PiS znowu bierze się za to, za co lubi najbardziej, czyli za propagandę. Specjalna ustawa, złożona w Sejmie przez grupę posłów, ma zagwarantować, że w przestrzeni publicznej pozostanie odpowiednia dawka jedynej słusznej symboliki. Jeśli ustawa przejdzie, a dlaczego miałaby nie, żaden samorząd nie będzie mógł zamachnąć się na ulice Dmowskiego czy Jana Pawła II. Permanentną ochroną mają zostać objęci „Ojcowie Niepodległości” w rozumieniu ustawy z 2017 r. (bo jednak jakoś głupio byłoby tak ostentacyjnie wyróżniać samego wodza endeków), chrześcijańscy, nie tylko katoliccy, święci (żeby nie było, że czcimy tylko jednego papieża), a nawet polscy królowie i książęta, w tym ci z okresu rozbicia dzielnicowego.

Co prawda tych ostatnich nikt z ulic nie chciał wyrzucać, bo i nie budzą u większości społeczeństwa najmniejszych emocji, ale ustawie trzeba było przecież nadać pozory powagi. Poważnie zapisano więc również, że ewentualne wyrzucenie jakiegoś Kazimierza Wielkiego czy innych świętych Cyryla i Metodego z tabliczek mogłoby nastąpić tylko po ujawnieniu na ich temat nowych, wcześniej nieznanych i kompromitujących faktów. Krótko mówiąc: papież z Dmowskim zostają. Może i Polska ciągle nie jest tylko dla Prawdziwych Polaków, ale za to polska przestrzeń publiczna już tak.

Nawiasem mówiąc, gdyby rzecz traktować poważnie, to można się zastanawiać, czy na temat świętego Jana Pawła II nie pojawią się jeszcze nowe, poważnie obciążające fakty i okoliczności. Żarliwy antykomunizm, prowadzący do wspierania brutalnych latynoamerykańskich dyktatur, „niezauważanie” pedofilii i innych przestępstw seksualnych w Kościele – trochę tego jest i nie jest powiedziane, że historykom nie uda się ustalić w tych sprawach kolejnych kompromitujących szczegółów. Inna sprawa, że w oczach naszych specjalistów od jedynej słusznej historii przynajmniej część tego „dorobku” to tytuł do chwały, a nie powód, by zdejmować tabliczki z nazwami ulic.

Bezsens całej ustawy leży w czym innym.

Jeśli nieudolne rządy PiS stracą popularność, a na opozycji pojawi się wiarygodna alternatywa, której wyborcy będą gotowi zaufać, żadne ustawowe gwarancje nie ocalą skrajnie prawicowych idoli. Jeśli Kościół swoją chciwością, arogancją i poniżaniem całych segmentów społeczeństwa (kobiety, sprowadzone przez księży do maszynek do rodzenia, to u nas większość!!!) będzie nadal pracował na laicyzację polskiego społeczeństwa, to żadne przepisy nie uratują janowo-pawłowych patronatów. Tak jak nic w tej chwili nie jest w stanie zatrzymać fali odejść młodzieży ze szkolnych lekcji religii. Zmiana ustawy, którą teraz tak drobiazgowo rozpisano, będzie pod nowymi, bardziej postępowymi rządami kwestią krótkiego czasu. A co bardziej oburzeni obywatele nie będą czekać na żadną zmianę ustawy i sami obalą znienawidzone pomniki.

Petersburski Aleksander III zamknięty w klatce jako część instalacji na rewolucyjne święto. Za kilka lat zniknie zupełnie

A jeśli PiS uważa, że zamrażając obecność Dmowskiego w przestrzeni publicznej sprawi, że ludzie będą go czcić i kochać, niech popatrzy… na wschód. W tym wypadku spojrzenie na Rosję może być wyjątkowo pouczające. W 1917 r. w centrum każdego rosyjskiego miasta znaleźć można było co najmniej kilka nazw ulic o cerkiewnym rodowodzie, a do tego Aleksandrowskie od carskiego imienia bulwary, place czy parki. W Petersburgu na Placu Znamieńskim (od Znamienija, jednego z typów ikony Matki Bożej) przybywających koleją z Moskwy witał monumentalny pomnik Aleksandra III. I tak dalej. W jaki sposób owa toponimika ocaliła carat, kiedy Rosjanie mieli już dość powodów, by go znienawidzić? Jak ulice Rożdiestwieńskie, Bogojawleńskie i Nikolskie (od św. Mikołaja) pomogły prawosławnej Cerkwi, przed 1917 r. wprost wplecionej w instytucje opresyjnego państwa? Tak bardzo, że… szturm na Kreml już podczas rewolucji październikowej przebiegał właśnie Nikolską ulicą.

Rosyjskie doświadczenie nie dotyczy zresztą tylko wydarzeń sprzed stu lat. Wszechobecne ulice i pomniki Lenina i innych, które mimo upadku ZSRR w większości nadal stoją na swoim miejscu, niewiele mogą same z siebie zrobić rosyjskiemu kapitalizmowi. Tak jak i polski kapitalizm rozwijał się po 1989 r. na krzywdę milionów ludzi, chociaż dopiero kilka lat temu IPN dokończył dekomunizację.

Niech więc sobie PiS gwarantuje ustawą nietykalność papieżom i Dmowskim. Daje tylko dowód, że inaczej niż siłą nie da się już z nich robić bohaterów zbiorowej wyobraźni. A już na pewno w młodym pokoleniu, które indoktrynowano tak skutecznie, że deklaruje dziś lewicowe poglądy i chce świeckiego państwa. I nawet przez rondo Dmowskiego do niego dojdziemy. Powalczyć przyjdzie raczej, by było to nie tylko państwo świeckie, ale też sprawiedliwe.

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Demokracja czy demokratura

Okrzyk „O sancta simplicitas” (o święta naiwności) wydał Jan Hus, czeski dysydent (w dzisi…