Nowe nieszczęście w Demokratycznej Republice Konga nie jest owocem działań antyszczepionkowców. Tego olbrzymiego kraju po prostu nie stać na powszechne szczepienia, mimo wielkich bogactw surowcowych zawartych w jego ziemi. Te jednak eksploatują zagranicznej koncerny. Epidemia odry, na którą zachorowało do tej pory ok. 150 tys. osób, okazała się śmiertelna w blisko 3 tysiącach przypadków. W ciągu siedmiu miesięcy zmarło więcej ludzi, niż zarażonych dwiema innymi chorobami epidemicznymi przez rok.
Z epidemią walczy pozarządowa organizacja humanitarna Lekarze bez Granic (MSF), według której choroba rozprzestrzeniła się już w 23 (na 26) prowincjach. Francuzom pomagają miejscowi wolontariusze i kongijskie ministerstwo zdrowia, lecz brakuje środków. Organizacji udało się zebrać 2,5 miliona dolarów na ok. 9 milionów potrzebnych do efektywnego zastopowania epidemii. Ebola jest bardziej medialna, budzi większy strach w bogatych krajach, co przyciąga setki milionów dolarów: kontrast jest olbrzymi.
Lekarze bez Granic podjęli akcję przeciw epidemii, zanim została ona oficjalnie zadeklarowana przez państwo kongijskie. Od początku roku zaszczepili prawie pół miliona dzieci i zajęli się ok. 30 tys. chorych, lecz z braku środków udało się zatrzymać rozmiar epidemii jedynie w części dotkniętych prowincji. W dziesięciu prowincjach w ogóle nie ma MSF i tam choroba nie przestaje się rozprzestrzeniać.
Odra atakuje głównie dzieci w wieku 5-6 lat i młodych dorosłych, oni też najczęściej umierają. W połowie lipca alarm w sprawie epidemii odry podniosła Światowa Organizacja Zdrowia, skoncentrowana wcześniej na walce z cholerą i ebolą. W połowie mijającego tygodnia kongijskie władze sanitarne podały, że na chorobę wywołaną wirusem eboli zmarło w ciągu roku blisko 2 tys. osób i niemal 300 na cholerę, tj. razem mniej niż zabrała epidemia odry, zabijająca dużo szybciej.
Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej
Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…