Nie napiszę dziś nic nowego ani odkrywczego. Wszyscy mówią dużo i szczytnie o kobietach – prawica sarka na „komunistyczne święto”, deklarując, że dobro kobiet ma na względzie przez cały rok. Podkreśla przy tym jej rolę jako spoiwa rodziny – uświęconej, naturalnej, pobłogosławionej przez katolickiego Boga i biskupów komórki społecznej. To prawda. Młoda Polka, pragnąca dowiedzieć się, w jaki sposób może przygotować się do roli mądrej matki i wspierającej partnerki, jak rok długi i szeroki posiada dostęp do następującej, tajemnej wiedzy, z której zasobów korzysta później w swym dorosłym życiu. Przypomnijmy:

„Dziewczyna powinna zdawać sobie sprawę, że więcej niż chłopiec płaci za nietrafny wybór, bo nie ma równości w naturze. On jest dawcą życia “siewcą”, natomiast jej ciało “glebą”, w której wzrastało nowe życie. (…) Niestety, dzisiejsze dziewczyny nie lubią się ruszać… I cóż się dziwić, że własne odbicie w lustrze Cię nie zachwyca. (…) Pierwszy partner seksualny, choćby przypadkowy, stanie się wzorem, z którym będziecie porównywać waszego późniejszego małżonka. Dlatego chłopcom zwykle zależy na tym, by jego żoną została taka dziewczyna, która wcześniej nie próbowała. (…) Pytanie o warunki podjęcia współżycia seksualnego unaoczniło, że najwyższą akceptację seksu pozamałżeńskiego wykazali uczniowie najsłabiej uczący się, a najmniejszą osoby wierzące. (…) Ginekolog to nie dentysta – regularne kontrole w Waszym wieku nie są konieczne. Jeśli dziewczyna czuje się zdrowo i ma kogoś zaufanego, kto odpowie na pytania czy rozwieje jej wątpliwości (najlepiej, by była to mama), wizyta jest niepotrzebna. (…) Stosowanie środków antykoncepcyjnych jest uzależnieniem losu swego i dziecka od techniki i farmacji. Jeśli pomimo stosowania antykoncepcji zaistnieje ciąża, kobieta przenosi odpowiedzialność za ten fakt na lekarza, który zalecił dany środek, lub producenta. Czuje się oszukana, zaś poczęte dziecko nazywa wpadką i traktuje jak intruza. (..) I tak, jeśli zdecydujesz się pomóc koleżance w geometrii, zdobądź się na cierpliwość i wyrozumiałość, choć może cię irytuje, że tak wolno myśli albo czegoś nie pamięta”.

Ta dewastacja mentalna zaczyna się w szkole. Osławiony już podręcznik do WDŻ „Wędrując ku dorosłości” w Nowej Podstawie Programowej 2015 zyskał nową, ponoć atrakcyjniejszą szatę graficzną. Treść została jednak nadal mało, jak na XXI wiek, atrakcyjna. Uczennice polskich gimnazjów nadal dowiadują się, że masturbacja jest „niedojrzałym zachowaniem”, a najlepszym miejscem na inicjację seksualną „jest małżeństwo”. Dla wielu to nadal jedyne źródło wiedzy na temat seksualności i dorastania. Nie, internet nie załatwia sprawy. A jeśli załatwia, to nie zawsze in plus.

Oto dlaczego u nas zawsze będzie źle. Oto dlaczego kolejny raport „Pontonu” przyniesie dokładnie te same refleksje, co w latach poprzednich. Oto dlaczego nigdy nic się nie zmieni. Oto dlaczego feministki postrzegane będą zawsze jako krzykliwe, agresywne „baby”, domagające się prawa do wnoszenia na ósme piętro lodówki i pralki. Oto dlaczego wyrwy w psychice młodych dziewczynek będą potem łatać edukatorki seksualne lub terapeuci. Zamiast skupić się na wdrażaniu równościowych haseł, feministki ciągle muszą naprawiać to, co zdewastował konserwatywny model wychowania, przygotowujący do życia w rodzinie – ale rozumianej wyłącznie jako wyścig o 500 zł od PiS. W tym kontekście nie dziwi niedawna akcja stowarzyszenia „Stop Seksualizacji Naszych Dzieci” przeciwko programowi szkoleń (nieobowiązkowych!), promujących walkę z homofobią i stereotypami. Według prawicowych aktywistów, pojęcia takie jak „homofobia” czy „orientacja seksualna” zostały wymyślone przez gejowskie lobby. I choć kampanię poparł Rzecznik Praw Obywatelskich, katoliccy rodzice wiedzą lepiej, że „celem aktywistów seksualnych jest wychowywać do nieuporządkowanych kontaktów seksualnych nasze dzieci”.

Aby zostać dojrzałym i kochającym (niezależnie od orientacji i modelu związku) partnerem, zarówno kobieta, jak i mężczyzna, musi poznać i zaakceptować seksualność swoją oraz innych ludzi. Nie ma to nic wspólnego z rozwiązłością, odrzuceniem „moralności”, czy brakiem hamulców. Owszem, niewiele ponad 100 lat minęło odkąd świat usłyszał o sufrażystkach. To niewiele. Jednak przez cały ten czas wszyscy obnoszący „rodzinę” na sztandarach, odmawiają jej pomocy w tworzeniu solidnej podbudowy: samorealizacji, spełnienia (również seksualnego) i prawa do samostanowienia. Solidnej więzi nie da się zbudować na stereotypach i wstydzie. Dlaczego tak trudno to zrozumieć?

[crp]

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Przed laty zespół badawczy z Berkeley, pod kierownictwem Theodora Adorno, badając fenomen faszyzmu (czy szerzej autorytaryzmu) a właściwie psychologicznych predyspozycji do przyjmowania postaw autorytarnych zaobserwował, że jedną z cech osób autorytarnych jest obsesyjne zainteresowanie seksualnością. Osoby takie wykazują ogromne, chorobliwe wręcz zainteresowanie seksualnością, któremu jednocześnie towarzyszą silnie negatywne emocje. Seksualne wątki dostrzegają niemal wszędzie i we wszystkim, czemu zwykle towarzyszy święte oczywiście oburzenie. A to parówki mają zbyt falliczny kształt, a to bezpłciowa postać z bajki wydaje się promować homoseksualizm, a to z kolei ustawa o przeciwdziałaniu przemocy jest promocją homo i transseksualizmu. Jak twierdzą psycholodzy obsesje te (którym towarzyszą własne seksualne zahamowania) zakorzenione są we własnych, nie do końca uświadamianych i z pewnością nieakceptowanych skłonnościach seksualnych, których publiczne, żywiołowe potępienie ma za zadanie udowodnić światu i samemu sobie, że ja przecież nie jestem tym wstrętnym pedałem. To doszukiwanie się wszędzie spisków europejskiego homolobby, zdegenerowanych lewackich libertynów, chcących rozbić moją zdrową, tradycyjną, polską, katolicką rodzinę, uprowadzić, zgwałcić i zjeść moje dzieci i żonę, a mnie – prawdziwego buhaja – uwieść swoimi akcjami promocyjnymi, można faktycznie zakwalifikować jako obsesję gdyby nie jedna istotna różnica. Obsesji, wyrażającej się w występowaniu irracjonalnych myśli, towarzyszy jednoczesna świadomość ich irracjonalnego charakteru oraz chęć ich wyzbycia się. Tymczasem, w przypadku kościoła i polskiej prawicy, zaobserwować można wyraźny brak świadomości irracjonalnego charakteru własnych obsesji, co może raczej świadczyć bardziej o psychozie. Innymi słowy: oni tak na poważnie.

    1. I dlatego jestem za tym, aby wrócił system pałowania buractwa, tak jak kiedyś lało się po mordzie, fryzjerów, kelnerów, portierów i to było bardzo pozytywne, bo bydła niecywilizowanego nie da się argumentami naprostować, tylko przemocą, aby wieprze ze wsi nie wylewali jadu z chorych ryjów. To było dobre bo chamowało chama w drgawkach konwulsyjnych nienawiści i to trzeba przywrócić, bo bydła nie udało się cywilzować, i szpicrutą przez ryja tak jak mojego dziadka, mego papcia i mnie bili gdy jeszcze w czworakach kwiczałem.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

AI – lęk czy nadzieja?

W jednym z programów „Rozmowy Strajku” na kanale strajk.eu na YouTube, w minionym tygodniu…