Podobnie jak w wielu innych krajach, kwarantanna w Indiach przynosi o wiele więcej nieszczęść niż koronawirus. Rząd kazał zostać w domu przez trzy tygodnie ponad miliardowi ludzi. Transport jest sparaliżowany, policja uzbrojona w kije i karabiny zabija i maltretuje najbiedniejszych, którzy nie mają szans na żadną kwarantannę. Dziesiątki milionów robotnic i robotników pozbawionych pracy i płacy idą pieszo do stanów skąd pochodzą, wielu umiera po drodze.

Policja bije nieprzestrzegających kwarantanny. twitter

W Indiach naliczono ok. 2 tys. zarażeń, 38 osób zmarło z powodu koronawirusa, lecz straty wywołane kwarantanną są o wiele większe. Rząd niczego nie przewidział dla milionów robotników z prowincji, ani dla mieszkańców wszechobecnych slumsów, oprócz brutalnego nadzoru policyjnego. Tydzień temu premier Norenda Modi dał ludziom tylko cztery godziny na rozpoczęcie kwarantanny. To natychmiast wyrzuciło na drogi miliony pracowników wracających z miast do swych wsi, co zamieniło się w wielką tragedię. Brak jeszcze jakiegoś bilansu, lecz z głodu i zmęczenia umarły co najmniej tysiące ludzi.

W miastach kwarantanna jest możliwa dla osób dobrze sytuowanych, lecz jest to niewielka mniejszość. W niemożliwie zagęszczonych dzielnicach biedy i slumsach, gdzie nie ma ubikacji ani źródeł wody kwarantanna nie może funkcjonować. Kobiety jak zawsze wybierają się grupami po wodę, a mężczyźni w poszukiwaniu nielegalnej pracy i jedzenia. Praktyki społeczne w Indiach artykułują się wokół życia społeczności, więc kwarantanna z miejsca wyklucza ubogich.

Autobusy zapewniono tylko nielicznym. indiatimes

Niektóre stany chcą pomóc tym, którzy znaleźli się na drogach i mają przed sobą nierzadko tysiąc lub więcej kilometrów do przejścia. Lecz częściowe uruchomienie transportu autobusowego dla nich spowodowało niekontrolowane paniczne ruchy tłumów. Policja bije kijami bezrobotnych, którzy próbują zdobyć jakąś pracę. Każe im robić „karne pompki” lub chodzić na czworaka, strzela do uciekinierów. Z chorób największe zagrożenie stanowi teraz gruźlica, która w warunkach ciasnego zamknięcia wielu ludzi nieubłaganie poszerza swoją obecność.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. A teraz dedykuję to wszystko osobom, które wcześniej mówiły o depopulacji i zahamowaniu przyrostu naturalnego.

  2. Dane z Chin potwierdzają to, o czym wcześniej pisałem:
    https://www.bmj.com/content/369/bmj.m1375
    “What the current situation boils down to is this: is economic meltdown a price worth paying to halt or delay what is already amongst us?”

    Podobne dane z Islandii wskazują, że większość osób przechodzi infekcję bezobjawowo. Wszędzie poza USA (jeśli dane stamtąd są pewne i świadczą o czymś innym, niż o fatalnym stanie zdrowia populacji i brak opieki medycznej dla większości) objawy są zależne silnie od wieku. Infekcja COVID19, jak i innymi pokrewnymi, daje odporność swoistą (to jest najważniejsze). W związku z tym strategia izolowania osób zainfekowanych (nie mówię tu o bzdurnych polskich regulacjach, tylko o racjonalnych) nie jest moim zdaniem optymalna i chyba nawet nie jest racjonalna. [Bzdurność polskich regulacji łatwo zauważyć patrząc na zalecenia w zakresie zdrowia publicznego w UE… – jest to na str 54nn marcowej Medycyny Praktycznej]

    Jeśli chodzi o Polskę, to widoczne na pierwszych stronach portali informacyjnych licznik (analogiczny do licznika długu publicznego pana B. z centrum Warszawy) jest wadliwy z założenia i nastawiony na wywoływanie strachu. Mamy dwie rubryki: zakażenia i zgony. Jest to informacja wprowadzająca w błąd, gdyż “zakażony” nie oznacza chory, a chory nie oznacza martwy. Nie mamy ponadto żadnych informacji o tym w jaki sposób pozytywny wynik testu PCR/qPCR przekłada się na stan kliniczny, jaki jest próg wiremii dla wyniku pozytywnego, ile spośród “zarażonych” wykazuje objawy i w jakim nasileniu etc. Więcej wiemy o strukturze wiekowej zmarłych, ale to wymaga szukania. Nawet w przypadku non-comorbid nie wiemy na jakiej podstawie ów brak był określany (wywiadu, danych lekarskich, autopsji…). Po części pisał o tym ogólnodostępnie Lindenberg. Mówiąc w skrócie: COVID19 jest kuzynem brzozy smoleńskiej (w polskim grajdołku).

    Podana wczoraj po raz pierwszy liczba zakażonych osób z personelu służby zdrowia wskazuje, że rzeczywista liczba zakażonych w populacji jest o ca. dwa rzędy wielkości większa. I co? I mianowicie nic.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Polska trasa koncertowa probanderowskiego artysty

W Polsce szykuje się występ znanego, przynajmniej na Ukrainie artysty i szołmena Antona Mu…