Premier Mateusz Morawiecki opublikował artykuł w portalu politico.eu, który jest odpowiedzią na rosyjską ofensywę historyczną, zapoczątkowaną wystąpieniem Władimira Putina 19 grudnia 2019 r.

Artykuł polskiego premiera wpisuje się w narastającą z obu stron agresję, która dosięga niesłychanych poziomów w dotychczasowych relacjach polsko-rosyjskich. Co gorsza, w odpowiedzi na manipulacje i fakty wyrwane z kontekstu, jakimi rzuca druga strona, Morawiecki sięgnął po półprawdy i ewidentne kłamstwa. Tylko czekać jeszcze gorszych i obrzydliwszych reakcji z tamtej strony, a potem następnych szarż polskich najemnych historyków i propagandzistów. Spirala się nakręca.

Mateusz Morawiecki po raz kolejny (bo to stała teza polskiej polityki historycznej) stwierdza, że ZSRR „pomagał nazistowskim Niemcom”, że był „daleki od bycia wyzwolicielem”. Polski premier twierdzi, że zakończenie II wojny światowej i zwycięstwo nad nazizmem „nie oznaczało końca tragedii, a jedynie początek nowej”, zrównując tym stwierdzeniem nazizm z ustrojem, który nazywa się komunizmem, a który panował w krajach socjalistycznego obozu. Morawiecki mija się z prawdą pisząc, że to była „okupacja sowiecka” i która „ kosztowała życie milionów ludzi i pozbawiła Polskę i Europę Środkową niepodległości i szansy na normalny rozwój gospodarczy”. Jeśli ten „rozwój gospodarczy” miałby wyglądać tak, jak rozwarstwiona klasowo, niesprawiedliwa i wcale nie demokratyczna Polska międzywojenna, to doprawdy trudno tu mówić o „normalności”. I tak, PRL to okres stalinizmu z ewidentnymi zbrodniami, ale też czasy już nie totalitarne, odbudowa kraju z ruin, budowa polskiego przemysłu, awans społeczny milionów ludzi. Tak, właśnie tutaj mówienie o milionach jest zupełnie na miejscu.

Morawiecki powtarza narrację, że to pakt Ribbentrop – Mołotow utorował drogę do wybuchu II wojny światowej, choć jako historyk z wykształcenia powinien wiedzieć doskonale, że historia to proces, a nie ciąg oderwanych od siebie wydarzeń. Manipuluje tez faktami pisząc, że jedynie współpraca ekonomiczna z ZSRR zbudowała potęgę militarną hitlerowskich Niemiec, choć fakty owocnej współpracy kapitalistycznych potęg zachodu z Niemcami nie tylko przed wojna, ale też w czasie jej trwania jest powszechnie znany. Płynnym ruchem polski premier dzieli odpowiedzialność Rosji za zagładę Żydów z hitlerowskimi Niemcami, by kilka akapitów dalej potwierdzić to jeszcze zdaniem, że „ratowanie Żydów nigdy nie było priorytetem dla Stalina i Armii Czerwonej”.

Morawiecki dodaje, że „prawdziwa historia podwójnej okupacji Polski mogła być opowiedziana przez Polskę dopiero w 1989 roku”. Nie, panie premierze. Właśnie pisanie od nowa najnowszej historii Polski przez instytucje III RP, negowanie innych punktów widzenia niż katolicko-narodowy, wyrzucanie do kosza efektów pracy i dorobku całych pokoleń przejdą do historii jako przykład perfidnego grania przeszłością.

Morawiecki mówi półprawdy o stosunkach polsko-żydowskich w czasie wojny i okupacji, choć źródeł, pokazujących, że były one pełne polskiego bohaterstwa, ale też podłości, zbrodni i zdrady, jest mnóstwo. Co ciekawe, rzuca też premier uwagę, że polski rząd na uchodźstwie „próbował” uświadomić zachodnim sojusznikom rozmiary zbrodni na Żydach. Dlaczego tylko próbował, zderzając się ze ścianą obojętności? Czyżby zachód miał „inne priorytety”? Dlaczego tutaj polski premier nie jest tak bezlitośnie surowy, jak dla ZSRR?

Na koniec Mateusz Morawiecki próbuje przekonać czytelników, że tylko jego interpretacja historii II wojny światowej jest prawdziwa. Nie ma racji.

Artykuł polskiego premiera wywołał bardzo mocną reakcję w Rosji. Do ataku jeszcze tego samego dnia rzucili się najwięksi propagandziści rosyjscy. Już poszły w świat podłe słowa jakiegoś nieodpowiedzialnego durnia, który powiedział, że Stalin miał rację nakazując mord w Katyniu. Co będzie jeszcze? Padną jeszcze gorsze słowa, nieprawdziwe i wstrętne. Obie strony będą wzajemnie obrzucać się oszczerstwami i nienawiścią. Przypomną z pewnością Morawieckiemu jego hołdy dla współpracowników nazistów – Brygady Świętokrzyskiej, odbierając mu wiarygodność. Największymi ofiarami tej historiograficznej wojny zastępczej zostaną natomiast prawdziwi polscy bohaterowie, ci, którzy walczyli o Wał Pomorski i zdobywali Berlin. Polski IPN dawno wyrzucił ich na margines, wmawiając społeczeństwu, że z niewłaściwej strony szli na ten Berlin, że nie ma z czego być dumnym. Teraz również rosyjscy usłużni komentatorzy prędzej przypomną o Polakach w Wehrmachcie (oczywiście wyrywając całą rzecz z kontekstu) niż o braterstwie broni sprzed 75 lat. I co? O to polskiej prawicy chodziło?

Co będzie jeszcze? A czemu nie miałoby zdarzyć się to, czego od dawna domagają się niektórzy rosyjscy politycy? Wzorem amerykańskim Rosja wprowadzi sankcje personalne przeciwko najwyższym politykom Polski, zamknie przed nimi swą przestrzeń powietrzną, obłoży karami wszelkie firmy, które zechcą robić z państwowymi polskimi przedsiębiorstwami jakiekolwiek interesy, będzie bojkotować wszelkie międzynarodowe imprezy, na których pojawią się polscy politycy. Taka lista Morawieckiego. I są wszelkie podstawy, by przewidywać, że oczywiście mamy na Zachodzie przyjaciół, ale ich przyjaźń może okazać się nie tak mocna, jak chęć zarabiania na interesach z Rosją. Może ona jest brzydka, ale zyski na niej są pokaźne.

Dość tego nakręcania wrogości, dość grania emocjami z obu stron. Muszą znaleźć się siły, które zatrzymają ten festiwal nienawiści. Kroczenie tą drogą prowadzi nie tyle w ślepy zaułek, ile do nieodwracalnych skutków, które będą miały bezpośredni wpływ na życie zwykłych ludzi. Nie ma żadnego powodu, dla którego społeczeństwo mają płacić za wojny nie w polskich zresztą interesach, które prowadzą polskie elity. Zatrzymajmy się.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Hm, fakty przez minione dekady były jednoznaczne: wojnę wywołały Niemcy. Teraz jest jakaś próba zwalania winy na innych, a to na mitycznych „nazistów” (z kosmosu), a to na Polaków, a to na Rosjan… nie widzicie tego?? Przypadkiem Parlament Eur. przyjął taką a nie inną rezolucję? Niemcy chcą się wybielić, dlatego oskarżają wszyskich wokół.

    Co nie zmienia postaci rzeczy że akurat my w PL w 1945 wymieniliśmy siekierkę na kijek, bo stalinizm był dla nas niewiele mniejszym terrorem (mniejszym o tyle tylko, że łapanek ulicznych nie było, ale pamiętajmy, łapanki uliczne to tylko Warszawa, Łódź itp).

    1. Bilans ofiar wypada wypada na korzyść Batiuszki Stalina – przybyło tylko 15 milionów Polaków. To co, miało tyle ubyć?

  2. Na czym polegał totalitaryzm okresu Stalinowskiego? Niech mi ktoś to wyjaśni bo nie ogarniam lewactwa…

    1. Popytaj dziadków jeśli jeszcze żyją, a jeśli już nie to posłuchaj innych, którzy zdążyli się od nich czegoś dowiedzieć. Bo o ile o epoce Gierka można powiedzieć, że to był miły okres PRLu, a nawet że gomułkowska „mała stabilizacja” miała swoje uroki (mimo oczywistych represji politycznych dotykających szerokich rzesz społeczeństwa, np. Poznań 56, wydarzenia 68, strzelanie do robotników 70, przyczyny powstania KORu itd), to lata 40-50 to był dramat. W okresie stalinowskim ludzi po prostu zwijali z ulicy i słuch ginął.

    2. ’…ludzi po prostu zwijali z ulicy i słuch ginął…” – totalne bzdury. Bandytów owszem zwijano, sprawnie osądzano i skazywano na łagry – tak jak powinno być w zdrowym państwie. Bandyta po odpracowaniu wyrządzonych krzywd resocjalizował się i wracał do społeczeństwa. Brawo Stalin !!!

    3. Serio? W sensie ja rozumiem obronę ZSRR przed zachodnią propagandą, ale żeby tak bronić Stalina? Historia nie jest czarno-biała i jasne, że np. Stalin przyczynił się do pokonania Hitlera, ale był też strasznie morderczym psycholem. Poczytaj sobie o wprowadzonych zaraz po powstaniu PRL stalinowskich ustawach, które pozwalały właściwie na skazywanie na śmierć każdego, kto nie odpowiadał władzy. Nie mówię, że nie było bandytów, śmieci z lasu, którzy podkopywali wysiłek odbudowy państwa, walka z nimi była konieczna. Ale jak mówiłem nic nie jest czarno-białe i te ustawy były zwyczajnie wykorzystywane do zabijania każdego, kto się władzy nie podobał, co bardzo istotne zginęło z przyczyn politycznych wielu zadeklarowanych socjalistów, którzy odważyli się mieć nieco inne zdanie o tworzeniu socjalizmu niż wszechwiedzący wódz.

  3. Trzeba być niespełna rozumu półgłówkiem lub cynicznym kłamcą, żeby zrównać okupację hitlerowską w latach 1939-45 z „okupacją sowiecką” w latach 1945-89. Tylko ignorant lub manipulator postawi znak równości między latami kiedy 6 milionów Polaków zostało zamordowanych i latami kiedy 15 milionów Polaków urodziło się i mogło żyć w pokoju. Między latami kiedy bombardowano całą infrastrukturę i latami kiedy zbudowano tysiące mieszkań, zakładów pracy, szkół i szpitali. Jak bardzo trzeba mieć wypaczone pojęcie o historii, żeby złożyć hołd hitlerowskim kolaborantom z Brygady Świętokrzyskiej. Fakt kolaboracji potwierdzają dokumenty Armii Krajowej, nie jest to komunistyczna legenda jak podaje do wierzenia IPN.

  4. Wina jest po obu stronach, choć obecnie bardziej nieustępliwą jest strona rosyjska w osobie jej prezydenta Putina. Kluczowa jest tutaj kwestia miejsc pamięci, stosunek do komunizacji, dodatkowo komplikuje to sprawa odzyskania ziem zachodnich. Komunizację w sferze społecznej lewica popiera i będzie popierała, ponieważ przyczyniła się do powstania wielu instytucji socjalnych i awansu społecznego dużych grup ludności. To jest i będzie przedmiotem walk z prawicą. Natomiast komunizacja w zakresie upamiętnienia i podkreślania roli armii ZSRR w drugiej wojnie światowej w PRL-u służyła i obecnie służy głównie imperializmowi rosyjskiego. I tutaj moje stanowisko jest zgodne ze stanowiskiem obecnego rządu. Specyficzną sytuację mają natomiast te miejsca na ziemiach odzyskanych. O ile słuszny jest argument, że armia sowiecka wcale nie uczyniła Polsce specjalnej przysługi, wyzwalając tereny polskie II RP, bo i tak musiała tego dokonać w celach wojennych, to twierdzenie, że musiała uwolnione od Niemców tereny (późniejsze Ziemie Odzyskane) przekazać Polsce jest bezzasadny. Dlatego zasługują na pamięć ci, którzy się do tego przyczynili. A nie był to ani naród rosyjski, ani nawet żołnierze Armii Czerwonej tylko sam rząd sowiecki w 1945 roku, czy się to komuś podoba czy nie. I według mnie w w ramach poprawy polityki historycznej powinny stanąć we wszystkich dużych miastach na ziemiach odzyskanych pomniki nie-żadnej wdzięczności, czy nawet braterstwa broni, tylko aktu uznania państwa polskiego dla rządu sowieckiego w 1945 za odzyskania dawnych ziem Polski. To było zdarzenie o ogromnej historycznej roli. Natomiast na pozostałych terenach Polski uważam, że władze mają pełne prawo do usunięcia wszelkich pomników podkreślających wkład armii radzieckiej z miejsc eksponowanych w miastach. Mogą postawić zwykłe tablice pamiątkowe informujące o walkach i ilościach poległych żołnierzy polskich i radzieckich w walkach o uwolnienie od okupantów niemieckich. Jeśli są tam miejsca dużych bitew, np. Studzianki to prywatni lub samorządowi inwestorzy mogą postawić pomniki przypominające o samej bitwie i jej wartościach historycznych (dotyczy to innych ważnych miejsc też z czasów I wojny światowej). Natomiast samorządy, ewentualnie mieszkańcy winny mieć prawo przeniesienia starych pomników, tablic pamięci o poległych żołnierzach. opieki i celebrowania rocznic w miejscach nieeksponowanych, np. na cmentarzach. Uważam, takie rozwiązanie za sprawiedliwe historycznie.

    Natomiast w stosunku do bieżącej polityki, polski rząd ma prawo do ujawniania faktów z okresu II wojny światowej i jej genezy oraz ich interpretacji, a także wytykania nierozliczenie się obecnych władz z dziedzictwa sowieckiego, kontynuacji jego dziedzictwa właśnie dla celów propagandowych, w szczególności podkreślania obecnego i dawnego imperializmu rosyjskiego. Nie powinien tego mówić wprost, ale dawać jasno podstawy do takiego wnioskowania.

    Niestety, aby być w pełni tutaj wiarygodny musiałby być także uczciwy w zakresie polityki pamięci historycznej, a taką będzie mógł prowadzić dopiero rząd lewicowy.

    1. Ja pochodzę z kraju, który nigdy nie był Polską,a trafił się Polsce właściwie przez przypadek i tylko dzięki Armii Radzieckiej i Batiuszce Stalinu. I dooobrze jeszcze pamiętam, że w 56-tym roku naród mojego kraju klął się na wierność Imperium Rosyjskiemu.

  5. To nie Putin zaczął, a Unia Europejska. Jej rezolucja z października 2019 fałszuje historię, jako główny powód wybuchu II wojny światowej wymieniając pakt Ribbentrop-Mołotow podpisany w sierpniu 1939. Po co ta rezolucja? Nie mam pojęcia, ale to ona nakręciła spiralę ohydztw. Cóż w tym dziwnego, że się Rosja broni przed potwarzami? Cała Europa zachodnia nie próbowała zapobiec wojnie, a skierować Hitlera na wschód. Zapobiec dalszej wojnie można było już we wrześniu 1939 roku atakując Niemców od zachodu.

  6. Zara, zara1 To Pinokio jest bangsterem czy historykiem? To jeśli jest aż tak dobrym histo-ryjkiem, to niech siedzi w IPeeNie i judzi, bo mu to doskonale lepiej wychodzi. Choć w ograbianiu społeczeństwa też wykazuje nielichy talent.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Argentyny neoliberalna droga przez mękę

 „Viva la libertad carajo!” (Niech żyje wolność, ch…ju!). Pod tak niezwykłym hasłem ultral…