Rajmund Rajs ps. „Bury” – herszt bandy, która metodycznie mordowała ludność białoruską na terenach Polski po II Wojnie Światowej, został główną twarzą wystawy z okazji 80. rocznicy powstania Polskiego Państwa Podziemnego. Instalacje zostały zaprezentowane w Urzędzie Wojewódzkim w Olsztynie.

Na skandaliczną wystawę zwróciła uwagę fejsbukowa strona Przywróćmy pamięć o Patronach Wyklętych. Okazuje się, że przedstawiciel rządu  za publiczne pieniądze wystawił laurkę „Buremu” – jednej z najczarniejszych postaci okresu powojennego, człowieka, który według większości historyków dążył do eliminacji ludności białoruskiej z terenów dzisiejszej Polski.

Oddział Romualda Rajsa, pacyfikując wsie w powiecie Bielsk Podlaski i dopuszczając się zabójstw ludności cywilnej, dopuścił się zbrodni o znamionach ludobójstwa. Jego ofiarami padli bowiem prawosławni pochodzenia białoruskiego, a wyznanie i przynależność narodowa miały zasadnicze znaczenie. Potwierdzają to relacje świadków: w spalonej przez Rajsa wsi Zanie niszczono tylko domy rodzin prawosławnych, omijając obejścia katolików. Także w zeznaniach żołnierzy „Burego”, spisanych w zbiorach ośrodka KARTA, wątek niechęci polskich partyzantów do „ruskich” i „kacapów” przewija się regularnie.

To właśnie „Bury” jest głównym bohaterem wystawy autorstwa Artura Chojeckiego na część „Służby Zwycięstwu Polski i powstania Polskiego Państwa Podziemnego” – chociaż ze Służbą Zwycięstwu Polski nie ma wspólnego dosłownie nic. Na wystawie był też major „Łupaszka” – też co najmniej kontrowersyjny i też niezwiązany z SZP.

„Kto znalazł się na tej wystawie? Może założyciele zbrojnego podziemia, tacy jak Michał Karaszewicz-Tokarzewski lub Stefan Rowecki? Może cywilni przywódcy, tacy jak Kazimierz Pużak, Mieczysław Niedziałkowski albo Stefan Korboński? Nie, nie oni. PiS wolał pokazać za to ludobójcę” – czytamy na stronie Przywróćmy Pamięć o Patronach Wyklętych. 

paypal

 

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wrrrrr ! Co za kraj, co za rządzący nim ludzie ! Wstyd. To się musi źle skończyć. W efekcie……

  2. I jeszcze list Haliny Matejczuk, który został z niewielkimi skrótami został zamieszczony w Przeglądzie:

    „Jeszcze o „żołnierzach wyklętych”

    Z rozmowy Arkadiusza Panasiuka z Tomaszem Sulimą, opublikowanej w tygodniku „Przegląd” nr 2(836), zatytułowanej „Prawo do pamięci”, dowiedziałam się, że 6 sierpnia 2015 roku, prezydent Andrzej Duda powiedział „Będę robił wszystko, by wiedza o „żołnierzach wyklętych” była obowiązkowym elementem nauczania historii w szkołach”. Taka inicjatywa jest godna uznania, bowiem o zbrodniach „żołnierzy wyklętych, popełnionych na Białostocczyźnie, należy mówić, pisać i nauczać młodzież w szkołach, gdyż jest to część trudnej historii naszego kraju Polski. W archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku, w aktach sądowych z procesów Zygmunta Szendzielarza pseudonim „Łupaszka” i Romualda Rajsa pseudonim „Bury” oraz w „Księdze pamięci prawosławnych mieszkańców Białostocczyzny ofiar wydarzeń z lat 1939-1056 pod redakcją Konstantego Masalskiego (Białystok 2012 r.) znajduje się bardzo dokładna dokumentacja zbrodniczych wyczynów „żołnierzy wyklętych”, która powinna się znaleźć w podręcznikach. Właśnie ta dokumentacja pozwoli stworzyć rzetelny, prawdziwy obraz, „żołnierzy wyklętych. Trzeba bowiem pamiętać, że był taki czas na Podlasiu, kiedy to żołnierze Oddziałów Zbrojnych Podziemia Narodowego Zjednoczenia Wojskowego, powstałych z żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, z orzełkami w koronie na czapkach, jeszcze kiedy trwała wojna ( np. 2 maja 1945 r) mordowali między innymi kobiety w ciąży, dzieci, starców, furmanów, którzy pomagali ”żołnierzom wyklętym” się przemieszczać, ale byli prawosławni, więc zostali zamordowani. „żołnierze wyklęci”, pacyfikując białoruskie wioski, mordując grupowo i pojedyncze osoby, siali powszechny trach. Ludzie, którzy przeżyli gehennę okupacji niemieckiej, musieli się ukrywać, a niektórzy z nich w obawie o swoje życie wyjeżdżali do Związku Radzieckiego, opuszczając swoją ojczyznę Polskę, pozostawiając swoje chaty, ziemię. W śledztwie Instytutu Pamięci Narodowej zbrodnicza działalność „Burego” i innych „żołnierzy wyklętych” została jednoznacznie określona jako zbrodnia o znamionach ludobójstwa, czyli taka, która została popełniona ze względu na narodowość, rasę czy religię ofiar. Właśnie dlatego podręczniki powinny poświęcić więcej miejsca tej trudnej dla nas historii, żeby nigdy więcej w naszej ojczyźnie Polsce, obywatele polscy bez sądów, oskarżeń nie mordowali innych obywateli polskich.

    Halina Matejczuk (Gródek)”

    Film „Byłam konsulem…” jest dostępny na YT. Bardzo warto zapoznać się z życiem i losami wspaniałej kobiety, Haliny Matejczuk. Jej wspomnienia są też odtrutką na uzurpacje IPN i prawcowej falangi, obrońców wyzysku i imperialnego kapitalizmu.

  3. Przypomnę znów fragment książki Haliny Matejczuk „Byłam konsulem Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej”:

    „W tym czasie w Supraślu i okolicach było bardzo niespokojnie. Oddziały Zbrojnego Podziemia Narodowego Zjednoczenia Wojskowego Zygmunta Szendzielarza, pseudonim ‚Łupaszka’, który był dowódcą 5 Wileńskiej Brygady Armii Krajowej, i ‚Burego’ – Romualda Rajsa, coraz to kogoś mordowały. Znane są morderstwa między innymi mieszkańców wsi Zaleszany, Zanie, trzydziestu prawosławnych furmanów. Mordowano zbiorowo i pojedynczo – starców, dzieci, nawet kobiety w ciąży. Instytut Pamięci Narodowej zakwalifikował zabójstwo furmanów i pacyfikacje wsi przez oddział ‚Burego’ jako zbrodnie przeciwko ludzkości.

    W obliczu tak niebezpiecznej sytuacji tata postanowił wyjechać z rodziną do Białegostoku. Wynajął drewniany domek. Pokazał mi go, odwożąc mnie w końcu kwietnia do Białegostoku, skąd furmanką miałam wracać do Gródka. Tata obiecał, że jak tylko domek wyremontuje, przyjedzie do Gródka i zabierze mnie do siebie. Tak się jednak nie stało.

    2 maja 1945 roku oddział ‚Łupaszki’ wtargnął do domu taty i w obecności żony Felicji, synka Zdzisia i babci Marii strzałem w czoło zabił mojego ojca. Miał zaledwie 35 lat.

    Tata był zwykłym szewcem, wyznania prawosławnego. Ukończył tylko parę klas szkoły powszechnej. Nikomu w swym krótkim życiu nie zrobił krzywdy. Trudno mi do dziś zrozumieć, że po tak okropnej, niebezpiecznej, głodowej okupacji hitlerowskiej, swoi – jeśli w ogóle można tak bandytów nazwać – mordowali niewinnych, bezbronnych ludzi. W imię czego?

    W tym czasie wielu ludzi ze wschodniej Białostocczyzny w obawie o swoje życie wyjechało na wschód, do Związku Radzieckiego. Pustoszały wsie. Tylko z krótkiej uliczki Koszarowej wyjechały rodziny Deszczeniów, Karpiuków, Łukaszów i Mazurków. Mój dziadek Iwan nie pozwolił nam wyjechać, w odróżnieniu od brata mojego ojca Antoniego, który z pięcioosobową rodziną wyjechał z Supraśla za wschodnią granicę. Dziadek powiedział krótko: ‚Polska jest naszą ojczyzną, tu się urodziliśmy, tu mieszkali nasi przodkowie od prapradziadów i my też należymy do polskiej ziemi.’ Nad łóżkiem dziadka wisiał duży karabin, a w szafce ściennego zegara stały dwa granaty. Taką bronią chciał nas chronić.

    Szczęśliwie przeżyliśmy ten kataklizm. W tym samym dniu, kiedy zamordowano mojego tatę, w Supraślu zabito dwóch milicjantów, jeden nazywał się Budnik i był prawosławny, dwóch osiemnastoletnich bliźniaków, którzy prawdopodobnie należeli do Związku Walki Młodych, staruszkę. Po latach dowiedziałam się od kuzynki z Supraśla, że w czasie okupacji hitlerowskiej tata był ‚skrzynką’ kontaktową Armii Krajowej.”

  4. Pewnie wystawę zorganizowali znawcy historii pokroju marszałek Witek, która o Katyniu dowiedziała się z przedwojennych książek.

  5. No tak, w końcu Bury był pogrobowcem ekipy rządzącem Allensztajnem do 45-go roku. Sami swoi.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…