John Bolton znika z Białego Domu jeszcze bardziej nieoczekiwanie, niż się pojawił: Donald Trump powiadomił wczoraj świat na Twitterze, że zwolnił doradcę ds. bezpieczeństwa narodowego, gdyż coraz częściej się ze sobą nie zgadzali. Co przesądziło o tym, że jeden z jastrzębi wojennych zniknął z otoczenia amerykańskiego prezydenta? Kto go zastąpi?

Według analityków „Al-Dżaziry” punktów, w których Trump i Bolton się nie zgadzali, faktycznie było co najmniej kilka, ale o tym, że Bolton opuszcza Biały Dom po niecałym półroczu zdecydowały dwie sprawy. Pierwsza to porozumienie Amerykanów z talibami, którzy de facto odzyskali kontrolę nad Afganistanem. Sekretarz Stanu Mike Pompeo, a w ślad za nim Trump do niedawna twierdzili, że są zdecydowani podpisać układ pokojowy i zredukować – ale nie do zera – amerykański kontyngent w Kabulu. Bolton był nie tylko przeciwny porozumieniu, ale też twierdził, że nawet jeśli USA pozostawi w Afganistanie tylko 8 tys. żołnierzy (obecnie ma ich 14 tys.), to będzie w stanie nadal prowadzić „wojnę z terroryzmem”. Co prawda ostatni zamach terrorystyczny w Kabulu, w którym zginęło 12 osób, postawił całe porozumienie pod znakiem zapytania, doprowadził do odwołania przyjazdu delegacji talibów na negocjacje do Camp David, ale Bolton zdążył do tego czasu zirytować Trumpa swoim konsekwentnie odmiennym zdaniem.

Druga kwestia, w której prowojenny doradca zirytował – jak się okazuje, ostatecznie – nieprzewidywalnego amerykańskiego przywódcę, to sprawa irańska. Bolton od dawna marzył o wojnie z republiką islamską i zachęcał Trumpa do zaostrzania kursu wobec Teheranu: według analityków był głównym architektem ostatecznego wycofania się Amerykanów z porozumienia nuklearnego, ogłoszenia, że kraje handlujące z Iranem spotkają reperkusje i całej strategii „maksymalnego nacisku”. Żądał również, by przeprowadzić choćby symboliczny atak na Iran po zestrzeleniu amerykańskiego drona nad Cieśniną Hormuz (Trump w ostatniej chwili się z tego wycofał). Teraz, jak donosi agencja „Assiociated Press”, Trump zaczął dostrzegać bezowocność „maksymalnego nacisku” na Iran i był gotów rozważyć spotkanie z irańskim prezydentem Hasanem Rouhanim przy okazji posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Gotowość zaaranżowania spotkania deklarował francuski prezydent Emmauel Macron – Bolton był oczywiście przeciw.

Nadal nie wiadomo, kto zastąpi Boltona na stanowisku na stałe, zostając już czwartym za kadencji Trumpa doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego. Pełniącym obowiązki doradcy został na razie Charles Kupperman, dotychczasowy zastępca Boltona. To były członek administracji Ronalda Reagana, następnie pracował na wysokich stanowiskach w Boeingu i zbrojeniowym gigancie Lockheed Martin, a w latach 2001-2010 był w radzie nadzorczej think tanku Centrum na rzecz Polityki Bezpieczeństwa (Centre for Security Policy). Podmiot ten, blisko związany ze skrajnym skrzydłem Republikanów i hojnie dotowany przez koncerny zbrojeniowe, promował m.in. tezę, że rząd Baracka Obamy zinfiltrowany został przez Bractwo Muzułmańskie. Southern Poverty Law Center, organizacja broniąca praw człowieka, zwalczająca prawicowych ekstremistów, ocenia ten „think tank” jako zwykłą wylęgarnię teorii spiskowych.

Obserwatorzy, którzy po zwolnieniu Boltona zastanawiali się, czy może być jeszcze gorzej, niestety mogli mieć sporo racji.

patronite

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…