Twórca WikiLeaks Julian Assange po kilkunastu latach spędzonych w odosobnieniu i szczęśliwym uwolnieniu, dzięki wieloletnim staraniom postępowej, autentycznie pro-wolnościowej, części zbiorowości międzynarodowej wystąpił ostatnio przed Komisją ds. Prawnych i Praw Człowieka Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE). Casus Assange’a pokazuje jak głęboko chorą i zaprzeczającą podstawowym Prawom Człowieka (wedle Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka ONZ z 10.12.1948 r.) jest współczesna sytuacja panującą na Zachodzie. Gwałcone są podstawowe Prawa Człowieka – i to nagminnie – mimo iż kolektywny Zachód kreuje się na przysłowiowy „metr z Sevres” w tej materii. Dlatego, także z racji kolonialnej, neokolonialnej i nie zapomnianej w innych częściach świata przeszłości, wszelkie próby eksportu, różnymi metodami wprowadzania zachodnich porządków oraz związanych z nimi wartości, są kontestowane w nie-zachodnim świecie. Assange zwrócił uwagę w swym wystąpieniu (o którym w mediach naszego kraju było cicho), przede wszystkim na postępujące ograniczenia w dostępie społeczeństw i pojedynczych ludzi do rzetelnej, pluralistycznej (czyli pochodzącej z różnych źródeł) informacji co gwarantuje wspomniana Deklaracja (artykuł 19).
Dramatycznie zabrzmiało wyznanie Australijczyka na początku wystąpienia: „…..Nie jestem dziś wolny, ponieważ system zadziałał. Jestem dziś wolny po latach uwięzienia, gdyż przyznałem się do dziennikarstwa. Przyznałem się do uzyskiwania informacji ze źródła i przyznałem się do informowania opinii publicznej, jakie to były informacje. Nie przyznałem się do niczego innego”. To wyznanie bezpośrednio potwierdza głębokie schorzenie systemu i samej demokracji (zwanej nie wiadomo dlaczego liberalną).
Ugoda, jaką musiał zawrzeć ze swymi prześladowcami, była podyktowana chęcią osobistej wolności, gdyż 14 lat musiał spędzić w odosobnieniu o zaostrzonym rygorze. Bez tego nie ujrzałby światła dziennego, a bezprecedensowy globalny wysiłek ludzi dobrej woli i szlachetnych intencji poszedłby na marne. A prawne zabezpieczenia, którymi tak się na kolektywnym Zachodzie powszechnie szermuje są, jak widać na przykładzie Assange’a, świstkiem nic nie znaczącego, papieru. Wedle tych zapewnień i stosu dokumentów tworzonych przez różne gremia na potrzeby Praw Człowieka i praktyki ich przestrzegania (a w szczególności to co zawiera wspomniany art. 19 czyli prawo do wielopłaszczyznowej informacji) tak długie starania o uwolnienie Australijczyka nie powinny mieć miejsca. A apele o jego uwolnienie pochodziły z wielu stron globu, z różnych środowisk. Szkoda, że w tych głosach brakowało zdecydowanego sygnału z Polski i od polskich polityków (skandalem jest, iż polscy euro-parlamentarzyści nie brali udziału przy tworzeniu rezolucji z 2022 dot. jego uwolnienia, zaś część głosowało przeciwko jej przyjęciu). A te starania pochodzące z tak różnych stron – PACE, rządy krajów głównie poza europejskich, parlamenty, dyplomaci, środowiska naukowe, papież Franciszek I, związki zawodowe, organizacje prawników i lekarzy, środowiska artystyczne, aktywiści itd. – unaoczniły, iż idea dostępu ludzkości do informacji, niecenzurowanej, nie limitowanej i wyselekcjonowanej przez jakieś amorficzne, ukryte siły i ośrodki, jest niesłychanie żywa. Szkoda, że Polska, polskie elity i mainstream w tej akurat materii poszły za głosem prezydenta Francji Jacques’a Chiraca (2004 r.) i nie straciły okazji by milczeć.
Na kpinę zakrawa wyrok, jaki groził Assange’owi w krynicy demokracji i w kraju, który kreuje się źródło wszelkich wolności oraz swobód – USA. Chciano go tam w wyniku manipulacji i prowokacji skazać na 175 lat wiezienia. M.in. za kryminalne przestępstwa, których jak się okazało nie popełnił. Mega-skandalem międzynarodowym jest, że USA wywierały naciski na demokratyczne kraje (m.in. Ekwador, Wielką Brytanię, Islandię i Szwecję), by one w wyniku spreparowanych przez Waszyngton oskarżeń dołączyły do krucjaty przeciwko Assange’owi. To również świadczy o degeneracji zachodniego systemu jurydycznego (klasyczny areszt wydobywczy, a tak krzyczano o tym haniebnym procederze uprawianym w pisowskiej Polsce) i schyłku demokracji. Otwarcie padło w tym wystąpieniu oskarżenie, iż cały 14-letni pobyt w kazamatach brytyjskiego więzienia Belmarsh oraz tortury psychiczne, jakim poddano Assange’a były zemstą CIA. Brytyjski rząd w ramach wspomnianej krucjaty – przyznał się do tych niecnych praktyk przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka – bezprawnie inwigilował jurystów zaangażowanych w obronę Australijczyka przed sądami na Wyspach.
Na Islandii przeprowadzono przy zgodzie miejscowego rządu bezprawną akcją przejęcia przez agentów CIA aktywów oraz materiałów WikiLeaks. Łapówki, na co Assange także zwrócił uwagę, posłużyły nawet do wniknięcia do chronionej prawem, dobrymi obyczajami oraz zasadami demokratycznego państwa prawa sfery bankowości i usług finansowych by przejąć i blokować subskrypcje, konta i depozyty.
Równolegle z uwięzieniem Assange’a zatrzymano w USA sygnalistę WikiLeaks Bradleya (Chelsea) Manninga, chcąc w takim sposób pozyskać dodatkowych informacji obciążających australijskiego dziennikarza.
CIA pod kierownictwem wyjątkowo obrzydliwego szefa (nawet jak na standardy amerykańskich służb) mogącego w tej mierze konkurować jedynie z owianym wyjątkowo złą sławą szefem FBI Edgarem Hooverem) Mike’a Pompeo, nie wybaczyła Assange’owi, iż ujawnił masową skalę inwigilacji przez CIA europejskich partii politycznych, szpiegowanie ich francuskich i niemieckich liderów, tajne włamania do archiwów Europejskiego Banku Centralnego i unijnych ministerstw gospodarki. Amerykanie produkowali i zarażali złośliwym oprogramowaniem oraz wirusami urządzenia w europejskich instytucjach rządowo-biznesowych.
Najsmutniejszym w tej sprawie jest to, iż rządy europejskie takie dziania przełknęły bezboleśnie i siedziały cicho. Dając ty samym całemu światu wyraźne świadectwo, kto de facto rządzi kolektywnym Zachodem.
Epilog wystąpienia Assange’a brzmi jak swoiste i groźne memento: „Wolność słowa i wszystko, co z niej wypływa, znajduje się na mrocznym rozdrożu. Obawiam się, że jeśli instytucje takie jak np. PACE nie zrozumieją powagi sytuacji, będzie za późno. Zobowiążmy się wszyscy do zrobienia tego, co do nas należy, aby światło wolności nigdy nie wymagało poświeceń, aby dążenie do prawdy żyło dalej, a głosy wielu nie zostały uciszone przez interesy nielicznych”. W obliczu rosnącej presji cenzury otwierającej rzeczywistość na podobieństwo Ministerstwa Prawdy (wg Georga Orwella), czego przejawem jest m.in. wyłączanie kanałów w sieci przez bliżej niesprecyzowane gremia i jednoczesne dekretowanie przez rządzący mainstream, co jest Prawdą, a co herezją podlegającą wykluczeniu, bądź ściganiu, te słowa Australijczyka są wielce znaczące.
(Link do tekstu wystąpienia Juliana Assange’a (po angielsku):
https://scheerpost.com/2024/10/01/assange-im-free-because-i-pled-guilty-to-journalism/)
AI – lęk czy nadzieja?
W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…