejskiej lewicy Warufakis pisał sążniste elaboraty jak to cała postępowa lewica musi trzymać kciuki za wybór „Macarona Babuni”, cierp ciało jakeś chciało!!!!!!
„Nie jestem demokratą, nie gardzę ludem” – słowa Sorela sprzed ponad 100 lat aktualne jak nigdy dotąd. Zwłaszcza dla tzw. lewicy, jeżeli nie chce skończyć zdelegalizowaną lub jako podnóżek libertarian.
Gonić, gonić, gonić i jeszcze raz gonić ten medialny ,,produkt”, aż poda się do dymisji. Nie ustępować, bo drugi raz nie uda się tak zmotywować ludzi.
Brawo Francuzi!