Prawie 403 tysiące euro kary musi zapłacić niemiecka skrajna prawica. Nielegalne darowizny w poprzedniej kampanii przyjmowali według administracji Bundestagu dwaj czołowi kandydaci AfD do Parlamentu Europejskiego w majowych wyborach.
Szwajcarska agencja reklamowa Goal zasiliła niebagatelnymi kwotami budżet narodowców – i bardzo możliwe, że wsparcie to pomogło partii zdobyć siedem mandatów w poprzednich wyborach do PE, a także mandaty w Bundestagu i wszystkich szesnastu parlamentach federalnych. Niemieckie prawo zabrania partiom politycznym czy komitetom wyborczym pobieranie dotacji od podmiotów spoza UE. Szwajcaria oficjalnie nie jest państwem członkowskim wspólnoty, jedynie należy do Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Goal w 2016 i 2017 roku wsparła finansowo przewodniczącego AfD Jörga Meuthena (w wyborach krajowych do Badenii-Wirtenbergii) i członka zarządu partii Guido Reila (w Nadrenii Północnej-Westfalii). Pierwszy z polityków zgarnął darowiznę w postaci gotowych plakatów, ogłoszeń i ulotek – za prawie 90 tys. euro. Drugi otrzymał od tego samego sponsora 44,5 tys. Administracja rządowa uznała, że w takim przypadku prawicowcy powinni byli liczyć się z tym, że nałożona na nich kara może stanowić nawet trzykrotność wysokości nielegalnych darowizn. Meuthen i Reil to twarze tegorocznej kampanii AfD do Parlamentu Europejskiego.
Due to illegal financing of political parties by the Swiss Goal AG the German extremist @AfD will face a 402.000€ fine. #spendenskandal https://t.co/9nqh2SGrUI
— Christian Kattner (@Kattner_C) 17 kwietnia 2019
Przewodniczący twierdzi, że będzie się odwoływał od decyzji Bundestagu. Wcześniej odmówił dobrowolnego zwrotu nielegalnie pozyskanych pieniędzy. Stwierdził, że kara nałożona na jego partię jest „motywowana politycznie”.
To jednak nie jedyne postępowania administracyjne, które wszczęto w obliczu nielegalnych transferów pieniędzy do AfD. Obecnie trwa również dokładne prześwietlanie kampanii współprzewodniczącej Alice Weidel. Przed wyborami parlamentarnymi w 2017 r. jej komitet wyborczy miał przyjąć duże sumy pieniędzy od szwajcarskiej firmy farmaceutycznej – polityczka twierdziła wprawdzie, że firma w dużej mierze działa na terenie UE, ale dotację zwróciła. Telewizja ZDF poinformowała, że wykryto jednak kolejne nielegalne transfery w jej okręgu wyborczym, oczywiście otrzymane od podmiotów spoza UE.
Weidel zamiast do zarzutów o nielegalne finansowanie woli odnosić się do „prześladowań chrześcijaństwa” w Europie – czego znakiem miał być poniedziałkowy pożar w Paryżu.
In der #Karwoche brennt #NotreDame.
März: zweitgrößte Kirche Saint-Sulpice brennnt
Februar: 47 Angriffe in ??
Die Beobachtungsstelle gegen Intoleranz und Diskriminierung von Christen in Europa spricht von einer signifikanten Zunahme.#NotreDameCathedralhttps://t.co/SjmIFKGy8O— Alice Weidel (@Alice_Weidel) 16 kwietnia 2019
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
„AfD ukarana za przyjmowanie nielegalnych darowizn”……………………….
A CDU Makreli nie zostało ukarane za przyjmowanie nielegalnych imigrantów……………………..
Nazywanie AfD „skrajną prawicą” jest nadużyciem stosowanym w Niemczech wobec wszystkich, którzy nie podzielają lewackiego entuzjazmu polityków i mainstreamowych mediów. Partia, która weszła do Bundestagu ma mandat obywateli i to nadaje jej prawa takie same, jakie mają pozostałe partie parlamentarne. Tymczasem wszystkie „demokratyczne” siły łamią wszystkie zasady demokratyczne, by upupić AfD. Jeżeli nawet dostali jakieś niezbyt „czyste” wsparcie finansowe, to są to grosze w porównaniu z dotacjami (jawnymi i ukrytymi) partii establishmentowych.
To nie ma znaczenia, że być może (nie wykazałeś tego) inni również są gdzieś, jakoś, umoczeni. Jako żywo Twoja wypowiedź przypomina mi złodzieja złapanego na ,,gorącym” przecież inni – też kradną.
AfD złamała prawo, które powinno być stosowane z jednakowa surowością.
Niech AfD wykaże, że inne partie również korzystały z takiego nielegalnego wsparcia – i jeżeli prokuratorzy odmówią zajęcia się sprawą – krzyczy o nierówności wobec prawa.
AfD nie wykaże, że inne partie również korzystały z takiego nielegalnego wsparcia, bo nie ma do dyspozycji aparatu ścigania, a ten zajęty jest akurat tylko ściganiem AfD, a nie innych partii. Na polecenie partii rządzących. Być może dopiero po latach wyjdzie na jaw istnienie „czarnych kas” jak to było w przypadku rządów Kohla.
Posłowie i nawet zwykli członkowie AfD są śledzeni nielegalnie przez tamtejszą bezpiekę. A szczytem bezczelności jest prostackie łamanie konstytucji niemieckiej, która każdej partii reprezentowanej w Bundestagu gwarantuje prawo posiadania wicemarszałka parlamentu. Od wyborów minęło już dużo czasu, a AfD nie ma swojego wicemarszałka, bo każdego posła, którego wystawiają, Bundestag odrzuca.