Ukraińskie związki zawodowe ostro zaprotestowały przeciwko nowym pomysłom rządu w Kijowie, ale czy ktoś usłyszy ich wołanie w kraju zdominowanym przez skrajną prawicę?

Chodzi o projekt, który rada ministrów przedłożyła Radzie Najwyższej (parlament) projekt zmian w kodeksie pracy i dwie ustawy, które można nazwać rezerwowymi. Alarm natychmiast wszczęły ukraińskie organizacje pracownicze, solidarność z nimi wyrażają też międzynarodowe organizacje związkowe. Na ile skuteczny będzie taki nacisk w kraju rządzonym przez ekstremistyczne prawicowe siły?

Obawy zaczęto wyrażać jeszcze zanim projekt ten został w ogóle podany do publicznej wiadomości. Nie tylko nie wszczęto żadnych konsultacji ze stroną społeczną, a rząd potraktował to jako tajny dokument. Z treścią proponowanych zmian udało się zapoznać działaczom związkowym dzięki – jak zrelacjonowano na stronie Międzynarodowego Związku Pracowników Sektora Budowlanego i Drzewnego (Building and Wood Workers’ International, BWI) – „przeciekowi” jakiego miał dopuścić się niezidentyfikowany z imienia i nazwiska „ekspert”.

Obecnie oficjalnie wiadomo już, że chodzi o ogólną dewastację wszelkich pozostałości po i tak wątłych gwarancjach pracowniczych i socjalnych. Po ewentualnym wdrożeniu tych zmian, możliwe będzie między innymi zwalnianie pracowników bez wskazania jakiejkolwiek przyczyny, a okres wypowiedzenia zostanie drastycznie skrócony. Nowe prawo przewiduje także wprowadzenie nowych kategorii krótkoterminowych umów -„zero-hours contracts”. Są to umowy niezwykle prekaryjne, szczególnie popularne w Wielkiej Brytanii, w których nie ma zdefiniowanej ilości godzin do przepracowania w danym interwale, często nie są też opisane dokładne ramy czasowe świadczenia pracy. Oprócz tego wprowadzone mają być nowe warunki „wyrównywania” przy odbiorze nadgodzin – okresy będą dłuższe; wprowadzone też będą inne komplikacje ze szkodą dla pracowników. Modyfikacje mają też dotyczyć urlopu macierzyńskiego i osłabić wpływ już istniejących lub ewentualnych nowych tzw. zbiorowych układów pracy.

Wspomniane na początku ustawy rezerwowe zostały przygotowane po to, aby udało się – choćby kolanem – przepchnąć zmiany na rynku pracy, w sytuacji, gdyby głównej „reformy” nie udało się przegłosować.

Ukraińskie związki zawodowe planują przeprowadzenie kolejnych akcji protestacyjnych 15. i 16. stycznia – żądają natychmiastowego przystąpienia do negocjacji; zamierzają też wystosować specjalny apel do prezydenta Zełenskiego. Głównym organizatorem ruchu sprzeciwu jest ukraiński związek PROFBUD.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Jakoś mnie to nie dziwi. Najpierw chcieli Donieck i Ługańsk oddać Shelowi ,a mieszkańców wysiedlić .Później walka z własnym narodem . Teraz to. Całkowita likwidacja państwa a resztki oddadzą Kołomojskiemu

  2. A Dzikie Pola już dawno temu zaorane i sprywatyzowane. Nie ma więc dokąd uciec, jak to było w 17. wieku.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…