W imię walki z antykomunistą Putinem radni jednej z dzielnic w dawnym Berlinie Wschodnim chcą zniszczenia pomnika komunisty Ernsta Thälmanna.

Pomysł zaprezentowali radni z CDU. Chadecy chcieliby, żeby wykonany z brązu pomnik został przetopiony, uzyskany materiał sprzedany, a pieniądze przeznaczone na pomoc Ukrainie.

Ernst Thälmann, robotnik i marynarz z Hamburga, w 1918 r. brał udział w nieudanej niemieckiej rewolucji socjalistycznej. W 1923 r. kierował nieudanym zbrojnym wystąpieniem robotników Hamburga. Następnie stał na czele paramilitarnej organizacji działającej przy Komunistycznej Partii Niemiec – Związkiem Bojowym Czerwonego Frontu. Dwa lata później został przewodniczącym całej partii. W 1925 i 1932 r. bez powodzenia startował w wyborach prezydenckich w Republice Weimarskiej. Dwa razy był posłem do Reichstagu.

Po dojściu NSDAP do władzy opowiadał się za obaleniem nazistowskiego rządu przez strajk generalny przeprowadzony wspólnie przez KPD i SPD (wcześniej, zgodnie z dyrektywami Kominternu, zwalczające się nawzajem) lub powstanie robotnicze. Jego propozycje nie zostały zrealizowane, a krótko po pożarze Reichstagu przewodniczący KPD został uwięziony. Nie wyszedł już na wolność – ostatnie 11 lat życia spędził w więzieniach. Wreszcie po nieudanym zamachu na Hitlera 20 lipca 1944 r. został rozstrzelany na osobisty rozkaz przywódcy III Rzeszy.

Co Thälmann ma wspólnego z Putinem?

Ideowy niemiecki komunista z pewnością nie byłby zachwycony dzisiejszą oligarchiczną, kapitalistyczną Rosją. Owszem, był twardym stalinowcem, który usunął z KPD opozycję, przychylniej patrzącą na Trockiego i jego idee lub przeciwną traktowaniu socjaldemokratów jako głównego wroga. Przede wszystkim był jednak stanowczym antykapitalistą, gotowym walczyć (i zginąć) za swoje przekonania. Jego jedyny związek ze współczesną Rosją to… pomnik w Moskwie, który wzniesiono mu w ZSRR i który nadal znajduje się na swoim miejscu.

Pomnik wzniesiono pośmiertnie – w latach 1939-1941, gdy między Niemcami a ZSRR obowiązywał pakt Ribbentrop-Mołotow, Stalin nie domagał się zwolnienia Thälmanna z więzienia.

Zniszczyć? Przerobić na pomnik ofiar stalinizmu?

– To dyskusyjne, by w sercu Berlina czcić człowieka, który był przeciwnikiem demokracji – dodatkowo uzasadnił wniosek radny David Paul. Dodał, że Władimir Putin nazywał swojego czasu rozpad ZSRR największą geopolityczną katastrofą XX wieku, a w Europie nie miejsca na pomniki osób występujących przeciwko demokracji.

Paul uważa również, że czołgi rosyjskie jadą na Ukrainę z flagami radzieckimi z sierpem i młotem, a zatem należy usunąć pomnik, na którym widnieje ten sam symbol.

– Są lepsze sposoby, by pomóc Ukrainie, niż niszczenie dóbr kultury – skomentowała inicjatywę rzecznika prasowa senatora Klausa Lederera, który kieruje w berlińskim senacie pionem kultury. Pomysł częściowo popierają za to Zieloni. Oni jednak zamiast przetapiać pomnik, chcieliby zostawić głowę Thälmanna na swoim miejscu i wkomponować ją w pomnik informujący o zbrodniach stalinizmu.

Jedna dyskusja o pomniku Thälmanna już w Berlinie się odbyła – w 1993 r.

Wtedy komisja historyczna również była za demontażem. Jednak z powodów technicznym i kosztów, jakie pochłonęłaby rozbiórka 50-tonowego pomnika, sprawę odłożono. Następnie samorząd dzielnicy Pankow opowiedział się za zachowaniem monumentu, ale z opatrzeniem go dodatkową tablicą z komentarzem historycznym.

Pomnik jest potrzebny, jako przypomnienie o niełatwej historii Niemiec, sprzyja dyskusji i refleksji – pisze Berliner Zeitung w komentarzu do inicjatywy CDU. Równocześnie nic nie wiadomo o tym, by CDU zamierzała, w ramach walki z pomnikami przeciwników demokracji, wystąpić np. o demontaż potężnej figury Bismarcka w pobliżu Kolumny Zwycięstwa.

Komentarze

Redakcja nie zgadza się na żadne komentarze zawierające nienawistne treści. Jeśli zauważysz takie treści, powiadom nas o tym.
  1. Gdzie się taki idiota uchował? POMNIKI są ŚWIADECTWEM HISTORII! Powinny zostać wszystkie – niezależnie czy się to komu podoba czy nie. Zamiast niszczyć pomniki – NAPISAĆ PRAWDZIWE PODRĘCZNIKI HISTORII! A nie jak dotychczas, po każdej zmianie władzy – inne, zgodne z obecnie obowiązującą linią partii (jaka by ona nie była). Powstanie pomnika jest świadectwem czasów jakie minęły, nastrojów ludzi, istniejących sojuszy, czy układów pomiędzy różnymi państwami, a to wszystko odciska jak w glinie, swoje piętno w mieszkańcach. Historię trzeba zrozumieć, a nie ZMIENIAĆ NA ŻĄDANIE!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zobacz także

Przeciwko umorzeniu śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej

Kilkaset osób demonstrowało 9 listopada w Warszawie pod Ministerstwem Sprawiedliwości w zw…