Szef klubu parlamentarnego PO Sławomir Neumann zapowiedział: „Nasze plakaty będą w każdej wiosce”. To chyba jedyny konkret z ujawnionego przez Gazetę Wyborczą wielkiego planu odzyskania wyborców przez tę partię. Wyraźnie widać, że tzw. demokratyczna opozycja w Polsce nie tylko nie chce się niczego nauczyć, ale zwyczajnie nie rozumie co się dzieje ze społeczeństwem; uparcie odmawia uznania jego potrzeb, a co dopiero ich obsłużenia.
Akcja będzie się nazywała #POrozmawiajamy. Ważni politycy PO odwiedzą w jej ramach powiaty we własnych okręgach wyborczych, a „potem pojadą dalej” jak donosi GW. Jan Grabiec zapowiada, że pracy terenowej posłów będzie bacznie przyglądało się partyjne kierownictwo. – Zarząd oceni jak to wygląda i wyciągnie konsekwencje – powiedział „Wyborczej”.
W rozmowie z dziennikarzami Neuamann nie wyjaśnił jakie postulaty zamierza przedstawić PO aby przyciągnąć elektorat na okoliczność najbliższych wyborów. Odsyła do kongresu programowego, który ponoć jest w przygotowaniu. Wiadomo jedynie, że podjęte zostanie „arcytrudne”, jak się wyraził, wyzwanie walki o uwagę i głosy wyborców PiS.
– Będziemy ich przekonywać, że nie zabierzemy im żadnej socjalnej pomocy, ale damy więcej wolności – stwierdza Neumann i wydaje się, że ta konstatacja najlepiej obrazuje dalszy ciąg zupełnego niezrozumienia polityczno-społecznej rzeczywistości. Wypowiedź ta daje dość poważne podstawy do tego, by wnioskować, iż paradygmat myślenia o potrzebach Polek i Polaków nie uległ po stronie najważniejszego politycznego ugrupowania opozycji żadnej zmianie. Nie ma mowy o tym, że system socjalny będzie w dalszym ciągu rozbudowywany, że dojdzie do jakiejś gruntownej modyfikacji podejścia dotyczącego wsparcia ekonomicznego. „Nie będziemy zabierali” komunikują, niewątpliwie zgrzytając zębami, luminarze PO. Zamiast sugestii pogłębienia systemu redystrybucji, co niewątpliwie byłoby rzeczywistym konkurencyjnym postulatem wobec oferty rządzących, PO zaproponuje „więcej wolności”, tak jakby wolność była niezależna lub nawet przeciwstawna ekonomicznej pomocy. Tymczasem to właśnie dzięki transferom socjalnym ludzie w małych miastach i na wsiach uzyskali, pierwszy raz od dekad, odrobinę swobody, gdyż ograniczał ją ekonomiczny kierat neoliberalnej transformacji. Żadna inna „wolność” nie będzie mogła z tą skutecznie konkurować.
– Szykujemy listy wyborcze, planujemy gdzie powiesić plakaty wyborcze, spotykamy się z ludźmi. Nasi kandydaci będą wszędzie, w każdej wiosce będzie wisiał nasz banner, bo idziemy do tych wyborów po każdy głos – opowiada dziennikarzowi GW Neumann. Nie wyjaśnia tylko jakie będzie przesłanie tych bannerów i plakatów, tudzież jakie propozycje będą przedstawiane podczas tych spotkań. Wygląda to tak, jakby PO wydawało się, że nie „w każdej wiosce” o nich usłyszeli i że nie wszędzie zobaczyli ich piękne „obywatelskie”, „europejskie” i „praworządne” oczy, które chyba mają wystarczyć.
– Ludzie najczęściej pytają czy będziemy się bić o wygraną. Odpowiadam, że zrobimy wszystko, zawalczymy o zwycięstwo – snuje dalej swoją opowieść Neumann. Niestety, znów zapomniał wyjaśnić jak on i jego partyjni koledzy będą się „bić o wygraną” i gdy stwierdza, że „zrobią wszystko”, to co to jeszcze oznacza poza rozwieszaniem plakatów.
PO przeprowadziła też, jak podaje Gazeta Wyborcza, wewnętrzną analizę przyczyn zwycięstwa PiS. Pracowała nad tym grupa socjologów, choć doprawdy trudno uwierzyć w to, że trzeba być naukowcem, aby to zjawisko wyjaśnić. Z opracowania tego wynika, że problemem dla PO okazała się zasadniczo… frekwencja. „Niespodziewanie wysoka frekwencja […] przede wszystkim na wsi i w małych miastach”, doszło też do „paradoksów frekwencyjnych”, ponieważ „wyższa frekwencja sprzyjała PiS”; do tego „słaba frekwencja wśród najmłodszych”. Jeśli PO zamierza rzeczywiście oprzeć się na takich przesłankach, to pozostaje nam jedynie oswoić się z myślą, że PiS będzie rządził jeszcze bardzo długo.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…
30 lat jankeso-żydowskiej agentury i te same triki niczym numer na wnuczka
Jest jeszcze jedna możliwość: PO wcale nie chce wygrać z PiS. Obie partie mają de facto identyczne dalekosiężne cele: zrobić dobrze kapitalistom (przykład pierwszy z brzegu: Pracownicze Programy Emerytalne, zasilające rynki kapitałowe, zakup F-35 zasilający kompleks militarno-przemysłowy).
Do tego PO jest świadoma, że PiS lepiej zarządza społecznymi emocjami i lepiej przygotowuje „naród” do przyszłej wojny z Rosją o zasoby naturalne. Lepiej więc być „totalnianą opozycją”, bo takowa może się kiedyś przydać.
Tylko co robi lewica?
Rzecz w tym, że wolność jest pojęciem dla ludzi sformatowanych do znoszenia niewolnictwa pojęciem zupełnie niezrozumiałym, nie należy do życiowych priorytetów ani naczelnych wartości. Istoty nieświadome, a więc i amoralne, konformiści kochający swoje stado takich rzeczy nie rozumieją.
Micha i bat na wszystkich „złych”, „innych”, solidne, groźne, ale i sprawiedliwe panisko + iluzja samostanowienia i możliwość pogardzania „gorszymi” w oparciu o wspólnotową dumę z niczego- oto czego pragnie „lud”.
Nie ma co się łudzić, lewico, PiS jest najlepszym rządem, który Polacy mieli – i najlepszy, na jaki zasługują. Smutne.
Ten komentarz też ocenzurujecie, wolnościowcy?
Bredzisz koleś.
Wolność jest przede wszystkim pojęciem nieokreślonym, mającym wielki ładunek emocjonalny. I o to chodzi sprzedawcom owej ,,wolności” odmienianej przez przypadki i osoby. Bo zarówno może ono oznaczać wolność wypowiedzi (a niekoniecznie po wypowiedzi), wolność gospodarowania i wolność bycia okradzionym… ale i wolność od opieki medycznej czy wolność od prawa do pracy 9czego wielu doświadczyło dzięki władzy styropianu po 89 roku. wolność ma wiele twarzy – ale tylko jedna piękną. Pozostałe to raczej mordy wykrzywione pogardą lub drwiną.
Skorpionie, laaata doświadczeń wskazują, że „wolność” to możliwość żerowania na społeczeństwie. A pitolenie o jakiejśtam wolności jest dla ciemnego ludu, co to kupuje.