W drugiej połowie 2020 r. protesty ukraińskich górników wybuchały jeden za drugim. Chodziło zawsze o podobne rzeczy: żenująco niskie zarobki lub długie opóźnienia w ich wypłacaniu. Teraz o zaległe pensje równocześnie walczą górnicy z Myrnohradu w kontrolowanej przez Ukrainę części Zagłębia Donieckiego, pracownicy wydobywający rudy uranu w obwodach kirowohradzkim i dniepropetrowskim oraz robotnicy z obwodu lwowskiego.

Myrnohrad, do 2016 r. noszący nazwę Dimitrow na cześć słynnego bułgarskiego rewolucjonisty, wyrósł przy kopalniach węgla. Państwowy kombinat zajmujący się wydobyciem, w skład którego wchodzą m.in. cztery kopalnie oraz zakłady remontowe, jest największym i w zasadzie niemalże jedynym pracodawcą w mieście liczącym niecałe 50 tys. mieszkańców (liczba ta sukcesywnie spada). Ostatnie pieniądze za pracę miejscowi górnicy zobaczyli we wrześniu. Była to część, nawet nie całość wypłaty za poprzedni miesiąc.

Delegacja robotników protestowała 8 i 9 grudnia pod siedzibą lokalnych władz, a jedna z czterech kopalń, „Kapitalna”, przerwała pracę. Na transparencie inicjatorzy protestu napisali „Głodny górnik to wstyd dla państwa”, wręczyli również samorządowcom petycję, którą chcieliby przekazać prezydentowi i premierowi Ukrainy. Domagają się w niej wypłacenia zaległych wynagrodzeń, niedopuszczenia do podobnych sytuacji w przyszłości, a także tego, by państwo nie dopuszczało do sytuacji, w której państwowe zakłady pracy popadają w długi. Robotnicy są przekonani, że kombinat „Myrnohradzki Węgiel” (Myrnohradwugilla po ukraińsku, Mirnogradugol’ w powszechnie używanym w regionie języku rosyjskim) znowu znalazł się w kłopotach z powodu szkodliwych działań dyrekcji. Doskonale pamiętają sytuację z 2015 r., gdy do firmy, działającej jeszcze pod niezdekomunizowaną nazwą „Krasnoarmiejskugol'” wkroczyła policja, a kierownictwo zakładu zatrzymano pod zarzutem przywłaszczenia 52 mln hrywien (według ówczesnego kursu blisko 2,2 mln dolarów) – pieniędzy przeznaczonych na wypłaty dla załóg.

Pracownik „Lwowskiego Węgla” protestuje z transparentem „My wydobywamy węgiel, a nie mamy wypłaty”/ fot. Facebook/MykhailoVolynets

Petycję do Wołodymyra Zełenskiego napisali również górnicy z kopalni Lisowa (Leśna), należącej do kolejnego państwowego kombinatu Lwiwwuhilla (Lwowski Węgiel). Oni z kolei nie otrzymali wynagrodzeń za wrzesień i październik 2020 r., a łączny dług zakładu wobec załogi wynosi 60 mln hrywien (ok. 10 mln złotych). Robotnicy nie ograniczyli się do napisania pisma – 8 grudnia 75 z nich zjechało na dół zgodnie z harmonogramem zmian, ale odmówiło przystąpienia do pracy, a następnie nie wyjechało na powierzchnię. Podziemny protest, jedna z najbardziej ekstremalnych form strajku, narażająca pracowników na utratę zdrowia i życia, wydaje im się jedynym sposobem, który może skłonić władze do pilnego zainteresowania się losem górników.

8 grudnia górnicy pikietowali również pod siedzibą rządu w Kijowie – na taką formę protestu zdecydowała się część pracowników państwowego Schid HZK (dawniej WostGOK), jedynych na Ukrainie zakładów wydobycia i wzbogacania rud uranu oraz największych w tym kraju zakładów wytwarzających kwas siarkowy. Kombinat o strategicznym dla kraju znaczeniu, któremu podlegają kopalnie w obwodach dniepropetrowskim i kirowohradzkim, ma już wobec swoich pracowników zaległości płacowe rzędu 143 mln hrywien (ok. 22 mln złotych). Co więcej, jego dyrekcja ogłosiła 7 grudnia przeniesienie wszystkich zatrudnionych, choć ci są zdolni do pracy, na przymusowe postojowe.

Jeszcze 17 listopada ukraińska Rada Najwyższa przegłosowała poprawkę do budżetu, która pozwoli na ekspresowe dofinansowanie państwowych kopalń kwotą 1,4 mld hrywien, by robotnicy mogli otrzymać wypłaty za już wykonaną pracę. Pieniądze dotąd jednak nie zostały uruchomione, a w ocenie Niezależnego Związku Zawodowego Górników Ukrainy krajowe ministerstwo finansów oraz spółka Naftohaz, która miałaby przekazać większość kwoty, celowo ten proces opóźniają. Związkowcy 9 grudnia zwrócili się z bezpośrednim zapytaniem do premiera Denysa Szmyhala, który ponownie obiecał, że górnicy pieniądze dostaną. Czy rządzący Ukrainą „słudzy ludu” tym razem wywiążą się z obietnic, czy raczej znowu będą udawać, że nie widzą dramatycznej sytuacji pracowników?

patronite
Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…