Benedykt XVI, źródło: Wikimedia Commons

Nie zanosi się na to, by iście popowa kadencja obecnego papieża doprowadziła do jakichkolwiek zmian poza kosmetycznymi. Z mrocznych zakątków Watykanu wciąż dochodzą upiorne komentarze. Katoliccy kapłani po prostu lubią swoją korporację, a ona – jak wszystkie, niezależnie od profilu, komercyjna czy gnostyczna – potrafi wytworzyć perwersyjną antymoralność w każdej niemal sferze.

Świadectwem tego jest choćby niedawna rozprawa emerytowanego papieża Benedykta XVI na temat rozlicznych skandali pefofilskich, w które zamieszani są katoliccy duchowni na całym świecie, opublikowana w niemieckim czasopiśmie chrześcijańskim “Klerusblatt” 11 kwietnia br. Niemal wszędzie poza Polską wywołała ona falę oburzenia.

Były papież proponuje w swoim tekście zupełne odejście od dotychczasowych, i tak niezwykle nieskutecznych i podejmowanych wcale niechętnie, prób konfrontacji naczelnych kadr kościoła z tą systemową patologią wewnątrz własnej struktury. Benedykt XVI otwarcie oświadcza, iż nie ma żadnych “problemów o charakterze systemowym”, a już na pewno nie może być mowy o “zbrodniach”; odrzuca też uwagi o “nadużyciach władzy”. Jeśli chodzi systematyczną przemoc seksualną wobec dzieci stosowaną powszechnie przez katolickich księży papież-emeryt nie jest skłonny obarczyć odpowiedzialnością organizacji, której przez lata szefował.

Wręcz przeciwnie, w swoim tekście wskazuje niemal wyłącznie na czynniki zewnętrzne. Największą uwagę zwraca na ogólną – cokolwiek miałoby to znaczyć – “nieobecność Boga”.

“Dlaczego pedofilia osiągnęła takie rozmiary? W ostatecznym rozrachunku przyczyną jest nieobecność Boga … [ponieważ] świat bez Boga może być jedynie światem bez znaczenia … bez pojęcia dobra i zła” – napisał Benedykt XVI.

Po tym jak obdarzył już czytelnika poważną dozą podobnie miałkich i pustych, acz stylizowanych na filozoficzne tez, autor przechodzi do nieco bardziej precyzyjnych, choć doprawdy groteskowych “wyjaśnień”.

Okazuje się oto, iż przestępstwa seksualne przeciwko dzieciom, które popełniają kościelni hierarchowie mają swoje źródło w “systemowych przekształceniach” związanych ze “zmianami moralności seksualnej”, do której doszło w latach 60-tych minionego wieku. Były papież posuwa się nawet do stwierdzenia, iż rewolucja z 1968 r. uczyniła pedofilię zjawiskiem “dozwolonym i stosownym”.

Jedyne wyrzuty jakie Benedykt XVI formułuje (w cokolwiek zabawnym denuncjatorskim tonie) wobec kapłanów, dotyczą ich domniemanego flirtu z obcymi ideologiami, które przesączyły do zdrowego organizmu kościoła katolickiego “elementy relatywizmu moralnego” i wprowadziły nurt przewidujący, iż “nie może istnieć nic złego lub dobrego w sposób absolutny, a jedynie względne oceny”. Anonimowi (autor nikogo nie wskazuje) teoretycy tego trendu doprowadzić mieli do “radykalnego obniżenia autorytetu kościoła w sferze moralnej” i spowodować “upadek moralnego nauczania”. I znów – na pytanie co to wszystko właściwie znaczy, każdy może odpowiedzieć sobie w sposób niemal dowolny. Co ciekawe jednak, Benedykt XVI chwali Jana Pawła II, który miał stanąć na wysokości zadania na początku lat 90-tych i próbować przeciwdziałać tej niezdefiniowanej nawale amoralności.

Jeżeli komuś nie dość jeszcze tych dziwacznych doprawdy fantasmagorii, Benedykt XVI w dalszej części swojego tekstu brnie w coraz bardziej ponurą groteskę. Twierdzi m.in., iż cały ten konglomerat zła, który wyłonił się z mrocznej jaskini lat 60-tych, a potem z powodu nieokreślonych nieszczelności zaraził niemałą część kapłanów, jest przyczyną powstania “klik homoseksulanych”, co według niego jest jednym z fundamentów problemu. Wynika z tego, iż pomimo zaawansowanego wieku (92 lata) były papież nie odróżnia orientacji seksualnej od przestępstwa polegającego na gwałcie poprzez doprowadzenie do współżycia dziecka, tj. osoby, która nie jest w stanie udzielić świadomej zgody na seks.

Duch Święty wybrał kardynała Josepha Ratzingera go na stanowisko papieża po śmierci Jana Pawła II, a potem ów swą ludzką mocą nadał sobie pseudonim Benedykt XVI. W 2013 r. zrezygnował z pełnienia tej funkcji. Od tego czasu nie afiszował się szczególnie ze swoimi obłędnie konserwatywnymi opiniami, zwłaszcza, iż Franciszek I, obecny szef kościoła katolickiego, obrał zgoła odmienną strategię PR-ową. Mimo to, funkcjonariuszy takich jak właśnie Benedykt XVI wciąż dopuszcza się do wygłaszania komentarzy dotyczące najbardziej newralgicznych, zdawałoby się, kwestii. Oznacza to, że Watykan, choć publicznie wygłasza czasem umiarkowane krytyki w tej materii, w rzeczywistości akceptuje pedofilię jako jeden z filarów tożsamości kościoła katolickiego.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Wątpię by ten, zdemenciały już człowiek, napisał tak spójny tekst. Bardziej więc niż o poglądach Benia nr 16, produkcja ta świadczy o istnieniu mocnych sił wstecznych, w i tak z natury rzeczy wstecznym kościele rzymskim.

    Ostatnie wypowiedzi o nauczycielskim strajku takiego Knabita, czy klechy ze Złotoryi, wyraźnie pokazują jaki kierunek pobłogosławiłby najchętniej ten kościół: narodowy faszyzm z kierunkiem na Berezę. Wiać to w otwarcie w tekstach ze stron fundamentalnych katolików w rodzaju pch24.pl. Ale widać także w komentarzach przeróżnych prawackich spadochroniarzy na tym portalu, np. pod tym artykułem.

    Na opamiętanie takich ludzi liczyć nie ma co. Appassionata nikogo nigdy nie uleczyła. Lenin miał rację.

  2. „…osoby, która nie jest w stanie udzielić świadomej zgody na seks.”

    Całe szczęście, że póki co, pedofilia jest karana według kryterium wiekowego, a nie widzimisię trockistów.

    Dla osób młodszych nieobeznanych

    Krytyka prawodawstwa w zakresie karania za pedofilię była bardzo popularna w pierwszej dekadzie XXI wieku na wielu forach wśród sekty trockistów, tj. spartakusowców. Zgłaszali właśnie taki postulat, żeby zaniechać karania takich czynów, jeśli osoba poniżej 15 lat (stosunek z taką osobą jest zabroniony przez prawo) wyrazi na to zgodę. Bardzo wiele osób krytykowało wtedy takie postulaty. Mogę udostępnić link do takich archiwalnych wypowiedzi dla zainteresowanych.

  3. „Były papież posuwa się nawet do stwierdzenia, iż rewolucja z 1968 r. uczyniła pedofilię zjawiskiem “dozwolonym i stosownym”.”

    Posuwa się? Stwierdza oczywistą oczywistość. Ikona rewolucji z 1968 Daniel Cohn-Bendit wielokrotnie opisywał „przewagi” pedofilii nad „dorosłym” seksem. Opisywał to, bo wtedy, gdy pisał, nie była pedofilia czymś tak nagannym, jak dzisiaj i wcale nie kler w tym grzechu przodował.

    „W 2001 roku niemiecka dziennikarka Bettina Röhl oskarżyła go o pedofilię na podstawie autocytatów z autobiograficznej książki pt. Wielki Bazar (1975). Podobne relacje zawarł w opublikowanym rok później artykule w piśmie kulturalnym „das da”. W wywiadzie telewizyjnym w 1982 roku Cohn-Bendit opisywał dalsze szczegóły, podkreślając, że „seksualność dziecka jest czymś wspaniałym” i „uczucie rozbierania przez 5-letnią dziewczynkę jest fantastyczne, bo jest to gra o absolutnie erotycznym charakterze”.”

    Cohn Bendit był zawsze gadułą, inni robili to samo, co on, ale byli przezorniejsi i nie chlapali ozorem. Ale „rewolucja seksualna” obowiązywała. Kościół – tak dla przypomnienia – był jej przeciwnikiem.

    1. A Cohn Bendit powoływał się na boga? Bo jeśli nie, to w porządku, robił to na własne konto i karę powinien ponieść na własne konto.

    2. @Nikt
      Twoja ksywka pewnie coś wyjaśnia, ale nie można na nią wszystkiego zwalać;)
      Otóż obecna nagonka na księży nie wynika z ich wiary w Boga, tylko z tego, że niektórzy naruszali tę wiarę i robili to, co mocno propagowali ludzie typu Cohn Bendit. Ten był wtedy w czołówce awangardy niosącej „postęp” w sferze seksu, a dzisiaj jego pokolenie dalej zajmuje się niesieniem „postępu”, który tym razem polega na ściganiu ówczesnych „postępowców”.

    3. Szanowny Kolego Lubacie, Twoje zwanije też sporo wyjaśnia, a co do funkcjonariuszy korporacji wiary, to mnie ongi uczono, że powołują się na jakiegoś boga, co to zabraniał kłamać, kraść i krzywdzić bliźniego. Widocznie tak i robią i wszystko jest wporzo. A nie pisałeś, że Cohn Benedit się na podobnego boga powoływał.

    4. Kolejny który usprawiedliwień szuka wszędzie, byle nie u siebie.
      NIC NIE USPRAWIEDLIWIA pedofilii kościelnej, która jest tym bardziej podła z prostego powodu. W krajach gdzie jest wielu wierzących i praktykujących ksiądz zajmuje szczególną pozycję i jest darzony szczególnym zaufaniem.
      jest to właśnie nadużycie tego zaufania jakim (mocno na wyrost) obdarzamy owych pośredników z bóstwem.
      Większość katabasów bezczelnie z tego korzysta, czy to dla poprawy własnej kondycji materialnej (wyłudzenia), czy zaspokojenia chuci (coraz młodsze ,,gosposie” w parafiach) lub zboczonego popędu (pedofilia), skrzętnie ukrywana przez przełożonych.
      Pedofilia w kościele była wszechobecna od czasu wprowadzenia celibatu księży. to samo dotyczy prostytucji i homoseksualizmu. Jednak do końca wieku XIX państwa w szczególny sposób chroniły kościół, nadając mu status nieomal instytucji państwowej i wpisując konkretne wyznanie jako obowiązujące. Odstępstwa od wiary były karane na mocy edyktów królewskich lub ustaw parlamentarnych (w późniejszym okresie). Właśnie aliansowi z tronem zawdzięczają księża szczególną pozycję w społeczeństwach, a kościoły olbrzymi majątek. prowadziło to do rozzuchwalenia kleru które trwa po dziś dzień.
      Wniosek:
      Nie ma czego bronić. Przeciwnie – należy karać surowiej niż ,,cywilnych” pedofilów bo za dużym zaufaniem musi iść olbrzymia odpowiedzialność.

    5. Szanowny Kolego Lubat,

      problem nie polega na tym, że „niektórzy naruszali wiarę”. W każdym zawodzie mogą się trafić osoby, które się do owego zawodu nie nadają, choć kiedy paskudnych czynów dopuszczają się ludzie roszczący sobie prawo do pouczania innych w sprawach moralności, to jest to szczególnie obrzydliwe.

      Problem polega na tym, że Kościół jako instytucja był czynnie zaangażowany w tuszowanie przestępstw i ochronę sprawców. I niestety w niektórych oddziałach tej instytucji nadal panuje przekonanie że takie działanie to nic nagannego.

      Podawanie przykładów pedofili należących do innych grup zawodowych w niczym nie umniejsza winy instytucji Kościoła. Także powoływanie się na przemiany obyczajowe jak rewolucja seksualna czy mniejsza pruderyjność w mediach owej winy nie umniejszają.

      Bo grzechem Kościoła nie jest występek indywidualny kapłana a sposób w jaki Kościół na taki występek reaguje.

  4. Kościół jest praktycznie wyłączony spod odpowiedzialności dzięki wewnętrznej zmowie milczenia – wystarczy zwalić na tajemnice spowiedzi i już nie trzeba dzioba otwierać, a wszyscy kiwają ze zrozumieniem łepetynami.
    Nooo przecie tajemnica.
    To samo przełożeni którzy dbają o ,,dobre imię” organizacji. Morda w ciup i obietnic mordlitwy.
    Zero refleksji.
    Dopóki w korporacji – jaka by ona nie była – kościelna, prawnicza lekarska, władze korporacji decydują o odpowiedzialności – patologie będą jedynie narastać, aż nadejdzie moment gdu dojdzie do samosądu który wkur.wieni obywatele na którymś przestępcy przeprowadzą.
    Dopiero wówczas dojdzie do przebudzenia.
    Stawiam jednak dolary przeciw orzechom, że najbardziej winni będą ci, którzy wzięli wymiar sprawiedliwości we własne łapki.

  5. Kościół Katolicki jedyna organizacja bez moralnej transformacji etycznej i wizerunkowej,która indoktrynuje swoją postawę,jako służebność „boskiego dobra”
    PS:Nie ma i nie będzię żadnego ratunku dla takiej organizacyjnej korporacji,jak każdy poszczególny Kościół.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…